Bareja w PKP. "Mamy rygorystyczne zasady sanitarne"
2 września 2020
Jeden wagon pusty, drugi wypełniony do granic, skwar i ścisk. Systemy informatyczne sprzed 30 lat, nie pozwalające na rozdzielenie pasażerów i namierzenie, kto tak naprawdę podróżował pociągiem. Epidemia obnażyła bezlitośnie, w jakiej kondycji są polskie koleje.
Sytuację w pociągu relacji Warszawa - Gdynia opisał na Twitterze dr Maciej Kawecki. Dziekan Wyższej Szkoły Bankowej zapytał wprost prezesa PKP S.A.: - Jak to jest możliwe, że w trakcie pandemii (...) system rezerwacji miejsc nie wykorzystuje całej przestrzeni pociągu, umożliwiając zachowanie pomiędzy pasażerami dystansu? Jeden wagon, w którym miałem miejsce, upchany jak sardynkami. Pytam konduktora: Dlaczego PKP Intercity nie może rozdzielać miejsc bezpiecznie? Odpowiedź: "Daj Pan spokój. Taki system" - opisuje Maciej Kawecki.
Mnóstwo skarg
Przedstawiciele PKP twierdzą, że "wszystko było pod kontrolą". - Wszystkie składy PKP Intercity są regularnie dezynfekowane i czyszczone. Do wyruszenia w trasę są przygotowywane z zachowaniem rygorystycznych zasad sanitarnych, dezynfekowane są m.in. wszystkie kluczowe miejsca i elementy wyposażenia wagonów, z którymi podróżny ma bezpośredni kontakt, takie jak klamki, poręcze, uchwyty czy przyciski sterowania drzwiami - wylicza Agnieszka Serbeńska z zespołu prasowego PKP Intercity. Jak dodała, we wszystkich pociągach obowiązuje też nakaz zakrywania ust i nosa, o czym informują np. plakaty.
Dlaczego więc dochodzi do sytuacji, kiedy w jednym wagonie pasażerowie są upchnięci, a drugi jedzie pusty?
- Przygotowujemy zmianę algorytmu dotyczącego zasad przydzielania miejsc w systemie sprzedaży biletów - odpowiada enigmatycznie Agnieszka Serbeńska. Maciej Kawecki uważa taką sytuację za absurdalną. - Dziwi mnie to, że nie mogą się przygotować przez pół roku (od momentu wprowadzenia stanu epidemii - przyp. red.). Dziwi mnie też, że korzysta się z systemu informatycznego, który ma 30 lat - to jest coś nie do pomyślenia. Po moim wpisie w mediach społecznościowych dostałem setki wiadomości od pasażerów, którzy również interweniowali w tej sprawie. Jest to więc problem dostrzeżony nie tylko przeze mnie - powiedział na antenie RDC Maciej Kawecki.
Pasażerowie nie do namierzenia
Okazuje się także, że gdyby służby sanitarne chciały namierzyć wszystkich pasażerów danego kursu, bo np. jeden z nich miałby koronawirusa, to byłoby to niemożliwe.
- Trzeba rozróżnić dwie sprawy. Mamy bilety kupowane przez internet i wówczas te bilety są imienne. Natomiast bilety nabyte w naszych lub agencyjnych kasach, albo u konduktorów - są bezimienne. Na podstawie systemu sprzedaży biletów przewoźnik może zidentyfikować podróżnych, którzy zakupili bilety przez kanały zdalne, czyli w sposób rezerwacji biletów rekomendowany obecnie przez PKP Intercity - wyjaśnia Agnieszka Serbeńska.
Oznacza to, że gdyby sanepid zwrócił się do przewoźnika z prośbą o listę pasażerów, dostałby tylko częściowe dane. Według sprawozdania Urzędu Transportu Kolejowego za 2019 rok, choć sprzedaż biletów poprzez aplikacje oraz internetowe systemy sprzedaży stale rośnie, to i tak udział ten w ogólnej sprzedaży biletów jest mały - wynosi raptem 14,3%.
(DB)