Browarnicy, taternicy, żołnierze. Saga rodu Schiele
12 kwietnia 2018
Historyczna nazwa słynnego warszawskiego browaru sprawia, że rodzina Schiele praktycznie zawsze jest wymieniana na drugim miejscu, po Haberbuschach.
A szkoda, bo to jedna z najbardziej zasłużonych rodzin, związanych z dzisiejszą Wolą. Wszystko zaczęło się tuż po rozbiorach Rzeczypospolitej, gdy pochodzący z Turyngii szewc imieniem Borhardt postanowił wyemigrować nad Wisłę. Jego syn Konstanty urodził się już w Warszawie, chwilowo będącej stolicą Królestwa Polskiego.
Mirów to nie Wola
Urodziłem się na Mirowie. Gdyby ktoś powiedział mi wówczas, że mieszkam na Woli, stanowczo bym zaprzeczył.
W 1846 roku zaledwie 29-letni przedsiębiorca odkupił - na spółkę z Henrykiem Klawe i Błażejem Haberbuschem - browar Schaefer i Glimf. Tak zaczęła się historia, która zmieniła dużą część Warszawy.
Biznesmen
Konstanty miał siedmioro dzieci, ale w historii najbardziej zapisał się jego syn Kazimierz, który w 1884 roku przejął rodzinny biznes. Wkrótce browar stał się jednym z największych w Kraju Nadwiślańskim, na który Rosjanie przechrzcili Polskę, a wszyscy pracownicy - mimo panującego wówczas "krwiożerczego kapitalizmu" - mieli zapewniony pełny socjal: opiekę medyczną, aptekę, przedszkole i bibliotekę. Po I wojnie światowej wspólnicy dokonali fuzji w kilkoma mniejszymi firmami, ostatecznie tworząc znanego wszystkim warszawiakom giganta: Haberbusch i Schiele. Konstanty zmarł w roku 1931 jako wielokrotnie nagradzany browarnik, pozostawiając bliźniaków Aleksandra i Kazimierza.
Taternik
Aleksander (1890-1976) miał zapewnioną pracę menedżera w browarze, ale jego prawdziwą pasją były góry. Wędrował po Tatrach i Alpach, wydawał poświęcone im książki. On i jego brat-bliźniak przeszli do historii jako właściciele pierwszej polskiej firmy masowo produkującej narty. Gdy nastała okupacja, z racji pochodzenia miał do wyboru: mieć łatwe życie jako folksdojcz albo trudne jako żołnierz AK. Wybrał to drugie, ale udało mu się odnaleźć także w komunistycznej rzeczywistości. Choć browar został upaństwowiony, Aleksander Schiele dostał w nim pracę jako jeden z dyrektorów.
Narciarz
Ze względu na zamiłowanie do adrenaliny Kazimierz (1890-1956) żył aż o 20 lat krócej od brata-bliźniaka. Był utalentowanym narciarzem, instruktorem narciarstwa i mentorem słynnego Bronisława Czecha, trzykrotnego reprezentanta Polski na zimowych igrzyskach olimpijskich. W 1949 roku doznał jednak poważnego wypadku na Kasprowym Wierchu, po którym nigdy nie wrócił do zdrowia.
Żołnierz
W historii zapisał się też Tadeusz Schiele (1920-1986), syn Kazimierza. Podobnie jak ojciec i stryj kochał góry, urodził się zresztą w Zakopanem. Już jako nastolatek nauczył się pilotować szybowiec, co wkrótce okazało się bardzo przydatną umiejętnością. Po uciecze z niemieckiego obozu dla jeńców dostał się do Anglii, gdzie został pilotem Dywizjonu 308 i odznaczył się w bitwie o Wielką Brytanię. Po wojnie wrócił do Polski, gdzie czekało go komunistyczne więzienie. Po wyjściu na wolność zajął się taternictwem, resztę życia spędził na Podhalu.
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl