Do zajezdni
24 września 2004
Pasażerowie autobusów miejskich niejednokrotnie zastanawiają się, czy kierowca, który kończy pracę i wraca do zajezdni, jest zobowiązany zatrzymywać się na przystankach. Nie wszyscy bowiem tak robią.
Okazuje się, że sprawa wcale nie jest tak jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać. Próbując dociec, jak regulowana jest praca kierowców zjeżdżających do zajezdni dotarliśmy do Grzegorza Dziemieszczyka, kierownika organizacji przewozów w Zarządzie Transportu Miejskiego.
- Nie wszyscy kierowcy powracający do bazy mają obowiązek zabierania pasażerów. Wiele półkursów jest niepłatnych. Wszystko zależy od konkretnej linii, odległości od pętli do bazy oraz tego, czy na danej trasie kursują także inne autobusy - wyjaśnia Grzegorz Dziemieszczyk.
Co to oznacza w praktyce? Kierowca, który wraca do bazy i zabiera pasażerów prowadzi wóz odpowiednio oznakowany. Z tablicy wynika, że jest to zjazd do zajezdni. Podana jest także nazwa ostatniego przystanku, na którym kierowca się zatrzymuje. Kurs tego typu jest naniesiony w rozkładzie jazdy i oznaczony w specjalny sposób. Możemy przeczytać nazwę ostatniego przystanku, na którym pasażerowie muszą wysiąść, gdyż kierowca jedzie już dalej sam.
Inny typ kursów zjazdowych, to taki, gdzie kierowcy zatrzymują się na przystankach i zabierają pasażerów, mino że kursu nie ma w rozkładzie jazdy. Wreszcie mamy zjazdy, gdzie kierowcy jadą wprost do zajezdni i nikogo nie zabierają.
Oczywiście, jeżeli mamy wrażenie, że jakiś kierowca nie postępuje zgodnie z przyjętymi regułami, możemy zgłosić sprawę w Zarządzie Transportu Miejskiego, podając dzień, godzinę i trasę kursu oraz numer boczny autobusu. Pamiętajmy jednak, że odpowiedź otrzymamy tylko wówczas, gdy wystąpimy na piśmie. List należy wysyłać na ul. Senatorską 37.
Grzegorz Ciesielski