dzieci forumowiczów
# Duśka 22.05.2003 12:39 |
|
Ile macie dzieci? Ja ma dwoje. Córcia 10 lat i synek 7. Duśka
|
# antydzieci 22.05.2003 12:59 |
|
a czemu pytasz?
ja mam córkę 2 latka i cztery miesiące |
# aga s 22.05.2003 13:01 |
|
Hej! Nie piszę tu często, ale zaglądam tu od czasu do czasu.
Ja mam dwie córki 6lat i 3lata. |
# aza 22.05.2003 13:07 |
|
A ja mam dwoje - w planach :)
|
# nickx 22.05.2003 14:57 |
|
Ja też mam w planach - dwie córeczki ( mąż chyba mnie zamorduje , bo on chce synów )
|
# JK 22.05.2003 14:58 |
|
Ja mam dwie córeczki: jedna ma rok i 8 m-cy, druga 5 m-cy
|
# Anika 22.05.2003 15:00 |
|
Witam, wygląda na to, że moja córka jast najmlodsza w tym gronie ;) ma dopiero 10 miesięcy.
|
# Anika 22.05.2003 15:02 |
|
sorki, juz nie jest najmłodsza ;)
|
# ka$ka 22.05.2003 21:21 |
|
A ja, tak jak Duśka mam "parkę" - chociaż wszystkim, którzy tak mówią odpowiadam, że nie zamierzam ich rozmnażać. Córka ma 3 lata a synek roczek.
|
# Dorota od Michasia 22.05.2003 21:38 |
|
Michał urodził się 12.11.2000 (2,5 roku), natomiast Mikołaja udalo mi się jakimś cudem nie urodzić w huku petard, więc przyszedł na świat w 17. godzinie Nowego Roku - fajna data, prawda?
|
# Vladymir 22.05.2003 22:32 |
|
w 16 godzinie, zono, no a le Ty wtedy wyłaś z bólu i obgryzałaś moje ręce do krwi, więc nie pamiętasz, ale ja ten poród zapamiętałem i dlatego składam tu publiczną deklarację: nigdy więcej dzieci !!!
|
# tato 23.05.2003 09:28 |
|
Dorota, A w którym roku urodził się Mikołaj. Data urodzenia mojej córeczki to 01.01.01 - to dopiero fajna data!
|
# Dorota od Michasia 23.05.2003 21:38 |
|
To była godzina 16.05, a więc 17. godzina Nowego Roku - 2003! Vladymir - nie strasz Historyków i Azy okropnościami porodu, po ugryzieniach dawno śladów nie ma, a ślady pamięciowe zniknęły po pępkowym;)))
Tato - nie przebijemy Twojej córy; czy była pierwsza w nowym tysiącleciu w Warszawie? |
# mama 25.05.2003 19:45 |
|
Ja mam dwojke dzieci: synka cztery miesiace i corcie pannice, dwanascie lat.
|
# tato 26.05.2003 09:14 |
|
Dorota - pierwszy Warszawiak urodził sie już 5 minut po północy więc moja córa nie miała już szans na nagrody i "spokojnie" urodziła się po 21.
|
# aza 26.05.2003 10:16 |
|
Dorota, mnie takie drobnostki na prawdę nie zrażają.
Moja mama jednego z mych braci rodziła 26 godzin w ciągłych bólach partych!!!!!, drugiego troszkę mniej, ale też nie letko ;) Za to moja chrzestna szóstkę dzieci (ostatnie były bliźniaki ;)) potraktowała jednym pierdnięciem. Przepraszam za niecenzuralne słowo, ale jak nazwać poród trwający od 15 do góra 40 minut?! Więc jak ktoś mnie straszy ciążą i bólami porodowymi wówczas jadę do mojej chrzestnej, proszę o opowieść o porodach, później patrzę na "pociechy" (sześć takich Michasiów!!!!) i aż mi się chce... ech, jak mi się chce... |
# ka$ka 27.05.2003 07:05 |
|
Jeżeli Twoja chrzestna będzie zajęta, to polecam swoje usługi. O mnie lekarz mówił, że wypluwam dzieci jak pestki. Co prawda na razie mam tylko dwójkę, więc do Twojej chrzestnej brakuje mi jeszcze trochę. Ale nic straconego.
|
# Basia 27.05.2003 12:09 |
|
Do Ka$ki: A co konkretnie masz na myśli?
|
# Dorota od Michasia 27.05.2003 21:52 |
|
Myslę, że chodzi o usługi informacyjno-namawiające, a nie rodzenie zamiast Azy...
|
# ka$ka 27.05.2003 21:59 |
|
Basiu, chciałam powiedzieć, że jestem jeszcze jednym przykładem obalającym powszechną teorię o wielogodzinnych porodach w bólach i cierpieniu. Zwykle młode mamy uwielbiają "straszyć" swoje jeszcze bezdzietne koleżanki, roztaczając przed nimi obraz mający więcej wspólnego z salą tortur niż porodówką. Jeżeli Aza będzie miała juz dość takich opowieści, to chętnie podniose Ją na duchu.
|
# Dorota od Michasia 27.05.2003 22:17 |
|
Szczęściara z Ciebie, Ka$ka! Więcej nie napiszę na ten temat...
|
# Basia 28.05.2003 09:11 |
|
Do Ka$ki: Szkoda że chodzi tylko o to :( Ja bym chciała żeby za mnie ktoś pochodził w ciąży i urodził. A mąż się uparł że nie chce adoptować :(
|
# aza 28.05.2003 09:17 |
|
Ależ ja wcale nie mam lęku przed ciążą, przed porodem!
Koleżanki które straszą wszelkimi bólami lub te które panikują przed porodem są przeze mnie wyciszane, uspokajane. Oczywiście wiem, że mogę rodzić długo i w bólach... cóż, to jest z góry "wliczone" w przyjemność narodzin i wychowywania dzieci. Ale równie dobrze wiem, że mogę rodzić jak moja chrzestna, czy też Ka$ka. Poza tym ból się zapomina, przeradza się w radość i miłość :) Dorota -> "a nie rodzenie zamiast Azy..." - nie rozumiem :( |
# Dorota od Michasia 28.05.2003 10:46 |
|
Ja tez nie - tak mi sie na[pisalo ;)))
|
# JK 28.05.2003 13:25 |
|
Ja rodziłam 3 godziny (od odejścia wód płodowych do narodzin mojej córki). Bóle są owszem silne (w moim przypadku z krzyża, więc podwójnie silne), ale kiedy dziecko już się urodzi, kiedy położą je na brzuchu, zapomina się o całym cierpieniu i pozostaje tylko przeogromna radość i arcypotężna miłość. Tak więc przyszłe mamy, ból trwa kilka godzin - to jest chwilka w porównaniu do całego życia, a radość jaką daje dziecko trwa latami.
|
# Basia 28.05.2003 14:04 |
|
Moja siostra "zapomniała" o bólu dopiero po 3 latach. Zatem jest to indywidualne podejście każdej kobiety.
|
# ka$ka 29.05.2003 07:28 |
|
Zawsze możecie skorzystać z dobrodziejstw współczesnej medycyny i zaaplikować sobie znieczulenie zewnątrzoponowe lub od razu cesarkę na życzenie.
|
# Basia 29.05.2003 08:50 |
|
Znieczulenia zewnątrzoponowego też się boję, bo ponad 50% kobiet ma jakieś powikłania. A z cesarką na życzenie to w Polsce nie jest jeszcze tak hop.
|
# Dorota od Michasia 29.05.2003 09:14 |
|
Zaraz zaraz dziewczyny: cesarka na życzenie jest możliwa w szpitalach prywatnych oraz po znajomości w niektórych państwowych, ale to jest POWAŻNA operacja brzuszna! Wydobycie dziecka trwa parę minut, ale potem trzeba jeszcze to wszystko pozszywać, wyjąć łożysko, więc lepiej się tego nie domagać. Nie wiem Basia, kto Ci naopowiadał o powikłaniach ZO, ale na szczęście to nieprawda: ZO może się nie udać (kiepski anestezjolog, gruba baba, stres rodzącej, za późne podjęcie decyzji o znieczuleniu), ale rdzeń kręgowy jest bezpieczny, bo igłę wkłuwa się poniżej rdzenia! Może być: przedłużenie II okresu porodu (dlatego zdarza się że porody znieczulane częściej kończą się zabiegowo - próżniociągiem), przejściowy problem z wysiusianiem się po porodzie (tzw. atonia pęcherza) oraz niewielkie pobolewanie w plecach po wyjęciu igły (bez konieczności podawania leków przeciwbolowych). Dla kobiet nieodpornych na ból (a ja niestety do takich należę), ZO jest wybawieniem, bo zmniejsza dolegliwości I okresu porodu, a i tak nie niweluje bólu parcia (i bardzo dobrze, bo można współpracować z lekarzem). Przy pierwszym porodzie miałam bardzo dobrze założone ZO i poród mimo moich okrzyków w trakcie przedłużającego się parcia (nie zacytuję...) wspominam jako coś wspaniałego. Gdy natomiast rodziłam w Nowy Rok Mikołaja, poród szedł źle, znieczulenie sie nie udało, groziła mi cesarka, ja wariowalam i tylko całe szczęście, że mały dostał 10 punktów (bo ja 1).
|
# Basia 29.05.2003 09:52 |
|
Ja bardzo źle reaguję na ból: prawie od razu mdleję. A czytałam że po ZO często występują drętwienia nóg, czego nie bardzo sobie życzę. Zresztą zdarza się (znam osobiście taką osobę), że na znieczulenie ZO jest za późno. Dla mnie to masakra.
|
# ka$ka 29.05.2003 17:04 |
|
Zgadzam sie z Dorotą, że dla mało odpornych kobiet ZO jest wybawieniem. Trzeba jednak taką decyzje podjąć bardoz świadomie, bo znam kilka mam, które rodziły w znieczuleniu i teraz mają wyrzuty sumienia. Czuja się niepełnowartościowymi matkami, twierdząc, że dla własnego dziecka nie mogły zdobyc się na takie poświęcenie, jakim jest ból w czasie porodu.
|
# *** 29.05.2003 20:42 |
|
Niepełnowartościowe matki???
Mnie rodzono 24 godziny, nim się lekarze zdecydowali na cesarkę. Nie zazdroszczę mojej mamie ani trochę. Jestem niby odporna na ból, ale kiedy już przyjdzie ten moment, to bardzo będę się starała, żeby rodzić w znieczuleniu. Inna sprawa, że też może mi grozić cesarka, bo to może byc dziedziczne... |
# Dorota od Michasia 29.05.2003 22:39 |
|
Basiu, rzeczywiście po ZO moga drętwieć nogi, bo przecież to znieczulenie idzie od kręgosłupa w dół, a nie w górę (!), a poza tym anestezjolog dowala dawkę znieczulenia do szycia, żeby nie bolalo, ALE efekt uboczny w postaci niemożności ruszenia nogami (fakt - idiotyczne uczucie) trwa około godziny, a w tym czasie i tak lezy się na porodówce i nie wolno wstawać. Co do niepełnowartościowości, to mniej więcej to samo, jak z kobietami, które nie karmią piersią, tylko sztucznie: bombardowane informacjami o koniecznosci dawania cyca dla dobra dziecka, czuja się gorsze - oczywiście niepotrzebnie. Przypomina mi się, że ja tez przez pewien czas źle się czułam, wspominając, że "nie dałam rady bez ZO", ale winna temu była moja mama, która lekceważąco wyrażała się : "to nie żaden poród, nie opowiadaj że bolało itd". Teraz uważam, mając skalę porównawczą z obu porodów, że lepiej rodzić świadomie w znieczuleniu, niż na siłę "poświęcać się" (ach, to męczeństwo matki-Polki!) i czuć obrzydzenie na samo wspomnienie - po prostu nie którym kobietom nie udaje się bez ZO i nie ma co tego oceniać.
|
LINKI SPONSOROWANE