Po przeprowadzonej ankiecie na temat utrzymania porządku w lasach odezwał się do nas Czytelnik z Marek, który stwierdził, że w okolicach ul. Stawowej prowadzona jest nielegalna wycinka drzew.
Postanowiliśmy sprawdzić jak z problemem kradzieży drewna oraz wypadkami nielegalnego karczowania drzewostanu radzą sobie samorządowi włodarze.
Białołęka
- Problem nielegalnej wycinki drzew w celu kradzieży drewna w zasadzie na naszym terenie nie istnieje - mówi Zenobia Flejszman z wydziału rolnictwa, ochrony środowiska i leśnictwa. - Nie mieliśmy w tym roku żadnego zgłoszenia związanego z tymi sprawami. Ostatni przypadek samowolnego wycięcia drzewa zdarzył się kilkanaście miesięcy temu. Było to jednak drzewo złamane i uschnięte - dodaje.
Radzymin
Zdaniem Elżbiety Żmudy, szefowej wydziału ochrony środowiska w lasach na terenie gminy Radzymin nie ma problemu z nielegalną wycinką drzew i kradzieżą drewna. Obszary leśne sprawdzane są w czasie wyjazdów interwencyjnych, w których biorą udział osoby dbające o czystość lasów i poboczy dróg. - Na bieżąco współpracujemy ze strażą miejską oraz leśniczym. W każdą środę można zadzwonić do dyżurującego pod telefonem leśniczego i przekazać informacje o ewentualnych nieprawidłowościach - wyjaśnia Elżlbieta Żmuda.
Pod telefonem 786-62-92 w. 53 dyżuruje Piotr Lis. Jest do dyspozycji interesantów w środy od 9.00 do 11.00.
Marki
- Na naszym terenie problem nielegalnego wyrębu drzew był i jest. Zjawisko to nasila się wraz z ubożeniem społeczeństwa. Lasy stanowią dużą część obszaru gminy i prawie nie sposób przyłapać sprawców kradzieży drewna - mówi Justyna Balcerzak z wydziału ochrony środowiska. - W ciągu roku odnotowujemy około dziesięciu przypadków nielegalnej wycinki, przeważnie łupem padają skarłowaciałe sosny. Nie można więc mówić o skali masowej, chociaż nie lekceważymy zjawiska. Dysponujemy patrolem ekologicznym, który dwa razy w tygodniu sprawdza lasy. Na taki objazd udaje się zazwyczaj pracownik naszego wydziału wraz z policjantem. Działamy na mocy umowy zawartej ze starostwem.
Nadleśnictwo Jabłonna
- W ciągu roku odnotowujemy przynajmniej kilkadziesiąt przypadków kradzieży gotowego już drewna - mówi Andrzej Kos, zastępca nadleśniczego Jabłonna. - Przypadki karczowania z pnia też się zdarzają, ale stosunkowo rzadziej, gdyż wymaga to chociażby posiadania piły i pewnych umiejętności. Drzewo kradzione jest dla potrzeb własnych oraz do dalszej odsprzedaży. Cena metra zależy od gatunku. Drewno opałowe można nabyć już za 40 zł, a czasem nawet taniej. Sprawcy kradzieży odsprzedają je oczywiście dużo taniej. Wiele osób kupuje drewno niewiadomego pochodzenia, by palić nim w kominku lub pozyskuje je na cele budulcowe. Wiarygodny sprzedawca powinien dysponować świadectwem legalności. Teoretycznie przecież może sam posiadać kawałek lasu. Kradzieże drewna to spory problem, całe szczęście udaje się nam wykrywać do 70 procent przypadków, mimo że nadleśnictwo obejmuje spory obszar powiatu legionowskiego, nowodworskiego i wołomińskiego. Nadzorem terenów należących do nadleśnictwa zajmuje się kilkanaście osób, w tym trzyosobowy posterunek leśny.
|
| |
|
Wysłuchał Grzegorz Ciesielski
Jak walczyć z "drwalami"?
Czy gminy dobrze sobie radzą ze zjawiskiem nielegalnego wycianania drzew? Czy urzędnicy mówią prawdę? Nie ma problemu, czy też przymyka się na niego oko? Jak to zrobić, by ludzie, którzy cierpią coraz większą biedę, mieli czym ogrzewać swoje domy? Czy ścigać tych ludzi bez względu na ich trudną sytuację, czy też mieć dla nich wyrozumiałość. Wszak jest mróz, a oni nie mają pieniędzy na opał. Czy opieka społeczna ma pełną informację na temat biedy w swoim rejonie?
Z pewnością macie Państwo własny pogląd na ten temat.
Prosimy o opinie:
Czekamy także na listy:
"Echo Nadwiślańskie", ul. Pomorska 19, 03-101 Warszawa.