Czy to artykuł sponsorowany?
# Auschonek 09.05.2003 22:30 |
|
Większość za hipermarketem
[różne] wyślij znajomym W drugiej połowie grudnia i na początku stycznia rady osiedli, lokalne koła partii politycznych, a także inne organizacje masowo zaprotestowały przeciwko budowie hipermarketu Tesco. Negatywne zdanie na temat planowanej inwestycji ma większość radnych dzielnicy. Chcą je wkrótce wyrazić w projektowanej uchwale. Wszystkie te fakty skłaniają do zastanowienia, czy reprezentanci mieszkańców Białołęki w ogóle usiłowali poznać opinię swoich wyborców na temat Tesco. Z przeprowadzonych wczesną wiosną badań opinii publicznej wynika jednoznacznie, że blisko dwie trzecie białołęczan popiera pomysł budowy nowego hipermarketu u zbiegu ulic Modlińskiej i Światowida. Wprawdzie większość mieszkańców Białołęki sądzi, że liczba dużych sklepów jest w sam raz, ale jednocześnie skarżą się na tłok przy kasach w hipermarketach. Aż 63 procent badanych uważa, że w Białołęce powinno powstać nowe centrum handlowo-usługowe. Kiedy prowadzący badanie zapytali o konkretne sieci handlowe, jakie najchętniej byłyby powitane na terenie dzielnicy, najczęściej wskazywano Tesco (43%), następny w kolejności Carrefour był wybierany znacznie rzadziej (18%). Taka przewaga Tesco świadczy prawdopodobnie o tym, że mieszkańcy wiedzą o planach firmy i nie negują tych planów. Auchan i Selgros za daleko |
# Alf 10.05.2003 22:34 |
|
Alf i Alfowa są za Tesco oraz za Unią Europejską
|
historyk 11.05.2003 11:29 |
|
a historykowie są raczej za Unią i raczej przeciwko Tesco (co do szczegołów różnią się między sobą)
|
Alf 11.05.2003 15:42 |
|
A z ciekawości, dlaczego jesteście przeciwko Tesco?
Ja na to patrzę tak: A. Komunikacyjna katastrofa? Jeśli to faktycznie ten teren blisko Modlińskiej, o którym myślę to w ogóle nie widze powodu, aby od strony W-wy tak komuś chciało się tam dojeżdżać. A od strony przeciwnej to wjeźdżający nie spowodowaliby korka, bo wjazd jest płynny (skręt w prawo) B. Miejsca pracy, utracone? No cóż. Prawda jest taka, że kilka miejsc przybędzie i kilka ubędzie. Sporo osób/firm zarobi przy budowie. Efekt utraconych miejsc pracy jest trudno policzalny i każda dyskusja w tym temacie jest bliższa demagogii, niż wymiany poglądów(faktów, liczb). My z żoną po inne towary jeździmy do supermarketów, a inne kupujemy w sklepikach, nie mówiąc już o warzywach, które w sensownym stanie (jadalne) można zakupić tylko na targu. Na pewno tak nie będzie, że przestaniemy kupować w małych sklepach na osiedlu! Ale popatrzcie, co juz się dzieje: bywa, że co blok to sklep spożywczy, pasaż na Ksiązkowej 9 jest tego najlepszym przykładem. Tu już występuje nasycenie lokalne oferty i wydaje sie, że właścicielom wygodniej jest zwalać na supermarkety słaby ruch w interesach, niż na prosty fakt, że tych sklepów już jest za dużo. A jak juz jestem przy sklepach warszawskich, dużych, czy małych, smutne jest, że klienci nie protestują przeciwko złej jakości chleba. Mieszkam w Warszawie od ponad 6 lat a jednak ciągle mi brakuje takiego pachnącego, chrupiącego chelba, który nie więdnie po jednym dniu od zakupu... |
# historyk-wyjątko 11.05.2003 16:17 |
|
Mówię za siebie, bo historykowa chwilowo nieobecna.
Supermarkety pewnie globalnie mają neutralny wpływ na rynek pracy, ale po pierwsze: tworzą miejsca pracy gorzej płatne (buda na bazarze to dochód ok. 1000 zł miesiecznie plus trochę utrzymania rodziny), a supermarket to duża rotacja kadr i zarobki koło najniższej płacy. Poza tym supermarket odbierze miejsca pracy w Białołęce a stworzy raczej w Nasielsku (przez co rozchwieje lokalny rynek pracy i doprowadzi do zubożenia statystycznego białołęczanina, ale o tym już było) Poza tym chodzi mi charakter dzielnicy, niech to chociaż będzie taka zielona sypialnia Warszawy (jak na więcej nie starczyło pomysłu), a nie takie Janki-bis, miejsce bez większego wyrazu, kojarzone tylko z blaszakami supermarketów. Co do nasycenia rynku- podstawowe zakupy staramy się robić w supermarkecie- preferują champion (lider... tylko gdy jesteśmy spłukani) i większe selgros (auchan ma za trudny dojazd). Jednak kiedy wracam z pracy 20-21 mogę coś dokupić już tylko w w tych sklepikach (głownie wtedy mają obrót- czynne 24 h Tesco je skutecznie rozwali) PS. Supermarkety rozwaliły zresztą dość skutecznie rodzinne piekarnie. |
# NN 11.05.2003 21:24 |
|
Artykuł ewidentnie sponsorowany, stronniczy i zawierający wnioski z góry założone. Cóż tu dodawać...?
|
# Karolina 12.05.2003 11:34 |
|
Do historyka-wyjątka:
Od końca: wiele rodzinnych piekarni zaopatruje hipermarkety, więc argumant odpada, supermarkety - powiedzmy - rozwaliły słabe piekarnie, które nie umiały dostosować się do nowych reguł gry na rynku. To samo dotyczy i małego handlu. Kupcy muszą zrozumieć kilka podstaw. Przede wszystkim, że lata 89 i 90 juz dawno upłynęły. Zmienił się i dalej zmienia rynek. Nazwijmy, że się "porządkuje" i "cywilizuje". Hipermarkety są silnym, ale nie jedynym elementem tego nowego rynku. Drobny handel wszędzie istnieje i jest dla niego miejsce. Tak samo jak jest miejsce dla składów budowlanych, chociaż klient-majsterkowicz odszedł do OBI, Leroy, Castoramy i Praktikera. Nie ma mowy o rozwalaniu drobnego handlu. Zmienia się tylko jego struktura. Najlepszym tego przykładem są wciąż otwierajace się Żabki. Czy słyszałeś, żeby protestowały przeciwko super i hipermarketom? Nie, bo wiedzą z góry, jakie jest ich miejsce na rynku. I to one skutecznie rozwalają - jak to ująłeś - bazarki i sklepiki przyzwyczajone do obrotów lat 89 i 90 i monopolu na rynku. |
# Vladymir 12.05.2003 22:54 |
|
A Vladymir i Vladymirowa, oraz ich przychówek, dośc liczny, jak na czasy kryzysu, są za Alfem i Alfową w całej rozciągłości, bo bardzo podobają nam się pieluchy za 27 PLN w supermarkecie, niż za 37 PLN na bazarze czy sklepie detalicznym. Ludzie, nie dajcie sie okradać detalistom, nie płaćcie bandyckich marż, po 100 % albo więcej, oni na prawde NIE MUSZA zarabiać naszym kosztem, niech mają takie same ceny, jak w Selgrosie, prosze bardzo, wtedy u nich coś kupię, a tak, to szlaban na bazary i sklepy ma moja żona, bo ja nie lubię być FRAJEREM co przepłaca 100% ceny.
|
# dziennikarz 12.05.2003 23:17 |
|
Tylko pamiętajmy,że "żabka" to też market... tylko zdecentralizowany. Było o tym w prasie. Handel to nie tylo rynek.. to także relacje międzyludzkie. a konkurencja już jest... więc po co ją jeszcze zwiększać.
|
# radix 12.05.2003 23:47 |
|
Dziennikarzu: na przykład po to, żeby pieluchy może były jeszcze tańsze.
zgadzam się, że nie należy płakać nad lokalnym handlem. Tak jak hutnicy czy górnicy muszą sie przekwalifikować, tak samo może to uczynić miejscowy handel. Mieszkańcy mogą im pomóc w tym,sugerując jakich usług brakuje-w przeszłości gmina próbowała takie informacje od mieszkańców uzyskać (nie wiem czym ta próba się skończyła). |
# Anka 13.05.2003 08:25 |
|
Dziennikarzu!
Żabka to sieć małych sklepów. Widzisz jakiś problem w tym, aby kupcy z Warszawy i całej Polski dogadali się i stworzyli sieć i byli przez to dużo tańsi? Ja nie widzę. Argument, że u nas to niemożliwe, bo kupcy się nie dogadają klienta nie interesuje. Skoro nie potrafią się porozumieć, to rynek nie jest dla nich. |
# Basia 13.05.2003 09:48 |
|
Hipermarkety tylko za miastem!!! Ewentualnie zupełnie na końcu czyli okolice Dąbrówki a nie na Tarchominie!!!
|
# Piotrek z Odkrytej 13.05.2003 10:21 |
|
Dziennikarzu o jakie relacje Ci chodzi ? Czy o to że przychodząc do małego sklepiku możesz sobie pogawędzić o d....... Maryni ze sprzedawcą lub Panią z 8 piętra ? Jeśli masz takie ciągoty i chęć do kontaktów międzyludzkich, zawsze !!!! zaręczam Ci zawsze !!!!znajdzie sie okazja, żeby pogadać z każdym. Nie trzeba do tego wykorzystywać sklepików. Nigdy nie poroznawiałeś z osobą w supermarkecie, w tramwaju, pubie, na ulicy ? Jeśli tak to ...... to trudno. Obecnie nie sentymenty, lecz twarde rynkowe zasady regulują relacje - gdzie kupić - tam gdzie taniej. Dobrobyt nam się gdzieś zapodział, społeczeństwo zbiedniało, wiele osób nie ma pracy. Jeśliś dziennikarzem prawdziwym widzisz to zapewne.
|
# Vladymir 13.05.2003 23:33 |
|
Oj, Piotrze z Odkrytej, dołożyłeś do pieca, ale... w sumie masz rację, co do meritum dyskusji, trudno się z Tobą nie zgodzić. Ja kupuję tam, gdzie tanio, a o d... Maryni gadam z ochroniarzami w Żabce, bo oni tam stale przesiadują, kokietując kasjerki. A że w tym czasie na tyłach bloku "tasiemca" hurtowo wyczesują radia z samochodów ? To moich ochroniarzy nie rusza, bo, jak mi wyznali po piwku, pitym oczywoiście pod sklepem, im płacą za dyzur, nie za interwencję.
|
# Piotrek z Odkrytej 13.05.2003 23:56 |
|
Vladymir, ale czy ja nie mam racji ? Dla mnie argument o pogaduchach w sklepiku nie ma znaczenia. Ja sobie lubię pogawędzić czasami i nie przeszkadza mi, że to hipermarket, stacja benzynowa, salon samochodowy czy coś innego. Oczywiście uprościłem z tym, że ludzie kupuja tam gdzie taniej, bo czasem ta "taniośc" przekracza granicę bylejakości.
|
# historyk-wyjątkowo 14.05.2003 00:02 |
|
A byjejakość może mieć również społeczny wymiar- znamienne,że jakości życia nie mierzy się tylko PKB, lecz także tzw. "miękkimi kryteriami".
|
# Piotrek z Odkrytej 14.05.2003 09:28 |
|
Mnie nie chodzi o PKB, lecz właśnie o ludzi, których spotkałem w Powiatowym Urzędzie Pracy. Takiego żalu i smutku na tych poczciwych twarzach nigdzie się nie zobaczy - no może w szpitalach, przy łóżkach chorych. Czy o te miękkie kryteria Ci chodzi Historyku ?
|
# Roman 14.05.2003 10:17 |
|
A ja z zainteresowaniem przeczytałem o badaniach opinii publicznej na Białołęce. To chyba pierwsze takie badania. Uważam, że dzielnica powinna mieć co roku wyasygnowane pieniędze w budżecie i jak jest temat "palący", to pytać mieszkańców, a jest o co pytać. Spraw, w których nie ma zbieżności poglądów pomiedzy radnymi, a mieszkańcami jest aż nadto.
|
# Basia 14.05.2003 10:54 |
|
Ciekawi mnie gdzie dokładnie te 500 osób mieszka. Czy próbka była wzięta proporcjonalnie do gęstości na Białołęce, czy jak ktoś z Białołęki to pasuje.
|
# Iwona 14.05.2003 14:54 |
|
Napisali, ze to proba reprezentatywna, a wiec:
- musi byc przekroj wiekowy, zawodowy, płciowy, ze wzgledu na miejsce zamieszkania i wiele innych. Nazwiska obu profesorów i ich autorytet w środowisku sugeruje, że badania zrobiono rzetelnie. Chętnie poznałabym całe opracowanie. Czy jest gdzieś dostępne? |
# socjolog 14.05.2003 15:11 |
|
Napisać mozna wszystko...sadzą z z dopiska pod artykułem, to albo "Echo" nie rozumie metodologii badań społecznych (i próbuje je nieudolnie omówić), albo te pytania były b. infantylne i z badaniami nić nie mają wspólnego. Co to znaczy,ze na Białołęce połowa jest zadowolona z władzy[samorzadowej?] a 18% nie.
|
# socjolog II 14.05.2003 15:38 |
|
To znaczy,że tak deklarowali respondenci - należałoby poznać pytanie i mozliwe warianty odpowiedzi. Prawdopodobnie reszta nie ma zdania na ten temat. Czy Echo może udostępnić wyniki zainteresowanym? A moze warto opublikować całe badania - wtedy mieszkańcy wyrobią sobie opinię, czy na przykład pytania nie były tendencyjne.
|
# historyk-wyjątkowo 14.05.2003 22:57 |
|
Piotrze, czy naprawdę poprawi się nastrój tych ludzi (nb. zdecydowanie wolałbym być bezrobotnym niż poważnie chorym, w Posce zresztą choroba szybko pauperyzuje), jeśli dołączą do nich sklepikarze z Białołęki. Naszym nieszczęściem jest kult egoizmu- nie interesują nas chorzy, niepełnosprawni czy bezrobotni (skoro wolimy zwiększyć ich liczbę niż wydać o kilkadziesiąt zł więcej), a nie widzimy nic złego np. w ostentacyjnej konsupcji czy w tych (gdzie RR) już przysłowiowych kilkutysięcznych dietach. Ten brak solidaryzmu jest b. smutny, zwłaszcza,że potem zostaje się sam ze swoim problemem. Kiedyś leżałem na sali poeparacyjnej, miałem wtedy chyba 8 lat (byłem w dużym szoku), obok mnie leżał chłopak po operacji wyrostka i jęczał. W dyżurce siedziały sobie pielęgniarki i nas ostentacyjnie olewały. Po latach nie pamiętam już bólu czy szoku, ale czuje to olestwo tych pielęgniarek. Podobnie jak nie mogę zapomnieć (mam w d... komentarze RR) sytuacji gdy ja i inni nauczyciele walczyliśmy o 50 zł podwyżki, a zadowoleni z siebie radni właśnie uchwalili sobie ok 5 tys. zł.
|
# Piotrek z Odkrytej 14.05.2003 23:27 |
|
Historyku, gwoli wyjaśnienia: mnie się tutaj kolejny hipermarket nie podoba. Czy będzie to tesco czy co innego. A dlaczego akurat Tesco ? Wg mnie to bardzo siermiężny hipermarket, surowy i taki nijaki (przynajmniej taki jest ten na Połczyńskiej). Z ekonomicznego punktu widzenia hipermarketowi nie opłaca się zniszczyć miejscowy handel - swoisty oligopol jest lepszy od monopolu hipermarketu. Sam piszesz, że wracasz o 21-szej i w Tesco zrobiłbyś wtedy zakupy - to dla Twojego dobra, a z drugiej strony bronisz handlu drobnych przedsiębiorców, którzy o tej porze mają zamknięte (i nic dziwnego). Ten problem, który Ty nazywasz "kultem egoizmu" pewnie wcześniej nazywał się znieczulicą - ja wolę to określenie. To tak jak w przysłowiu: Syty głodnego nie zrozumie.
|
# Vladymir 15.05.2003 00:08 |
|
Piotrku z Odkrytej, co do mojej wypowiedzi, to masz zupełną rację, ale chyba róznica naszych poglądów nie stoi na przeszkodzie w stwierdzeniu, że na tym samym rynku konsumenckim powinny wpółegzystować małe sklepy osiedlowe z supermarketami dla powiększenia spektrum wyboru ? W końcu do zakupów w Selgrosie nikt nie zmusza, tak jak do wizyt w Żabce też, to wolny wybór i o to powinno nam chodzić.
|
# Basia 15.05.2003 09:02 |
|
Ale Tesco to HIPERmarket i jako taki powinien być poza miastem anie na osiedlu!
|
# Iza 15.05.2003 09:16 |
|
Przecież Bialoleka to są obrzeza. Rozumujac w ten sposob (nie na osiedlu) najbliższy hipermarket powinien powstac gdzies za zalewem Zegrzynskim albo pod Nowym Dworem (w Jablonnej i Legionowie też są osiedla).
|
# Basia 15.05.2003 12:27 |
|
Białołęka to obrzeża, ale Tarchomin to osiedle. Czy widziałaś gdzieś za granicą (oprócz udziwnionego pod tym względem Londynu) hipermarket na osiedlu? Bo ja nie.
|
# nickx 15.05.2003 12:40 |
|
Np. Carefure na Bemoiwe.
|
# Basia 15.05.2003 12:49 |
|
Pytanie dotyczy oczywiście nie naszego kraju. U nas wszystko postawione jest na głowie. Ulgi podatkowe dla zagranicznych inwestorów, niekontrolowany czas pracy, i długo by wymieniać.
|
# nickx 15.05.2003 13:04 |
|
W Niemczech faktycznie supermarkety są za miastem.
|
# Marek 15.05.2003 13:52 |
|
Nieprawda, w bardzo wielu miastach na zachodzie wielkie centra handlowe są w całych kwartałach starych kamienic na parterach (połączone partery kilkunastu kamienic). Osobiście widziałem to w Sztokholmie, Monachium i w jakims miescie w Szwajcarii (nazwy nie pamietam). Jest bardzo wiele rozwiązań typu hipermarket przy dworcu (jeszcze większe centra niż Wileniak). A hipermarketów w osiedlach-sypialniach jest pełno.
|
# Basia 15.05.2003 14:53 |
|
Wielki spożywczak na całym parterze kamienicy? Czad! Chciałabym to zobaczyć. Ale kolejnej aluminiowej puszki na Tarchominie raczej nie chciałabym oglądać.
|
# Marek 15.05.2003 15:33 |
|
Na parterach wielu sąsiadujących ze sobą kamienic. W samym centrum miasta. Wielki pasaż handlowy + market. Do tego jeszcze wielopoziomowo zagospodarowana "studnia" pomiędzy kamienicami (w środku kwaratału): knajpki, kręgielnia, wybiegi dla dzieci itd.
|
# NN 16.05.2003 18:37 |
|
Modlińska robi się ulicą hipermarketów! Na jej końcu, już właściwie w Jabłonnie powstaje jeszcze jeden, tym razem Lidl, nieznana sieć w Warszawie. Tani, w rodzaju Leader Price, lecz z lepszym towarem (tak było przynajmniej w Londynie).
|
LINKI SPONSOROWANE