Białołęka za 5 lat
9 czerwca 2006
Przyglądając się dzisiejszym miastom, mimo upływu stuleci, pożarów czy zniszczeń wojennych można w dzisiejszym ich kształcie odnaleźć ślady i zarys lokacji z XIII i XIV wieku.
W Białołęce w 2010 r. raczej na pewno będzie most Północny - co cieszy. Bę-dzie też (choć pytanie w jakiej formie) rozbudowana oczyszczalnia ścieków "Czaj-ka" z jakąś formą utylizacji osadów. O trafności powyższych prognoz świadczyć może to, iż kwestia mostu jest jednym z głównych wątków w dyskusji nad przysz-łością Warszawy i dość zaawansowane wydają się poczynione przygotowania organizacyjne. Podobnie trudno dalej wyobrazić sobie sytuację, w której prawie 2-milionowa metropolia w środku Europy odprowadza w większości nieoczyszczone ścieki do Wisły. Z kolei tak naprawdę alternatywna wobec rozbudowy "Czajki" koncepcja nie pojawiła się na dobre w debacie społecznej. Czynnikiem sprzyjają-cym obu tym inwestycjom będzie z pewnością kilkadziesiąt miliardów euro przewi-dzianych na rozwój infrastruktury w Polsce w latach 2007-2013.
Jednak oprócz tych ważnych konturów pozostaje szereg spraw szczegółowych, które również decydują o jakości życia mieszkańców. W kwestii dotyczącej roz-wiązań komunikacyjnych istotna pozostaje sprawa integracji mostu z ciągami ko-munikacyjnymi w dzielnicy. Decydująca dla odbioru inwestycji na "Czajce" będzie zaś kwestia, jak zostaną zrekompensowane niedogodności związane z tą inwes-tycją mieszkańcom najbliższej okolicy (nawet przyjmując za dobrą monetę brak szkodliwego wpływu spalarni, położone wokół niej nieruchomości stracą na wartości - choćby ze względów psychologicznych).
Tak naprawdę, to jaka będzie Białołęka za 5 lat zależy więc w równej mierze od nakładów inwestycyjnych, jak i aktywności samych mieszkańców reprezento-wanych m.in. przez samorząd dzielnicowy, organizacje pozarządowe czy rady osiedla. Aktywność obywatelska, zdolność do wzajemnych kompromisów, ale także możliwość konsultowania i współdziałania (co wymaga też większej otwartości ze strony władz dzielnicy na przykład wobec rad osiedli) - choćby w takich sprawach, jak lokalizować obiekty społecznie użyteczne, by jak najmniejszy uszczerbek doznała białołęcka przyroda, zdecydują nie tylko o tym, jak szybko będzie kanali-zowana dzielnica (tam gdzie mieszkańcy danej ulicy lepiej ze sobą współpracują, jest lepszy przepływ informacji - tam rozwój infrastruktury idzie sprawniej), lecz o tym, czy w Białołęce za 5 lat będzie się chciało żyć i mieszkać.
Przegranie tej sprawy może spowodować, że wkrótce w prasie lokalnej będą się ukazywać artykuły nie o tym, że w Białołęce nie da się żyć z powodu braku miejsc w żłobkach czy przedszkolach oraz z powodu trzech godzin spędzanych codziennie na dojazdach, lecz o wolnych pustostanach.
Krzysztof Madej
Autor jest historykiem, sekretarzem rady osiedla Białołęka Dworska. Na zdjęciu z żoną Anną.