Dekret Bieruta wiecznie żywy: stracimy Działdowską?
3 lipca 2014
Sprawa sprzed 69 lat kładzie na Wolę swój długi cień a jedna krzywda powoduje drugą. Dekret Bieruta pozabierał prywatnym właścicielom ich nieruchomości, zaś prowadzona bez odpowiedniej ustawy reprywatyzacja może zabrać mieszkańcom Woli szkoły i dom kultury.
Pojawiły się roszczenia dotyczące gruntu, na którym znajduje się Dom Kultury Działdowska. Oznacza to duże zmiany dla wolskiej kultury. Władze dzielnicy nie kryją zaskoczenia takim obrotem sprawy i planują połączenie dwóch domów kultury w jedno centrum. Do dziś odbija się czkawką, bo potomkowie dawnych właścicieli i inwestorzy skupujący roszczenia dochodzą swoich praw przed sądem... a jest o co walczyć, bo gra toczy się o działki w granicach z 1945 r., a więc w dużej mierze znajdujące się w centrum Warszawy i w najgęściej zurbanizowanych, najlepiej obsłużonych infrastrukturalnie dzielnicach. Po odzyskaniu terenu nowy właściciel może zrobić wszystko, na co pozwala plan zagospodarowania przestrzennego w danym miejscu, a więc np. poprosić o eksmisję szkoły i zbudować biurowiec lub dom mieszkalny.
Wśród zagrożonych miejsc na Woli wymienia się m.in. Przedszkole nr 237 przy Tyszkiewicza, Szkołę Podstawową nr 63 przy Płockiej, XXX LO im. Śniadeckiego przy Wolności, XXXIII LO im. Kopernika przy Bema i Dom Kultury "Działdowska". Pod tym ostatnim 28 czerwca odbyła się pikieta.
- Nie możemy nic zrobić - mówi Monika Beuth-Lutyk, rzecznika wolskiego urzędu. - Dzielnica nie posiada nawet aktualnych informacji na temat terenów, w sprawie których toczą się sprawy, bo są one prowadzone przez Biuro Gospodarowania Nieruchomościami m.st. Warszawy. A co z terenami zielonymi? Wśród miejsc zagrożonych reprywatyzacją społecznicy wymieniają skwer Apfelbauma, park Zielone Odolany, park Moczydło i park Szymańskiego. Nie jesteśmy w stanie ingerować w ten proces, dopiero po jego zakończeniu i przekazaniu nieruchomości nowemu właścicielowi możemy starać się mediować. W przypadku Przedszkola nr 37 przy Szlenkierów udało się doprowadzić do konsensusu, bo właściciele wykazali się wrażliwością społeczną. Zarówno przedszkole, jak i plac zabaw zostają. A co z innymi miejscami?
- Chcemy, aby te z terenów, które nie są objęte planami zagospodarowania przestrzennego, miasto objęło mikroplanami - czytamy w apelu społeczników, umieszczonym na facebookowej stronie "Uratujmy Dom Kultury "Działdowska" oraz wolskie szkoły, parki i przedszkola!". - Z kolei we wszystkich przypadkach, w sytuacji zakończenia postępowań w negatywny dla mieszkańców sposób, chcemy, aby miasto przeszło do negocjacji z właścicielami roszczeń w sprawie przyznania za te tereny działek zamiennych.
Obecnie nie wiadomo, czy działka z domem kultury zostanie przekazana. Nie wiadomo także, co zamierza zrobić potencjalny właściciel. Dzielnica Wola tak czy inaczej przymierza się do budowy nowej placówki kulturalnej, którą byłoby duże, dzielnicowe centrum kultury. Pieniądze na ten cel nie są jeszcze zabezpieczone. Na razie trwają poszukiwania odpowiednie lokalizacji.
A co z terenami zielonymi? Wśród miejsc zagrożonych reprywatyzacją społecznicy wymieniają skwer Apfelbauma, park Zielone Odolany, park Moczydło i park Szymańskiego. Czy jeśli działka znajdująca się na terenie parku zostanie przekazana, nowy właściciel będzie mógł ją ogrodzić i zamknąć mieszkańcom dostęp do części terenu zielonego?
- To nam nie grozi - odpowiada rzeczniczka. - Park Moczydło i park Szymańskiego mają miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które uniemożliwiają postawienie ogrodzenia. Tak naprawdę jedynym skutecznym rozwiązaniem tego typu problemów byłaby ustawa reprywatyzacyjna.
...na którą czekamy z utęsknieniem i nadzieją. Od kilkunastu lat.
DG
.