Wiata bez smrodku
7 marca 2008
Wsiadam do autobusu, a tuż za mną palacz z petem w zębach. Wypluwa papierosa na chodnik, gdy zamykają się drzwi wozu. Po czym smrodliwy dym wypuszcza z płuc wprost na mój kark.
Autorka jest radną Warszawy (LiD) |
Nie mogę doczekać się, kiedy zostanie wprowadzony zakaz palenia na przys-tankach. Teraz niepalący są dosłownie "wykurzani" z przystanku na deszcz, jeśli nie chcą nasiąknąć fetorem. Projekt zakazu ciągle jest w obróbce. Miał zostać przedstawiony przez zarząd miasta na ostatniej styczniowej sesji, ale gdzieś po drodze utknął (czyżby jakieś lobby palaczy w ratuszu wstrzymywało procedury?). Projekt całkowitego zakazu palenia pod wiatami przystankowymi i w ich najbliż-szym otoczeniu przygotował Zarząd Transportu Miejskiego po licznych sygnałach od pasażerów. Uchwała wprowadzająca zakaz palenia miała być podjęta już w 2006 r., za prezydentury Lecha Kaczyńskiego (palacza). Niestety, z nie do końca jasnych przyczyn gotowy projekt nigdy nie zmienił się w obowiązujące prawo. A przecież zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyro-bów tytoniowych, rada miasta może ustalić w drodze uchwały dla danego terenu, miejsce wolne od dymu tytoniowego (art. 5 ust. 4).
Nałóg nikotynowy jest cenny - palacze dostarczają rocznie 9 miliardów do skarbu państwa. Akcyza rośnie co rok. Obecnie wynosi prawie 40 euro za tysiąc papierosów, a w 2008 roku zgodnie z normami unijnymi ma wzrosnąć do 64 euro. Jeśli paczka papierosów kosztuje 7 zł, to prawie 5 zł z tej kwoty trafia do budżetu. Wzrost cen powoduje niewielki spadek sprzedaży papierosów, a miejsce oficjalnego obrotu natychmiast zajmuje przemyt. A papierosy z przemytu nie spełniają norm europejskich - zamiast zawierać do 10 miligramów substancji smolistych (rakotwór-czych), mają od dwóch do czterech miligramów więcej.
Nałóg nikotynowy jest kosztowny - budżet wydaje dziś cztery razy więcej na leczenie chorób spowodowanych paleniem tytoniu, niż zarabia na papierosach. Szacuje się, że to prawie 40 miliardów zł. Koszty są szacowane na podstawie za-chorowalności na choroby wywołane paleniem (rak płuc, krtani, zawały serca). Każdego dnia na choroby spowodowane paleniem papierosów umiera 200 Polaków! Wśród tej liczby są także tzw. bierni palacze.
Dziś pali ok. 9 milionów Polaków. A więc nas, niepalących jest 29 milionów! A mimo to my, większość, ulegamy dyktatowi kurzącej (i wkurzającej) mniejszości.
Apeluję w imieniu setek tysięcy płuc i oskrzeli niepalących mieszkańców stolicy! Proszę sprawdzić, w jakiej stercie papierów, na czyim biurku, pod którą popielnicz-ką zawieruszył się projekt uchwały tak długo przez nas oczekiwanej. Dlaczego my radni jeszcze nie widzieliśmy go na oczy?
Oby nie uleciał jak dymek z papierosa.
Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl