Burmistrz Bemowa: zawiesić urzędnikom nagrody. Burmistrz Targówka: należą się!

Warszawa, szukając oszczędności, chciała zablokować od lutego nocne kursy metra. W ten sposób budżet miasta miałby zyskać trzy miliony złotych. Jednocześnie - jak wynika z naszych informacji - na nagrody dla burmistrzów, dyrektorów biur ratusza i innych urzędników samorządu, zarezerwowano w miejskiej kasie 50 milionów złotych. Co więcej - kwota ta wynika z umowy wynegocjowanej przez związki zawodowe w latach poprzednich, kiedy światowy kryzys w ogóle omijał Polskę. Ustalono wówczas, że 10% funduszu płac w mieście ma być przeznaczane na nagrody. Teraz, gdy wydatki na inwestycje w Warszawie są cięte w każdej dzielnicy, takie szastanie pieniędzmi wydaje się nieodpowiedzialne.

Na przekór rozdawnictwu stanął burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski. - Długo dyskutowaliśmy o tym i postanowiliśmy, że zarząd Bemowa nagród nie weźmie. Za te pieniądze wolimy zrobić coś dla mieszkańców.

Chwyt pod publiczkę? Niekoniecznie. - To pomysł, jaki forsujemy w Warszawie od lat, jednak do tej pory nie spotykał się z odzewem. Tym razem doprowadzimy rzecz do końca - pieniądze przeznaczone na nagrody dla pięciu bemowskich członków zarządu zostaną przeznaczone na coś dobrego dla mieszkańców. Na co konkretnie? Oczekujemy propozycji. Chcemy, by bemowianie dali swoje propozycje. Do dyspozycji jest 20 tys. zł z grudniowych nagród dla zarządu - mówi Jarosław Dąbrowski.

Burmistrz Bemowa zdecydowanie krytykuje system nagradzania urzędników w stolicy. - To, że w czasach prosperity dostają nagrody, jest jak najbardziej słuszne. Nagradzanie za konkretne, dobre działania, polepszające jakość życia mieszkańców, jest niewątpliwie mobilizujące, ale jaki jest sens przyznawać dodatkowe pieniądze, tylko dlatego, że tak ustalono ze związkowcami? W czym ma to motywować, skoro wiadomo, że pieniądze i tak będą? Co to za nagroda? Tym bardziej że jeśli trzeba oszczędzać, to pasa zacisnąć muszą wszyscy. Swoją postawą chcemy pokazać, że władze Warszawy powinny zmienić system nagradzania urzędników, a nawet w ogóle go zawiesić na czas kryzysu. A jeśli to nie nastąpi, to mam nadzieję, że przy kolejnej puli nagród - znacznie większa grupa burmistrzów, dyrektorów i naczelników przekaże swoje pieniądze na cele społeczne.

Czy Targówek byłby gotów zrezygnować z nagród?

Niekoniecznie. - Nagrody zapisane są w regulaminie m.st. Warszawy i należą się naszym pracownikom. Nie myśleliśmy o tym, żeby przekazywać te pieniądze na inne cele. W naszym urzędzie jest zatrudnionych 250 pracowników. Przed świętami każdy z nich otrzymał nagrodę w wysokości 1,5 tys. zł. W sumie daje to 375 tys. zł - mówi Grzegorz Zawistowski, burmistrz Targówka.

Wiktor Tomoń, Maciej Weber