Basen Polonez: nie stać nas na włączanie gejzerów
5 czerwca 2014
Otwarta ponownie dwa lata temu pływalnia "Polonez" nie spełnia oczekiwań wielu mieszkańców. - Przez większość czasu nieczynne są główne atrakcje, za których używanie się płaci - zwraca uwagę radny Miłosz Stanisławski.
- Kurtyna wodna, kaskady wodne, gejzer i wanny z wodnym masażem są czynne wyłącznie na wyraźne życzenie klienta. Powoduje to, że na usługę trzeba czekać, aż ją podłączą - wylicza Miłosz Stanisławski.
- Do tego jest niesympatyczna obsługa. Zamiast patrzeć, co dzieje się w basenie, ratownicy bawią się telefonami komórkowymi, jedzą kanapki. Nie przykładają się do pracy - potwierdzają klienci.
Urzędnicy wszystko składają na karb niewystarczających pieniędzy.
- Ze względu na zbyt niskie dotacje musieliśmy wprowadzić program oszczędnościowy. Obniżyliśmy wydatki na remonty, organizację imprez sportowych. Sam koszt energii elektrycznej pobieranej w ciągu miesiąca wynosi 41 tys. zł. Atrakcje wodne pobierają prądu za 9 tys. zł miesięcznie! Włączanie urządzeń na wyraźne żądanie powoduje oszczędności rzędu 60 proc., czyli 5,4 tys. miesięcznie i 64,8 tys. rocznie. Sam koszt energii elektrycznej pobieranej w ciągu miesiąca wynosi 41 tys. zł. Atrakcje wodne pobierają prądu za 9 tys. zł miesięcznie! - mówi dyrektor. A od 2006 r. ceny biletów są na tym samym poziomie - tłumaczy dyrektor dzielnicowego Ośrodka Sportu i Rekreacji Paweł Michalec.
- Wyłączanie kurtyny wodnej jest natomiast związane z jej błędnym projektem i faktem, że hałas zagłusza słowa instruktorów. Co do naszych kadr: przez brak podwyżek mamy ciągłą rotację - dodaje.
Targówek traktowany po macoszemu
Dyrektor zwraca uwagę, że OSiR Targówek na działalność swojego parku wodnego dostaje znacznie niższą dotację niż ośrodki w innych dzielnicach. Konkretnie - nieco ponad 1,4 mln zł (co pokrywa 24 proc. kosztów). Dla przykładu Wola ma 3 mln (29,5 proc.), Bemowo 2,9 mln (41,3 proc.), Praga Płd. 2,8 mln (26,5 proc.), Ursus 2 mln (34,2 proc.), a Ursynów nawet 4,6 mln (36,3 proc.).
Burmistrz Sławomir Antonik bezradnie rozkłada ręce. - Budżet możemy zmieniać, ale po pół roku. Pod koniec poprzedniego dodaliśmy blisko 200 tys. zł i dyrektor miał tyle, ile potrzebował. Zwracam uwagę, że z kosztów OSiR odeszły wydatki na basen "Muszelki". A to już na starcie dodatkowe 180 tys. zł. U nas w budżecie musi być 36 mln na zasoby lokalowe, jest trudniej niż w innych dzielnicach. Budżet to naczynia połączone, nie można jednym dodać, a drugim zabrać. Dyrektorzy poszczególnych ośrodków wiedzą, że w drugiej połowie roku mogą liczyć na dodatkowe pieniądze. Dlatego jest szansa, że i tu się poprawi - mówi burmistrz Antonik.
mac