Dziki zachód na Bródnie. Szeryfowie w akcji?
27 marca 2018
Przebijanie kół, wyrywanie lusterek, mazanie sprejem, naklejanie obraźliwych nalepek - to tylko niektóre z metod walki z niewłaściwym parkowaniem, stosowanych przez tzw. samozwańczych szeryfów. Ostatnio najprawdopodobniej jeden z nich posunął się do... podpalenia samochodu.
- Temat parkowania na Krasiczyńskiej był już poruszany. Liczba miejsc parkingowych na tym osiedlu jest niestety niewystarczająca. Choć czasem ktoś zaparkuje na chodniku, nie widziałem, by sposób zostawiana samochodów był uprzykrzający życie innym mieszkańcom. Miejsca jest dość, by przejechać nawet naprawdę dużym samochodem. A jednak znaleźli się szeryfowie. W moim samochodzie spuścili powietrze z kół i pozaklejali szybę jakimiś twardymi wlepkami, których nie sposób ręcznie ściągnąć, sąsiadowi zaś spalili samochód(!). Bo stał na chodniku, przyklejony do płotu? Brak słów. Takie metody są bandyckie i godne potępienia. Osobie odpowiedzialnej za wlepki, rysowanie aut, spuszczanie powietrza lub przebijanie opon albo wręcz podpalanie samochodów życzę długiej rozprawy sądowej - opowiada pan Bartosz na facebookowej grupie dla Bródna, Targówka i Zacisza.
"Tumany nie zauważyły legitymacji"
- Kartki jestem w stanie zrozumieć, ale mojemu ojcu raz banda takich "piewców sprawiedliwości" przebiła wszystkie koła i zostawiła za wycieraczką bluzgi o parkowaniu na miejscu dla niepełnosprawnych. Tumany nie zauważyły wyłożonej za szybą legitymacji inwalidzkiej. Inwalida wojskowy, chodzący o dwóch kulach, został 50 km od domu bez telefonu i z koniecznością kombinowania, jak ma wrócić - dodaje Gosia. - Jedni warci drugich, ci co parkują na chodnikach i ci którzy stosują takie metody - ocenia Basia. - Jak to jest, że ci, którzy tak wojują o źle zapakowane auta, bo przecież to nielegalne, sami podjudzają, łamią prawo i nie widzą nic złego w wandalizmie? - zastanawia się Agata. - Pewnie sam spłonął ze wstydu, że stoi w niedozwolonym miejscu. Bródno to jednak dziki kraj - kpi Andrzej.
Policja nie ma wątpliwości
- Może jakiś samozapłon? Może jestem naiwna, ale wierzę w ludzi i ciężko mi uwierzyć w podpalenie - rozmyśla Agata. Teorię samozapłonu szybko rozwiewa policja. - Wszystko na to wskazuje, że to było podpalenie, ale zapisy z monitoringu, który zabezpieczyliśmy na miejscu, nie pozwalają na zidentyfikowanie sprawcy. Są nieczytelne. Nie wskazują nawet na cechy ubioru osoby, co do której zachodzi podejrzenie, że mogła być sprawcą. Kryminalni cały czas prowadzą inne działania i na tym bazujemy - przyznała sierż. sztab. Paulina Onyszko. Jak dodała, na ulicy Krasiczyńskiej, od października ubiegłego roku do dzisiaj policja odnotowała dwa zdarzenia dotyczące zniszczenia cudzego mienia i aktów wandalizmu. Pierwsze z nich dotyczyło wybicia szyby w zaparkowanym pojeździe, drugie - uszkodzenia kamery monitoringu. - Nie możemy więc potwierdzić, aby pod wskazanym adresem dochodziło do wymierzenia "sprawiedliwości" przez tzw. samozwańczych szeryfów - przyznała sierż. sztab. Paulina Onyszko.
(DB)