Henryk Sowiński - nieprzeciętny dyrektor w szarych czasach
27 maja 2014
Wieloletni dyrektor VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława IV zmarł na początku maja. Był wysoki, postawny, obdarzony tubalnym głosem. Elegancki, wręcz szarmancki, a przede wszystkim bardzo kulturalny. Archetyp dyrektora liceum z tradycjami. Miał 84 lata.
W 1970 roku został dyrektorem szkoły. Był nim 23 lata. W trudnych, szarych latach epoki Gierka i Jaruzelskiego prowadził szkołę barwną i trzymającą wysoki poziom. Jego hasło "Wśród Władysławiaków nie ma przeciętniaków" powtarzane do znudzenia na niemal każdej szkolnej uroczystości z czasem stało się legendarne, a dziś funkcjonuje jako motto systemu wychowawczego gimnazjum i liceum. We "Władku" nie trzeba było mieć samych piątek. Dla dyrektora Sowińskiego ważniejsze było to, żeby czymś się wyróżniać. Jeśli ktoś miał pasję - był cool, choć w tamtych czasach używano innych słów. Każdy był dla Niego ważny. Nawet po maturze. W sposób niezwykle precyzyjny zbierał z uporem maniaka dane o każdym absolwencie. Gdzie poszedł? Czy zdał? Czy został przyjęty? Jakie oceny dostał na egzaminach?
To on pozwolił na to, by uczniowie "panoszyli się" w szkole. Regularne konsultowanie wielu spraw z młodzieżą, a także wspólne wyjazdy np. do Jachranki, gdzie przedstawiciele samorządu szkolnego i przewodniczący wszystkich klas wspólnie z Nim i opiekunką samorządu (obecna dyrektor Grażyna Filipiak) "reformowali" proces edukacji - nie były w tamtych czasach czymś zupełnie oczywistym.
W ostatnich latach dyrektorowania Henryka Sowińskiego "Władek" został przyjęty do elitarnego Towarzystwa Szkół Twórczych, które zrzesza najlepsze szkoły w Polsce, słynące z osiągnięć i autorskich programów nauczania.
Był postacią bardzo barwną. Miał, co się nieczęsto zdarza, dystans do siebie i poczucie humoru. Na spotkaniach z okazji Dnia Kobiet swoimi życzeniami wzruszał i wywoływał uśmiech na twarzach. Tego zwyczaju nie zaniedbywał przez wiele lat.
Każdy był dla Niego ważny. Nawet po maturze. W sposób niezwykle precyzyjny zbierał z uporem maniaka dane o każdym absolwencie. Gdzie poszedł? Czy zdał? Czy został przyjęty? Jakie oceny dostał na egzaminach? Wielokolorowe wykazy wisiały co roku na tablicy ogłoszeń i cieszyły się ogromną popularnością wśród uczniów.
Kiedy przestał być dyrektorem, nie odszedł ze szkoły. Z pasją opowiadał pierwszoklasistom o historii liceum oraz sławnych wychowankach. Wskazywał na wyróżnienie, jakim jest przynależność do wielkiej "Rodziny Władysławiaków", a podczas uroczystości ślubowania niezmiennie zadawał zapraszanym absolwentom sprzed wielu lat zasadnicze pytanie: "Co z Ciebie wyrosło?".
Aktywnie działał w Kole Wychowanków. Opracował trzy tomy monografii szkoły, za co został uhonorowany przez Towarzystwo Miłośników Historii w Warszawie i Bibliotekę Publiczną m.st. Warszawy. Nad kolejnym tomem szkolnej historii pracował do końca.
(red)