Inwestycje zależą od liczby zameldowanych
28 września 2007
Wielu z nowo zamieszkałych zameldowanie traktuje jako przykry obowiązek administracyjny, wiążący się z odstaniem swojego w urzędzie w związku z koniecznością wymiany dokumentów. Pominę w tym miejscu przepisy o obowiązku meldunkowym.
Autor jest radnym dzielnicy, przewodniczącym klubu PO. |
Jak wynika z badań, codziennie z komunikacji miejskiej w Warszawie korzysta ok. trzech milionów osób. Odliczając mieszkańców gmin podwarszaw-skich, śmiało można stwierdzić, że Warszawę za-mieszkuje blisko milion mieszkańców, którzy nie są ujęci w spisach meldunkowych. Pytanie ilu z tych za-mieszkałych, a nie zameldowanych, rozlicza swoje dochody w Warszawie.
Nie spotkam się chyba z zarzutem przesady, je-żeli napiszę, że Białołękę zamieszkuje na stałe po-nad 100 tys. mieszkańców. To prawie o 50% więcej niż podają oficjalne statystyki.
Dlaczego jest to tak ważne? Spośród wszystkich jednostek samorządu teryto-rialnego, najwyższe udziały we wpływach z podatków dochodowych, mają gminy - 27,6% z tytułu wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych ze swojego obszaru. Wpływy z podatków dochodowych są w całości pobierane przez urzędy skarbowe, które następnie część określoną w ustawie o dochodach jednostek sa-morządu terytorialnego przekazują m.in. na rachunki budżetowe gmin.
Mieszkając więc na stałe w Warszawie, na Białołęce - a rozliczając się w urzę-dzie skarbowym poza Warszawą zubożamy budżet naszej dzielnicy! Pamiętajmy o tym w sytuacji, gdy następnym razem będziemy się domagać szybszej budowy przedszkola, szkoły czy ulicy. Pamiętajmy także o tym, że władze Warszawy ina-czej będą patrzeć na dzielnicę, w której zameldowało się ponad 100 tys. mieszkań-ców.
Wszystkim zainteresowanym polecam znajdującą się na stronie www.bialoleka.
Piotr Jaworski