Bomba gazowa na Kruszyńskiej?
25 marca 2016
O remont swojej ulicy mieszkańcy nie mogą się doprosić od lat. W dodatku niemal pod ich domami biegnie rura z gazem, którą Polska Spółka Gazownictwa chce wymienić - żądając jednak przeniesienia prawa własności części działek.
- Od połowy lat dziewięćdziesiątych staramy się o remont naszej ulicy - mówi mieszkający od 40 lat na Kruszyńskiej pan Wojciech. - Wysyłaliśmy pisma do władz dzielnicy, apelowaliśmy, prosiliśmy. Wciąż bez skutku. Pod petycją do burmistrza podpisali się wszyscy mieszkańcy. Odpowiedzi wciąż jednak nie mamy.
Co na to władze dzielnicy? Rzeczniczka urzędu Anna Fiszer-Nowacka odpowiada, że "do tej pory w dzielnicy Bemowo inwestowano w bardziej ruchliwe i konieczne inwestycje drogowe". Obiecuje jednak, że sprawą zajmie się komisja inwestycji i ładu przestrzennego na jednym z najbliższych posiedzeń. Oby z jakimś skutkiem.
Życie na bombie
Na tym jednak nie koniec. Sen z powiek mieszkańcom spędza również rura gazowa przebiegająca przy ulicy przez przydomowe działki. Nitka gazowa jest stara, ułożona na początku lat 80. i nie spełnia obowiązujących norm. Projektant przystąpił ostro do działania, grożąc: nie zgodzicie się na notarialne przepisanie części działki, to odetniemy wam gaz - mówi pan Wojciech. Wiesław Chrustowski tłumaczy, że nie była to żadna groźba, ale realna możliwość. Przyznaje to operator - Polska Spółka Gazownictwa. - Eksploatowany od 34 lat gazociąg jest w bardzo złym stanie technicznym, co stanowi ogromne niebezpieczeństwo wybuchu i jest zagrożeniem dla życia i zdrowia ludzi - pisze w informacji skierowanej do mieszkańców ulicy. - Żyjemy na bombie gazowej - mówi pan Wojciech. PSG chce więc stary stalowe rury wymienić na plastikowe. Mieszkańcy ulicy najpierw się ucieszyli, ale - jak mówi pan Wojciech - radość okazała się przedwczesna. Po pierwsze PSG chce zmienić parametry gazociągu i zwiększyć ciśnienie gazu pozostawiając rury w dotychczasowej lokalizacji. Mieszkańcy bardzo się tego boją. Zwłaszcza ci, których domy stoją niespełna metr od gazociągu. Ponadto PSG zaproponowała ustanowienie na działkach nieodpłatnej służebności przesyłu, czyli wydzielenia pasa o szerokości metra w celu ułożenia rur oraz zapewnienia swobodnego dostępu do urządzeń gazowych w celu ich eksploatacji. To także wzbudza opór mieszkańców Kruszyńskiej. Wiąże się bowiem z koniecznością usunięcia z szerszego niż dotąd pasa ochronnego drzew, krzewów ogrodowych, a nawet zabudowań. Poza tym ustanowienie służebności przesyłu jest na niektórych posesjach utrudnione ze względu na ich nieuregulowane stosunki własnościowe.
Jeśli nie przepiszecie...
Mieszkańcy chcieliby, żeby gazociąg ułożony został pod ulicą, która przy okazji zostałaby wyremontowana. Pomysł wydaje się rozsądny. Projektant instalacji - firma DWM Chrustowscy z Nowego Dworu Mazowieckiego tłumaczy jednak, że ułożenie gazociągu w pasie ulicy jest niemożliwe z powodu ułożonych niekiedy "wężykiem" przewodów elektrycznych, telefonicznych, przebiegającą pod ulicą instalacją wodociągową i kanalizacyjną. - Projektant przystąpił ostro do działania, grożąc: nie zgodzicie się na notarialne przepisanie części działki, to odetniemy wam gaz - mówi pan Wojciech. Wiesław Chrustowski tłumaczy, że nie była to żadna groźba, ale realna możliwość. Bo jeśli gazociąg nie zostanie wymieniony, to trzeba będzie wyłączyć go z eksploatacji ze względu na bezpieczeństwo, a służebność przesyłu jest "procedurą standardową". Wobec tej patowej sytuacji projektant spotkał się z mieszkańcami i przedstawicielami władz dzielnicy.
- Niczego nie ustalono. Obiecano tylko słownie, że PSG odstąpi od pomysłu przepisywania notarialnego części ogródków. Dalej siedzimy na bombie gazowej - mówi pan Wojciech. Sytuacja jest faktycznie trudna, ale zarówno projektant, jak i PSG obiecują, że sprawę w najbliższym czasie rozwiążą. Miejmy nadzieję, że stanie się to zanim niebezpieczna instalacja spowoduje tragedię.
(wk)
