"W szkole podstawowej w Skrzeszewie jest podłożona bomba - macie godzinę na opuszczenie szkoły!" - usłyszał w słuchawce telefonicznej oficer dyżurny legionowskiej policji.
Rozmówca nie pomyślał, że policja natychmiast zidentyfikowała numer, z którego był wykonany telefon. Dyżurny zlokalizował budkę telefoniczną w miejscowości Topolina na terenie miejscowych działek letniskowych. Grupa policjantów udała się do wskazanej szkoły, gdzie natychmiast dyrektor podjął decyzję o ewakuacji uczniów z budynku, a grupa minersko-pirotechnicznego rozpoznania rozpoczęła przeszukanie budynku. Na miejsce wezwano również Straż Pożarną, Pogotowie Ratunkowe i Pogotowie Gazowe. Żadnych materiałów ani urządzeń pirotech-nicznych oczywiście nie znaleziono. Całe szczęście! Druga policyjna załoga udała sie w miejsce, skąd wykonano telefon.
Żartownisiami okazali się chłopcy w wieku od 12 do 13 lat ze szkoły podstawowej w Skrzeszewie. W rozmowie z policjantami przyznali się do tego że dzwonili informując o bombie nie tylko Policję, ale też Straż Pożarną, Pogotowie Ratunkowe i Pogotowie Gazowe. Ich sprawę rozpatrzy Sąd Rodzinny i Nieletnich w Legionowie. A za całą akcję zapłacą rodzice.
kaca