Wyszukiwanie roszczeń i handel nimi jest nie do zaakceptowania
29 października 2014
Rozmowa z Dorotą Zbińkowską, radną Warszawy ubiegającą się o ponowny wybór.
Osiem lat jest Pani radną. Nie ma Pani dość? Co zostało do zrobienia po dwóch kadencjach?
Nie mam dość, a do zrobienia jest wszystko, czego nie zrobiliśmy do tej pory! Chociaż z dużych tematów miejskich zostało już mało. Dla mnie najważniejsze są oczywiście dokończenie II linii metra, rozbudowa spalarni śmieci i wdrożenie docelowego systemu zagospodarowani odpadów, budowa oczyszczalni dla wód deszczowych, obwodnica Warszawy na naszym brzegu i kolejny most.
To plan na dwie kadencje.
Fakt, ale zacząć trzeba już dziś, żeby miasto nie znalazło się w sytuacji takiej, jak osiem lat temu: pełna kieszeń i brak jakichkolwiek projektów do realizacji. Dwa lata zajęło projektowanie. Mogliśmy być już dziś dwa lata dalej. Mimo to praca w kadencji 2006-2010 przynosiła ogromną satysfakcję. Wszystko było do zrobienia, wszędzie było widać efekty. W ostatnich czterech latach sytuacja była trudniejsza, bo pieniądze były potrzebne na realizację zaplanowanych i uruchomionych inwestycji, niewiele funduszy zostało na nowe tematy.
Z czego Pani jest najbardziej zadowolona?
Z nowego mostu, metra, rozbudowy Szpitala Praskiego, Muzeum Warszawskiej Pragi. Metro jest dla prawej strony Warszawy zmianą epokową. Znaczy dla Pragi tyle, ile kiedyś kolej Petersburska. Zmieni się wszystko, ale nie chcę, żeby się zmieniła praska tożsamość.
Czyli?
Mam czasem wrażenie, że my, prażanie, jesteśmy traktowani trochę jak mieszkańcy rezerwatu. Na Pragę dobrze przyjechać, poimprezować, pohałasować, pośmiecić, popatrzeć na pijaczków i pojechać do siebie.
Dorota Zbińkowska
Można jeszcze popatrzeć na stare kamienice, służące bez charakteryzacji za plan filmowy z czasów II wojny światowej. Zoo jest nad Wisłą a my nie jesteśmy jego elementem. Jeden z inwestorów chciał zmienić nazwę ulicy Krowiej przy Porcie Praskim na inną, bo mu nie pasowała. Nie wiem, czy śmiać się czy płakać. A my na Pradze znamy się ze szkół podstawowych, bo tu się uczyli kolejno dziadkowie, rodzice, dzieci i wnuki, szewc jest ten sam od wojny, krawiec też.Największe rozczarowanie?
Brak obwodnicy, brak Trasy Tysiąclecia, ciągle nierozwiązana sprawa roszczeń i zwrotów. Dla mnie, mimo wszystko, mimo bezwzględnego szacunku dla własności, to strawa bardzo kontrowersyjna. Wyszukiwanie roszczeń i handel nimi jest dla mnie nie do zaakceptowania. Spadkobiercy to jedno, ale cwaniactwo to drugie. Mam pretensje do posłów, że nie są w stanie tego załatwić.
Pani by była?
Tak. Bo ja robię to, co mówię, a mówię to, co myślę. Wielu urzędników ma z tym problem. Ja, koniec końców, też mam, tylko innego rodzaju, ale nie zamierzam tego zmienić. Oprócz kompetencji mam odwagę i dużo determinacji. Wie pan, że mieszkańcy, którzy do mnie docierają, powtarzają mi, że jest opinia, że jak trzeba coś załatwić, a sprawa jest trudna, to trzeba przyjść do mnie? To schlebia, ale to jest odpowiedzialność.
Co z tego dla Białołęki?
Głównie infrastruktura lokalna: przedszkola, szkoły, ośrodki zdrowia, lokalne drogi. Koniecznie trzeba rozwiązać problem rzeki Długiej i dojazdu do osiedli w okolicy ul. Lewandów, do których trzeba zbudować bezpieczne dojazdy i zapewnić obsługę komunikacji publicznej. No i drogi, to pięta achillesowa tej dzielnicy. Zarówno lokalne, jak i te wyprowadzające ruch do centrum.
Co koniecznie trzeba w Warszawie zmienić?
Traktowanie nieruchomości miejskich przez urzędników jak komercyjnych lokali, których jedynym powodem wynajmu jest zysk. I mamy same place bankowe i apteczne. Zadaniem radnych jest zapewnienie mieszkańcom dostępu do usług. To miasto, poprzez swoją politykę gospodarowania lokalami, musi pozwolić funkcjonować małym sklepom, fryzjerom, szewcom, krawcom. A w Warszawie - proszę się rozejrzeć, jeśli zdarza się mały sklep, to jest to mały sklep ogromnej sieci. To jest globalnie zły kierunek. Może się wreszcie ktoś obudzi.
Dlaczego miałbym na Panią zagłosować?
Jestem (niestety) pracoholiczką, lubię organizować różne działania i osiągam założone cele. Od dziecka: harcerstwo, samorząd szkolny, studencki. Ciągle jakieś zbiórki i akcje pomocowe. A w momentach, kiedy było spokojniej przynosiłam do domu znalezione bezdomne koty albo psy. Moi bliscy mają nieprawdopodobną cierpliwość... Do tego mam solidne wykształcenie państwowej uczelni na studiach dziennych (jestem ekonomistką z SGH) i doświadczenie. Prowadzę swoją firmę, sama decyduję o tym, na co przeznaczam czas.
Przepis na sukces?
Dyscyplina. Praca. I pokora. Brak ostatniego obserwuję z niedowierzaniem: ktoś dostaje awans i z normalnej osoby robi się bufon. Straszne. Dla mnie najtrudniejsza jest dyscyplina. Jak jest u mnie ciężko to biegam, jak dobrze to latam.
Lata Pani?
Na paralotni. Tam jestem tylko ja, wiatr i Stwórca. I to jest komplet.
Rozmawiał jk