REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Jak można poprawić szkołę?

  2 września 2008

Pierwszego września dzieci rozpoczęły nowy rok szkolny - jedne kontynuują naukę, inne przekroczą próg szkoły pierwszy raz. Jedni rodzice już tam byli, inni nerwowo odliczają dni - dla nich to też będzie debiut. Po drugiej stronie barykady znajdą się nauczyciele. Czy od początku września obie strony muszą tę barykadę stawiać?

REKLAMA

Powodzenia szkolne i życiowe uczniów w ogromnej mierze zależą od siły związku szkoły i domu oraz jakości ich współpracy. Taki jest wynik prowadzonych od lat badań, na które powołuje się Maria Mendel, profesor Uniwersytetu Gdańskiego, jeden z najlepszych polskich ekspertów w zakresie współpracy szkoły i rodziców.

"Szkoła skupia uczniów, nauczycieli i rodziców. Pierwsi chodzą na lekcje, dru-dzy do pracy, trzeci na zebrania. Wszyscy wychodzą z wyraźną ulgą". Czy tak musi być? Czy ten stereotyp nie może ulec zmianie? Na te pytania odpowiada Maria Mendel w swojej książce pt. "Rodzice i nauczyciele jako sprzymierzeńcy", dzieląc się bogatymi doświadczeniami i konkretnymi rozwiązaniami.

Wspomniana książka zawiera również aspekty prawne, które w rozdziale pią-tym zredagował Wojciech Starzyński. Autor powołuje się na regulacje ustawowe, które wyposażają rady rodziców szkół publicznych prowadzonych przez organ wła-dzy publicznej w uprawnienia gwarantujące rodzicom realny wpływ na proces na-uczania i wychowania ich dzieci oraz oddziaływanie na system oświaty. Do naj-ważniejszych rozwiązań zaliczają się zapisane w ustawie o systemie oświaty: w art. 53 tryb wyłaniania rady rodziców oraz w art. 54 kompetencje rady rodziców. Ustawa m.in.:

  • wprowadza obligatoryjność tajnych wyborów i reprezentatywność przedstawi-cieli poszczególnych klas,
  • daje prawo "uchwalania w porozumieniu z radą pedagogiczną programu wy-chowawczego i programu profilaktyki szkoły",
  • umożliwia radzie rodziców "opiniowanie projektu planu finansowego składanego przez dyrektora szkoły",
  • art. 56 gwarantuje rodzicom wpływ na to, jakie stowarzyszenia i organizacje mogą działać na terenie szkoły,
  • art. 36a ust. 5 pkt. 2 lit. b gwarantuje rodzicom uczestnictwo w wyborze dy-rektora szkoły wyłanianego w drodze konkursu,
  • rady rodziców zgodnie z art. 6a i art. 9c Ustawy Karta Nauczyciela mają też możliwość oceny pracy nauczycieli i ich dorobku zawodowego.
W Polsce prawo jest już zbliżone do reguł obowiązujących w demokratycznych kra-jach świata, ale jego realizacja będzie zależała od aktywności rodziców, nauczy-cieli, dyrektorów szkół i samorządów terytorialnych. Jak nauczyciele i rodzice wy-korzystają istniejącą szansę, aby młode pokolenia Polaków wyrastały w atmosferze poszanowania i współpracy, odnosząc jednocześnie sukcesy szkolne, a potem zawodowe?

Jak małymi krokami osiągnąć przymierze?

Głos matki

Rozmawiam z Beatą Tymków, zastępcą przewodniczącego rady rodziców jednej z warszawskich szkół i mamą trzech synów (16, 12, 8 lat).

Zadebiutowała Pani jako rodzic ucznia 10 lat temu. Jak Pani wspomina ten czas?

- Pamiętam pierwsze lata mojego najstarszego syna w szkole w Ursusie. Nie zauważyłam ze strony nauczycieli żadnej potrzeby współdziałania. Działalność rady rodziców postrzegałam jako egzekucję składek (które w szkole publicznej są cał-kowicie dobrowolne) oraz wręczanie kwiatów nauczycielom w czasie szkolnych uro-czystości.

Co wobec tego zaważyło, że zmieniła Pani postawę i podjęła dialog z nauczycielami?

- Przełomem okazał się moment, gdy syn rozpoczął naukę w gimnazjum. Tam on i jego koledzy zetknęli się z różnymi przejawami patologii. Obserwowałam, jak część przerażonych rodziców w pośpiechu przenosi swoje dzieci do innych szkół. Postanowiliśmy z mężem przyjąć inną taktykę - często rozmawialiśmy z synem, utrzymywaliśmy stały kontakt z wychowawcą, omawialiśmy różne szkolne incy-denty z pozostałymi rodzicami. Syn w czerwcu z sukcesem ukończył gimnazjum.

Jaką konkretną aktywność ma Pani na myśli mówiąc o działalności sprzymierzeńczej rodziców i nauczycieli?

- Współpraca rodziców ze szkołą może mieć różne formy. Każdy z nas dyspo-nuje innym kapitałem, którym chciałby się podzielić. Jedni mają trochę wolnego czasu, mogą więc wspomóc wychowawcę w czasie szkolnych wycieczek lub przygo-towywania klasowych imprez. Zdolności plastyczne przydadzą się do stworzenia scenografii różnych szkolnych przedstawień. Duża przedsiębiorczość ułatwi zorga-nizowanie atrakcyjnej (także cenowo) wycieczki. Zdarzają się rodzice, którzy mają ciekawą pracę lub hobby i chętnie prowadzą zajęcia, na których dzielą się z ucznia-mi swoją wiedzą i umiejętnościami. Jeszcze inni mogą wesprzeć szkołę finansowo lub pomóc w znalezieniu sponsora dla różnych szkolnych przedsięwzięć.

Czy łatwo taką współpracę nawiązać?

- Problemem jest komunikacja. Nauczyciele często boją się prosić rodziców o współpracę lub robią to bardzo nieśmiało, by nie robić wrażenia, że próbują prze-rzucić na innych swoje obowiązki. Rodzice niezbyt chętnie taką aktywność oferują, by nie ujść w oczach innych za nadgorliwych "frajerów" lub, co gorsza, że usiłują w ten sposób "załatwić" coś swojemu dziecku. Zauważyłam jednak, że jest dużo dob-rej woli, zarówno ze strony nauczycieli, dyrekcji szkoły, jak i rodziców. Musimy się tylko nauczyć, jak to robić.

Zapraszamy na zakupy

Głos nauczycielki

Nauczyciele nie chcieli się wypowiadać. Najczęściej machali ręką i dodawali: - Sprawa jest beznadziejna. Szkoda zawracać sobie tym głowy. Podobne wypowiedzi przedstawiła w swojej książce prof. Maria Mendel: "Nikt z rodziców moich uczniów nigdy nie będzie moim przyjacielem, nie da się, po prostu. Jesteśmy w pracy".

Jedyną osobą, która zgodziła się przytoczyć swoją wypowiedź okazała się Wio-letta Ogłoza pracująca w szkole dla dzieci przebywających w szpitalu, nauczycielka fizyki i matematyki z 13-letnim stażem: - Mam tę możliwość, aby pracować w sposób zindywidualizowany z każdym dzieckiem. Niestety, rodzice uczniów naszej szkoły nie są chętni do współpracy - szczególnie na początku choroby ich pociechy. Potem sytuacja najczęściej zmienia się i chcą współpracy. Często zwracają się o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś problemu. Jeśli chodzi o kwestie poruszane w książ-ce Marii Mendel, to uważam, że są propozycją jedynie dla niewielkich społeczności lokalnych, w których nie ma problemu chorego i niepełnosprawnego ucznia, a ro-dzice są dyspozycyjni. Przykłady z USA czy Kanady nie są trafne dla naszego spo-łeczeństwa, tam nauczyciel może pracować w szkole po godzinach, jest za to odpowiednio wynagradzany - podsumowuje nauczycielka.

W swojej optymistycznej naturze nie wierzę, że nie znajdzie się kilku nauczycieli zainteresowanych tematem... Na sygnały od zainteresowanych rodziców również czekam: echo@gazetaecho.pl.

Edyta Kolasińska-Bazan

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

City Break
City Break

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024