Drobna rysa na parkingu? "Jeśli odjedziesz, słono za to zapłacisz"
10 czerwca 2020
Zarysowałeś sąsiednie auto na parkingu przed blokiem lub centrum handlowym? - Zrób wszystko, żeby odnaleźć właściciela uszkodzonego auta - zachęca Rzecznik Finansowy. Dlaczego? Bo to się opłaca.
- Do Rzecznika Finansowego zgłaszają się klienci, którzy byli sprawcami wypadku komunikacyjnego. Są zaskoczeni pismem od ubezpieczyciela z żądaniem zwrotu wypłaconego przez niego odszkodowania - mówi Andrzej Kiciński, zastępca Rzecznika Finansowego. Mówimy tu o odszkodowaniu tzw. regresywnym, czyli ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie poszkodowanemu, a następnie domaga się zwrotu równowartości odszkodowania od kierowcy, który spowodował stłuczkę. Jak się chronić przed takim działaniem?
Odszkodowanie regresywne
Najprościej mówiąc - warto odnaleźć właściciela uszkodzonego auta. Procedura wygląda bowiem tak, że jeśli poszkodowany jest w stanie zidentyfikować sprawcę szkody, zgłasza się do jego ubezpieczyciela i dostaje odszkodowanie z jego OC komunikacyjnego. Jeśli sprawca uciekł z miejsca kolizji - będzie musiał zwrócić ubezpieczycielowi wypłaconą kwotę w ramach tzw. regresu. Z informacji zebranych przez Rzecznika wynika, że ubezpieczyciele rzadko skłonni są uznać tłumaczenia kierowców, że nie zauważyli powstania szkody. Jednakże ciężar udowodnienia, że faktycznie tak było - spoczywa nie na kliencie, a na firmie ubezpieczeniowej. W takiej sytuacji ubezpieczyciel powinien przedstawić dowody na zasadność regresu, np. nagranie z monitoringu, czy zeznania świadka. Ubezpieczyciel może też przedstawić jako dowód opinię rzeczoznawcy, z której będzie wynikało, że rodzaj i wielkość uszkodzeń nie mogła zostać niezauważona przez sprawcę i musiał on mieć świadomość powstania szkody.
Sankcja za ucieczkę
- Dla oceny sytuacji istotne będzie, jak zachował się sprawca po wypadku. Jeśli wysiadł, obejrzał uszkodzenia i odjechał - regres będzie uzasadniony. Nie kwestionujemy prawa towarzystw do takiego działania w uzasadnionych wypadkach. Ale w niektórych sytuacjach nie jest to już takie oczywiste - mówi Małgorzata Fonfara, referent prawny w Biurze Rzecznika Finansowego, która przypomina, że zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego nie każde oddalenie się z miejsca wypadku jest równoznaczne z ucieczką. Mało tego, to ubezpieczyciel powinien udowodnić, że sprawca zbiegł z miejsca wypadku. Trudno na przykład mówić o zamiarze uniknięcia odpowiedzialności za szkodę, jeżeli na nagraniu z monitoringu widać, że sprawca co prawda zarysowuje inne auto, ale wysiada i po krótkim oczekiwaniu zostawia za wycieraczką kartkę z numerem kontaktowym. Niestety w takich sytuacjach może się zdarzyć, że kartkę wyjmie ktoś inny lub wywieje ją wiatr. Dlatego, jeśli zdarzenie ma miejsce na parkingu centrum handlowego, warto odszukać pracownika ochrony i poprosić go np. o wywołanie posiadacza uszkodzonego pojazdu przez głośniki. Jeśli takiej możliwości nie ma, warto zostawić mu swój numer telefonu, notując przy okazji jego imię i nazwisko. Nikt nie oczekuje, że będziemy czekali godzinami na parkingu na poszkodowanego, ale warto móc wykazać, że odjechaliśmy dopiero po przekazaniu danych kontaktowych do nas. W takiej sytuacji roszczenie ubezpieczyciela nie będzie miało podstaw.
(DB)