Dąbrowski: Potrzebujemy P+R przy Górczewskiej i Połczyńskiej
11 marca 2019
Rozmawiamy z Jarosławem Dąbrowskim, przewodniczącym rady dzielnicy.
Przed wyborami obiecał pan mieszkańcom Bemowa koncert U2. To kiedy zobaczymy Bono na lotnisku?
Obiecałem starania i starania trwają. To się nie wydarzy z miesiąca na miesiąc, zwłaszcza że należy to zrobić tak, by samorząd nie dołożył do koncertu ani złotówki, a mieszkańcy Bemowa weszli za darmo. Przypominam, że po pierwsze to nie dzielnica zarządza lotniskiem, a po drugie gwiazdy tego formatu mają kalendarz zaplanowany na kilka lat do przodu. Poza tym mam wrażenie, że ten pomysł niekoniecznie wzbudza entuzjazm u naszego koalicjanta.
Czyżby coś zgrzytało w koalicji z PO?
Powiedziałbym raczej, że niektórzy zostali mentalnie w koalicji z PiS-em. W poprzedniej kadencji mieliśmy fatalne wykonanie inwestycji, złe zarządzanie, brak rozsądnego planowania, a kilku radnych PO wolałoby wciąż współpracować z partią Jarosława Kaczyńskiego. Dali temu wyraz choćby w niedawnym głosowaniu na komisji budżetu. Wbrew nam, Platforma głosowała razem z PiS-em za przyjęciem sprawozdania z zeszłorocznego budżetu, wykonanego na fatalnym poziomie 30% planu.
"Planuję całkowicie zmienić wizerunek ulicy Powstańców Śląskich. Parkingi i bazar chcę zupełnie zlikwidować i zagospodarować ten teren inaczej. Powstańców Śląskich jest bardzo ponurą, brzydką ulicą, ale mam nadzieję, że już niedługo to się zmieni". Pamięta pan, kto i kiedy to powiedział?
Ja, podczas swojej pierwszej kadencji.
W wywiadzie dla nas, w lutym 2008 roku.
Doprecyzuję, że chodziło mi o modernizację terenu bazaru a nie jego całkowite unicestwienie. Gdyby to zależało tylko od nas, Powstańców Śląskich już dawno wyglądałaby zupełnie inaczej. Pojawiłaby się nowa, atrakcyjna zabudowa, namówilibyśmy spółdzielnie mieszkaniowe i deweloperów do inwestowania, przybyłoby sklepów, parkingi i bazar byłyby unowocześnione, byłoby więcej zieleni. Niestety zbyt wiele w Warszawie zależy od ratusza na pl. Bankowym a "duży ratusz" jest świetny w wymyślaniu programów, z których nic nie wynika. Konsultacje w sprawie tzw. centrum lokalnego przy Hali Wola już były, tak samo jak dotyczące zazielenienia ulic Bemowa. I co z nich wyszło?
Warszawiacy chyba niezbyt chętnie biorą udział w konsultacjach.
Bo o nich zazwyczaj nie wiedzą. Jeśli spotkanie o 18:00 reklamuje się porannymi wpisami na Facebooku, które wyświetlają się tylko garstce osób i to przeważnie następnego dnia, to trudno liczyć na frekwencję. W dziedzinie informowania mieszkańców Warszawa potrzebuje rewolucji a Bemowo powrotu do dobrych rozwiązań. Póki co ratusz reklamuje konsultacje własnym urzędnikom i aktywistom. A Bemowo jest tego ofiarą. Przecież to wstyd, żeby nasza dzielnica miała najniższą frekwencję w głosowaniu nad budżetem partycypacyjnym. Koalicja PO-PiS w poprzedniej kadencji zupełnie nie poradziła sobie z docieraniem do mieszkańców z ważnymi informacjami. Zmienimy to. Chcę, by przede wszystkim mieszkańcy liczniej uczestniczyli w sesjach rady dzielnicy. Teraz tego nie robią, więc ich głos nie ma szans przebić się głośniej niż partyjne stanowiska. Doprowadzimy do tego, by mieszkańcy aktywniej uczestniczyli w sprawowaniu władzy na Bemowie poprzez uczestnictwo w lokalnym stowarzyszeniu, które niebawem powołamy. Zrobimy to, ponieważ wielu mieszkańców oczekuje takiej formuły. Ludzie nie chcą rozmawiać w sprawach Bemowa z partiami politycznymi.
Pierwsza łopata na budowie metra zostanie wbita już niebawem.
Zobaczymy, czy uda się uniknąć paraliżu dzielnicy. Pierwszy projekt objazdów został odrzucony, a nasz samorząd zgłosił kilka ważnych poprawek. Chcielibyśmy np. "prowizorycznego" poszerzenia Lazurowej od Górczewskiej do S8, budowy ronda na skrzyżowaniu Lazurowej z Dywizjonu 303 i dociągnięcia Batalionów Chłopskich do dojazdówki wzdłuż S8. Utrudnień związanych z budową metra nie unikniemy, ale można je zminimalizować. Oczywiście wielu mieszkańców przesiądzie się do komunikacji miejskiej, jednak nie wszyscy mogą to zrobić. Budowa nie może wiązać się z całkowitym zablokowaniem przejazdu samochodem.
Kiedy metro już ruszy, czeka nas inwazja aut spoza Warszawy?
Nie, jeśli władze miasta poradzą sobie z budową garaży P+R przy Górczewskiej i Połczyńskiej. Powinniśmy uczyć się na cudzych błędach, więc spójrzmy na to, co stało się na Bielanach - wszystkie uliczki wzdłuż Kasprowicza są zastawione autami osób przesiadających się do metra. I nie ma się co dziwić, skoro miasto zachęca do korzystania z komunikacji miejskiej, ale nie zapewnia miejsc do zostawienia auta. Przy Górczewskiej i Połczyńskiej potrzebujemy po 1500-2000 miejsc, od razu większej liczby niż na Młocinach. Inaczej na Jelonkach i Chrzanowie będzie tragedia. Niestety Rada Warszawy do dziś nie przyznała pieniędzy na budowę parkingów. To jedno z większych zaniedbań byłej koalicji bemowskiej.
Ale największa wpadka poprzedniej kadencji to budowa szkoły na Chrzanowie. Coś drgnęło w tej sprawie?
Nic. Poprzedni zarząd kupił działkę przy Szeligowskiej i zlecił projektowanie szkoły, która miałaby kosztować kosmiczne pieniądze. W końcu nie odebrali projektu, co może skutkować odszkodowaniami. Ta działka nie ma nawet kanalizacji i nie zanosi się na to, żeby MPWiK miał szybko dojść do tego miejsca. Według mnie w perspektywie kilku lat Chrzanów żadnej szkoły nie będzie miał i trzeba szukać alternatywnych rozwiązań. Pojawia się pytanie, czy działanie poprzedniego zarządu było gospodarne.
A jak idą inne inwestycje, które samodzielnie prowadzi urząd dzielnicy?
Trudno o czymkolwiek mówić, skoro poprzedni zarząd miał żenująco niskie wykonanie budżetu i Rada Warszawy niemal wszystko przesunęła w czasie. Poprzednia kadencja, a zwłaszcza czas rządów koalicji PO-PiS to zmarnowane lata na Bemowie. Jestem przekonany, że koledzy z PO, zwłaszcza ci odpowiedzialni za zarząd w poprzedniej kadencji, już to zaczynają rozumieć i oderwą się mentalnie od PiS-u.
(rozm. dg)