Boisko czy łąka? Koszenie wyszło z mody
9 sierpnia 2021
Ogrodzone boisko naturalne przy ulicy Przyrzecze to obraz nędzy i rozpaczy. Trawę skoszono po raz pierwszy dopiero w połowie lata, zaś urzędnicy zachowują się tak, jak gdyby chcieli o tym miejscu kompletnie zapomnieć.
- Dziękujemy władzom białołęckim za skoszenie boiska w połowie wakacji, 28 lipca - napisał na facebookowej grupie dla mieszkańców Białołęki pan Tomasz. - Brawo, na pewno nasze dzieci się bardzo ucieszą, murawa rośnie przepięknie. Na pewno następcy Lewandowskiego się tu wychowają, jeśli uda im się nie zakopać w sianie i nie połamać nóg.
Koszenie wyszło z mody
W przededniu koszenia trawa na boisku dorastała do pół metra, zatem warunki do gry dla młodych mieszkańców dzielnicy były beznadziejne. Do wpisu mieszkaniec załączył zdjęcia pokazujące, jak wygląda murawa po skoszeniu. Zamiast króciutkiej zielonej trawy widać żółto-brązowe, nierówne klepisko. Dookoła boiska jest zielona, jednak dość długa trawa. O teren boiska przy ulicy Przyrzecze najwyraźniej nikt nie dba.
- Gdyby ten ogrodzony teren urzędnicy objęli opieką i nieco w niego zainwestowali, doprowadzili przyłącze wody lub wybudowali studnię głębinową za 5 tys. zł, a dodatkowo murawę boiska objęli regularnym koszeniem, to młodzież i dzieci z okolicy cieszyłyby się fajnym miejscem do gry w piłkę nożną - zauważa pan Janusz.
To nie jest boisko
- Koszt wykonania studni, pomp i zezwoleń, a następnie opłat ponoszonych z tytułu zużytej wody jest znacznie większy, niż 5 tys. zł - odpowiada Małgorzata Rogozińska z białołęckiego ratusza. - Należałoby również wykonać przyłącze prądu do zasilania pomp, co wiąże się z dodatkowymi kosztami.
Jak się dowiadujemy, teren jest koszony maksymalnie trzy razy w ciągu całego roku i zaklasyfikowany do utrzymania jako... nieurządzony. Formalnie nie jest to zatem boisko.
(db)