Czy burmistrz wyda na propagandę?
23 listopada 2007
Informacja od jednego z radnych jest lakoniczna. Od przyszłego roku zmienia się polityka informacyjna dzielnicy - będzie nowa strona internetowa i papierowy biuletyn. O ile modernizacja witryny urzędu nie budzi kontrowersji, o tyle wydawanie biuletynu informacyjnego w formie papierowej jest dyskusyjne.
Rzeczniczka urzędu odpowiada, że wydawanie biuletynu to na razie tylko pla-ny. Potwierdza to burmistrz Kaznowski. Jeden z radnych mówi jednak, że plany te są dość mocno skonkretyzowane. Dzielnica ma wydawać biuletyn raz w miesiącu i zamieszczać w nim stanowiska władzy na tematy bieżące.
W poprzedniej kadencji radni komisji budżetowej Warszawy próbowali zabronić dzielnicom wydawania pieniędzy na własne gazety i biuletyny, uznając je za bez-sensowną propagandę władz. Pisma typu "Nasze Bielany" czy "Bemowski Informa-tor Samorządowy" powinny być dawno zlikwidowane. Nie zostały. Radnych nikt nie posłuchał.
- Nasz biuletyn to na pewno nie będzie gazeta - twierdzi Jacek Kaznowski. - Myślimy o publikowaniu oficjalnych stanowisk władz w sprawach, którymi się zaj-mujemy. Może będzie to miesięcznik, a może kwartalnik. Na razie żadne decyzje nie zapadły. Nie mamy też jeszcze na ten cel środków w budżecie.
Właśnie te środki, pochodzące z naszych podatków, budzą największe emocje wśród radnych, z którymi na ten temat rozmawialiśmy. A są to kwoty niemałe.
- Wydawanie urzędowej gazety w dzielnicy, gdzie po pierwsze większość ludzi posługuje się internetem i może wejść na stronę Białołęki, po drugie istnieją trzy prywatne pisma lokalne, a po trzecie kilkanaście witryn poświęconych dzielnicy, jest zwyczajnym marnowaniem pieniędzy - mówi jeden z radnych. - Wystarczy roz-sądnie wykorzystać możliwości tych gazet i portali. W końcu chyba w tym celu za-trudniono rzecznika prasowego. Kto to wymyślił? - dziwi się radny.
- Różni radni zgłaszają różne pomysły - mówi Jacek Kaznowski. - To jeden z takich pomysłów, ale nie mam pewności, czy będzie realizowany.
Były burmistrz Jerzy Smoczyński raczej nie ma wątpliwości w czyjej głowie zrodziła się koncepcja. - Jacek Kaznowski od dawna chciał wydawać gazetę - mówi. - Miał to robić urząd albo Gospodarność. Chodziło o chwalenie się osiągnięciami.
Były burmistrz przez 12 lat się na to nie zdecydował. - Nie ma gorszej głupoty, niż wchodzenie na pole minowe. Prasa powinna być niezależna - mówi Smoczyński i przypomina, jak jeszcze za czasów Pragi Północ urząd wydawał "Kurier Praski". Poszło na niego mnóstwo pieniędzy, a skończyło się totalną awanturą i zamknię-ciem gazety. Jeden z radnych, któremu powierzono funkcję naczelnego, przeszedł do opozycji.
Bogdan Soporowski, wówczas burmistrz Pragi Północ, zamykając "Kurier" - choć zapewne kierowały nim inne powody - otworzył drogę do powstania niezależ-nej prasy lokalnej. Wtedy ukazało się "Echo" i "Gazeta Bródnowska", która wkrótce przekształciła się w "Gazetę Praską", a potem "Nową Gazetę Praską". Na Białołęce istniały przez jakiś czas "Herold" i "Biuletyn Białołęcki", potem powstała "Nasza Choszczówka". Na Targówku zaistniał "Twój Sąsiad". Praga Północ też doczekała się konkurencji dla "Nowej Gazety Praskiej".
W miastach i gminach, które wydają samorządowe pisma, jak bumerang po-wraca dyskusja o sensowności ich wydawania. Tego typu gazety z reguły zamiesz-czają suche informacje z posiedzeń sesji rady, które dla przeciętnego mieszkańca są nudne. Gdy np. piszą o przemocy w rodzinie, to zazwyczaj wymieniając ważnych prelegentów podczas posiedzenia komisji temu poświęconej. Są też zwykle wyko-rzystywane do promocji władzy - zdjęcia w takich pismach najczęściej przedsta-wiają członków zarządu i radnych. Burmistrz przecina wstęgę, burmistrz wbija ło-patę. Na poprzednim włodarzu Łomianek Łucjanie Sokołowskim nie pozostawiono suchej nitki za uprawianie propagandy w lokalnym piśmie finansowanym przez urząd. Sokołowski przegrał wybory, choć niemal w każdym wydaniu drukowany był wywiad z nim. Właśnie teraz przez Ząbki przetacza się dyskusja o sensowności ło-żenia niemałych kwot na urzędowe pismo "Co słychać?" w mieście, w którym uka-zują się co najmniej cztery gazety prywatne.
- Nasz biuletyn nie będzie gazetą i nie mamy zamiaru konkurowania z pismami lokalnymi - mówi zdecydowanie Kaznowski.
Wszystko jednak wskazuje na to, że burmistrz zamierza wejść na "pole mi-nowe" i nawet jeśli nie ma zamiaru uprawiać propagandy sukcesu, to jego następca może mieć inny pogląd na ten temat i łatwo przekształci biuletyn w propagandową gazetkę samorządową.
Bartek Wołek