Giąć jezdnie czy montować progi?
21 czerwca 2017
We wrześniu na Podróżniczej i Krokwi zastosowano po raz pierwszy w dzielnicy tzw. esowanie jezdni. Minęło dziewięć miesięcy i urzędnicy postanowili sprawdzić, co o nim myślą mieszkańcy.
Najczęściej spotykanym na Białołęce sposobem na przekraczających prędkość kierowców są progi zwalniające. Ich skuteczność jest duża, jednak każde uspokojenie ruchu skutkuje falą krytyki ze strony właścicieli samochodów. Gdy o fizyczne spowolnienie aut poprosili mieszkańcy ulicy Podróżniczej, urząd dzielnicy postanowił zastosować rozwiązanie - jak na Białołękę - bardzo nowatorskie: esowanie jezdni.
Z czym to się je?
We wrześniu jezdnia na Podróżniczej i Krokwi została w wybranych miejscach zwężona za pomocą słupków i wygrodzeń, zmuszających kierowców do wykonania w małych odstępach czasu kilku skrętów i ustąpienia pierwszeństwa jadącym z naprzeciwka.
- Teraz setki rodziców przeżywają koszmar, dzieci się spóźniają a pół godziny po szczycie ulice są puste, więc rajdy idiotów nadal są możliwe, tyle że teraz slalomem - pisał ojciec ucznia ze szkoły podstawowej przy Podróżniczej. - Czy to bezpieczniejsze?
- Tzw. esowanie jezdni jest powszechnie stosowane jako środek uspokojenia ruchu na całym świecie, a właśnie uspokojenia ruchu domagali się mieszkańcy Henrykowa w licznych zgłoszeniach, w których podnosili kwestię nieprzestrzegania przepisów ruchu drogowego głównie przez kierowców wjeżdżających do Warszawy oraz objeżdżających korek na Klasyków - odpowiadała Marzena Gawkowska, rzeczniczka białołęckiego ratusza.
Zdecyduje "głos ludu"?
Urząd dzielnicy postanowił sprawdzić, co mieszkańcy Białołęki myślą o esowaniu teraz, po dziewięciu miesiącach od jego wprowadzenia. Swoją opinię można wyrazić dzięki ankiecie, dostępnej na stronie i w szkole podstawowej przy Podróżniczej. Pytanie jest proste: esowanie, pełne progi zwalniające czy nic? Ratusz czeka na głosy do 3 lipca.
(dg)