REKLAMA

Wola

różne »

 

Żelazna 64: historyczna już cukiernia na Woli

  24 marca 2014

alt='Żelazna 64: historyczna już cukiernia na Woli'

- Jesteśmy jednym z dwóch warszawskich zakładów prawdziwie wytwarzających ciastka - mówi Jerzy Waldemar Zosicz, właściciel cukierni na rogu Żelaznej i Krochmalnej, działającej w tym miejscu od 1972 roku.

REKLAMA

Zosicz senior urodził się w Brześciu nad Bugiem, w dowodzie osobistym miał zapisane, że jest obywatelem ZSRR. Losy sprowadziły jednak go do Warszawy i w 1957 r. otworzył zakład cukierniczy na rogu Żelaznej z aleją gen. Świerczewskiego (dzisiaj Solidarności). Tamten budynek miał być zburzony (stoi do tej pory), więc gdy nadarzyła się okazja przeniósł się na Żelazną 24. Do budynku, w którego suterenach przed wojną działało kino "Floryda", a w miejscu późniejszego zakładu cukierniczego był bar. Notabene "Słodycz". W budynku naprzeciwko mieszkał pisarz Isaac Bashevic Singer, autor m.in. "Sztukmistrza z Lublina".

- Praktycznie wychowywałem się w cukierni. Więcej tam spędzałem czasu niż w szkole. Nauczyłem się wszystkiego, a kiedy ojciec się wyprowadził na Żoliborz i tam otworzył cukiernię, przejąłem firmę. Studiowałem na SGPiS, ale nie skończyłem. Gdy ktoś poprosi o pączka ze specjalnym nadzieniem, różą czy koniakiem - odmawiam. Po zapiekaniu każde nadzienie smakuje praktycznie tak samo. U nich pączek kosztuje 50 gr, u nas 2 zł, ale robimy na naturalnych składnikach - mówi pan Jerzy. Do dziś należę do cechu cukierniczego, mam miejsce w jego zarządzie. Jesteśmy jednym z dwóch zakładów cukierniczych w Warszawie, które wszystko wytwarzają na miejscu. Mamy swoje receptury, działamy na zupełnie innych zasadach, niż "sieciówki". Tam np. pączki robi się tak, że do gotowego już ciasta wpuszcza się przez rurkę nadzienie. My nadzienie zapiekamy w pączku. Dlatego, gdy ktoś poprosi o pączka ze specjalnym nadzieniem - różą czy koniakiem - odmawiam. Po zapiekaniu każde nadzienie smakuje praktycznie tak samo. U nich pączek kosztuje 50 gr, u nas 2 zł, ale robimy na naturalnych składnikach - mówi pan Jerzy.

Asortyment cukierni jest bardzo duży: blisko 40 rodzajów rozmaitych ciastek. Na miejscu robione są także lody i torty. Nad wszystkim czuwa ten sam od lat szef kuchni.

- Jeżeli ktoś robi zupę, to trzeba nauczyć go robić tak, żeby w następne dni wychodziła mu taka sama. I to umiemy, ale pan Wiesio robi wyjątkowo. Do tego stopnia, że doświadczeni klienci rozpoznają, że go akurat tego dnia nie było - dodaje.

Dużo czasu w zakładzie przy ul. Żelaznej spędza żona właściciela, pani Wiesława. Nie tylko dogląda 12 pracowników, ale też czuwa nad "oprawą artystyczną". Prowadzi blog, na którym dokumentuje życie cukierni. To ona jest autorką ozdobnych wyrobów.

- Co najtrudniej zrobić? Ciastka francuskie. Tam wystarczy popełnić jeden błąd i jest niedobrze. Wyrabiamy też chleb na zakwasie, choć smak ma specyficzny i z pewnością jest głównie dla koneserów. Pamiętam jak kiedyś zrobiliśmy tort. Ważył 60 kg i miał 1,2 m średnicy - opowiada właściciel cukierni.

Dzieci dawno poszły na swoje i jakoś do sztuki cukierniczej ich nie ciągnęło. To jednak nie problem, że zakładu nie będzie komu zostawić. Niestety - naciska rzeczywistość.

- Na szczęście do tego naszego budynku nikt do tej pory nie zgłaszał roszczeń, a na Woli jest tego sporo. Niestety czynsze w budynkach mieszkalnych ciągle rosną. Kiedyś mieliśmy dzierżawę długoterminową, ostatnio dają nam trzyletnią i na coraz trudniejszych warunkach. Obecna wygasa z końcem marca. Jeżeli czynsz przekroczy nasze możliwości, trzeba będzie się wyprowadzić. Ale, może tak źle nie będzie - mówi Zosicz.

mac

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe