Forum › Białołęka
Przekręty na basenie
# wij 20.12.2011 11:51 |
|
Przeczytajcie w dzisiejszej Wyborczej artykuł "Na pływalni mącą w wodzie".
Ciekawe, ciekawe . Coś z tym zrobią cz poczekają aż samo przycichnie. Skoro teraz wypłynęła ta sprawa to co można znaleźć jak pogrzebie się dokładniej? |
# hej 20.12.2011 21:06 |
|
Wodną aferą żyją pracownicy Białołęckiego Ośrodka Sportu. Kierownik basenu pozwalał firmie swojej koleżanki wpuszczać na naukę pływania więcej dzieci, niż przewidywała umowa.
Ośrodek przy ul. Światowida na Tarchominie wynajmuje tory basenowe prywatnym firmom, które organizują tu własne zajęcia. Wtedy mniej miejsca mają dla siebie pozostali amatorzy pływania. Podobnie jest na innych warszawskich basenach. - Jedna z takich firm miała przywileje - mówi osoba pracująca w Białołęckim Ośrodku Sportu. - Płaciła za jeden tor, na którym powinno być pięć osób. A było ich więcej. Kiedy pracownicy próbowali zwracać uwagę kierownikowi, kazał im siedzieć cicho. A każdy boi się o pracę. Pracownicy szeptali więc po kątach: że firmę prowadzi bardzo dobra znajoma kierownika i że jest niezręczne, gdy pełni on podwójną funkcję. W dni powszednie szefuje bowiem pływalni, a w dni wolne zamienia się w osobę, która pomaga w komercyjnej nauce pływania. W końcu ktoś nie wytrzymał i oficjalna skarga na piśmie w tej sprawie trafiła do dyrektora ośrodka. Ten zaczął sprawdzać. Czego się doszukał? - Pewna firma, która wynajmuje od ośrodka jeden tor na pływalni, wprowadzała na swoje zajęcia większą liczbę osób, niż określa to regulamin i zapisy umowy - potwierdza dyrektor Henryk Skrobek. - Zezwalają one na jednorazowy pobyt najwyżej pięciu osób na torze pływackim. Jak to się działo, że wchodziło ich więcej, np. dziewięć, wyjaśniamy teraz z kierownikiem pływalni. Dyrektor Skrobek powołuje się na dzienniki pływalni i relacje pracowników. - Nie ulega wątpliwości, że przepisy zostały przekroczone. To strata finansowa dla ośrodka, ale też zaniedbanie zasad bezpieczeństwa i postępowanie nieetyczne wobec klientów oraz samorządu - ocenia. Kierownictwo ośrodka nadal bada sprawę. Szef pływalni Andrzej Rodkiewicz, znany trener pływaków i założyciel Białołęckiego Uczniowskiego Klubu Sportowego, nie ma sobie nic do zarzucenia i bagatelizuje zarzuty. - Może parę razy ta firma wpuściła więcej dzieci - przyznaje. - Ktoś zrobił z tego aferę, to rozgrywki personalne. Chodziło o to, żeby dzieci odrobiły zajęcia, które opuściły, gdy chorowały. Oczywiście znam regulamin, sam go układałem. Norma na tor została wprowadzona 12 lat temu, a teraz dzielnica tak się rozrosła, że trzeba ją zmienić. Lada dzień regulamin będzie skorygowany i na jednym torze będzie mogło pływać do dziesięciu osób. To jedyny basen na Białołęce. A co z podwójną rolą, w której występuje kierownik Rodkiewicz? - Kiedy było więcej dzieci, przychodziłem i pomogłem tej pani bezinteresownie, ona wszystko wyjaśniła u dyrektora ośrodka - odpowiada. - Nie mam z tą firmą żadnej styczności. Nie jestem w niej zatrudniony. Prowadzi ją moja koleżanka. |
# felo 20.12.2011 21:41 |
|
to jest w dodatku stołeczna
I takie numery dzieją się na basenie na Erazma! zdaje się że to ten sam facet który jest kierownikiem w BOS ie, trenerem w BUKS, nauczycielem w szkole! Teraz okazuje się jeszcze, że prowadzi naukę pływania w firmie ANDO i pewnie to wszystko w godzinach pracy w BOS ie. |
# real 23.12.2011 20:19 |
|
A co was to wszystko obchodzi!!!
Jak sami nie umieliście uwić sobie takich posadek to buzie w kubełek i bulgotać |
LINKI SPONSOROWANE
Matura przed Tobą? Poznaj sprawdzone
Kursy Maturalne w Warszawie
Znajdź najlepszy kredyt samochodowy online w Finanse.rankomat.pl
Zapraszamy na zakupy
Najnowsze informacje na TuBiałołęka
Misz@masz
Artykuły sponsorowane
Kup bilet
Znajdź swoje wakacje
Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.