"Bestie w ludzkiej skórze". Na Woli mordowali nawet dzieci
19 sierpnia 2021
Pacyfikujący powstanie warszawskie pułk SS pod dowództwem Oskara Dirlewangera odznaczał się wyjątkowym barbarzyństwem, mordując i gwałcąc tysiące cywilów i żołnierzy.
Przy okazji rocznicy rzezi Woli z 1944 roku Instytut Pamięci Narodowej pisze o oddziałach pacyfikujących dzielnicę w krótkim artykule pod wymownym tytułem "Bestie w ludzkiej skórze".
Kim był Oskar Dirlewanger?
- Oskar Dirlewanger był uważany za jednego z największych sadystów w SS - pisze IPN. - Nawet towarzysze broni i przełożeni nim pogardzali. Jako dowódca specjalnej jednostki karnej SS do zwalczania partyzantów był odpowiedzialny za liczne zbrodnie wojenne popełnione w okupowanej Polsce, Białorusi i Słowacji. Po stłumieniu powstania warszawskiego dostał awans i został odznaczony przez gen. Reinefartha Krzyżem Rycerskim Żelaznego Krzyża "w uznaniu umiejętności taktycznych, zimnej krwi, męstwa [...] Dirlewanger zawsze walczył w pierwszym szeregu, dając tym samym przykład osobistej odwagi". W 1945 roku został pobity na śmierć przez strażników w Areszcie Wschodnim w Altshausen.
Pod koniec II wojny światowej Dirlewanger stał na czele 36 Dywizji Grenadierów, którą ochrzczono... jego własnym nazwiskiem. Jednostka była złożona przede wszystkim z kryminalistów rekrutowanych w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych. Dokonała niezliczonych zbrodni wojennych na tyłach frontu wschodniego, odznaczając się przy tym wyjątkowym okrucieństwem.
Dirlewangerowcy w Warszawie
- Część dirlewangerowców pojawiła się w Warszawie 4 sierpnia 1944 roku - czytamy w tekście IPN. - Działając w ramach policyjnej grupy operacyjnej dowodzonej przez Heinza Reinefartha uczestniczyli w natarciu poprzez Wolę w kierunku pl. Piłsudskiego. Wykazywali się szczególnym okrucieństwem wobec ludności cywilnej. Rabowali, gwałcili i zabijali wszystkich bez wyjątku: kobiety, dzieci, rannych, personel szpitali czy żołnierzy AK. Znane są relacje mówiące, że używali kobiet i dzieci jako żywych tarcz. Pędzili ofiary przed swoimi szeregami w czasie natarcia bądź sadzali je na pancerzach czołgów.
Szacuje się, że tylko 5 sierpnia, w apogeum rzezi Woli, formacja Dirlewangera zamordowała na odcinku około pół kilometra zdobytego terenu prawie 13 tysięcy cywilów. Następnie jednostka wzięła udział w walkach na Starym Mieście, w Śródmieściu, na Powiślu i Czerniakowie. Szacuje się, że do końca września 1944 roku ludzie Dirlewangera wymordowali około 30 tysięcy warszawiaków, w tym dzieci.
Dalsze losy SS Dirlewanger
Jakie straty ponieśli dirlewangerowcy w Warszawie? Bardzo trudno jest to oszacować, ponieważ do dziś nie wiadomo, ilu żołnierzy dywizji uczestniczyło w walkach. Większość świeżo przybyłych z obozów czy więzień rekrutów z braku czasu nie została odnotowana w rejestrach. Niektórzy ginęli już pierwszego dnia walki.
- Wbrew powszechnie panującej opinii byli bardzo dobrze wyszkoleni, szczególnie trzon jednostki złożony z byłych kłusowników - pisze IPN. - Mieli olbrzymie doświadczenie wyniesione z walk antypartyzanckich na Białorusi. Potwierdzają to zresztą powstańcy, m.in. gen. Brochwicz-Lewiński "Gryf", który opisuje starcia na cmentarzu na Woli. Po stłumieniu powstania brygada walczyła na Słowacji i Węgrzech. W toku dalszych walk na terenie Niemiec jednostka znalazła się w kotle pod miejscowością Halbe i została rozbita.
(dg)