Zielona Budka: kultowa lodziarnia mojego dzieciństwa
29 czerwca 2016
To było zdecydowanie moje najulubieńsze miejsce w Legionowie. Miałem z siedem lat, gdy przy ulicy Kopernika otworzono nową cukiernię. Choć akurat cukiernia mi do szczęścia potrzebna nie była ani trochę. Rzecz w tym, że były tam... lody.
Najważniejsze były lody
Nie wiem, czy smakowałyby mi teraz w porównaniu z tymi od Grycana albo Häagen-Dazs, ale wtedy wydawały mi się najpyszniejsze na świecie. Nie bez znaczenia był fakt, że lody nie tak łatwo było wtedy kupić. Kolejki były wręcz gargantuiczne i ciągnęły się daleko przed budką. Lody były więc też nagrodą, bo trzeba było na nie poczekać, a nie po prostu iść i kupić. Czasem stało się godzinę nawet, ale te kolejki wspominam akurat z pewnym sentymentem. Stało się w nich z jakimś podnieceniem, napięciem. Liczyło się, ile jeszcze przed nami ludzi. Granicą był próg. Gdy już się go osiągnęło i weszło do środka, już było wiadomo, że lody będą, że ich nie zabraknie, co się też czasami zdarzało. A gdy już się doszło do lady i ojciec zamawiał trzy gałki w wybranych smakach, to już były niemal bramy raju. A potem niosło się te lody z dumą przed tymi wszystkimi, którzy jeszcze czekali na swoją kolej i patrzyli z zazdrością...
Nigdy chyba nie zapomnę dumy, gdy ojciec w nagrodę za jakąś piątkę kupił mi nie trzy jak zwykle, ale aż pięć gałek. Pękałem z dumy dzierżąc te swoje lody w podwójnym waflu jak prawie relikwię. I było coś perwersyjnego w tym, że gdy kiedyś z koleżanką uciekliśmy z lekcji i polecieliśmy do "Zielonej budki" zaraz po otwarciu i kupiliśmy lody bez kłopotu, bo kolejki nie było, wtedy już aż tak bardzo nie smakowały...
Cukiernia Stachurskich wciąż istnieje
"Zieloną budkę" otworzył w 1979 roku przy ul. Kopernika 3 Mirosław Stachurski. Potem przeniósł ją do "nowych" pawilonów przy głównej ulicy, wtedy PZPR, dzisiaj Piłsudskiego. Otworzył jeszcze jeden punkt przy 3 Maja, tam gdzie dziś jest filia księgarni "U Leszka". W tych nowych miejscach też się stało w kilometrowych kolejkach, lody dalej były pyszne, ale "Zielonej budki" jakoś brakowało... Cukiernia Stachurskich wciąż istnieje, lody też mają. Niezłe. Ale wolę iść na lody na rynek. Tam od jakiegoś czasu jest moja ulubiona lodziarnia. Która? No właśnie, to zabawne, bo od niedawna są tam dwie sezonowe lodziarnie - jedna obok drugiej. Wystarczy tylko postać chwilę i zobaczyć, gdzie przychodzi więcej ludzi. Tam lody są lepsze! Naprawdę smaczne. No i w upalne dni ustawiają się tu kolejki. Do tych przed "Zieloną budką" sporo im brakuje, ale jednak coś.
(wk)