REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Wiata bez smrodku

  7 marca 2008

Wsiadam do autobusu, a tuż za mną palacz z petem w zębach. Wypluwa papierosa na chodnik, gdy zamykają się drzwi wozu. Po czym smrodliwy dym wypuszcza z płuc wprost na mój kark.

REKLAMA


Autorka jest radną Warszawy (LiD)
Większość palaczy ma chyba za punkt honoru zacią-gnięcie się tuż przed wejściem do tramwaju lub auto-busu, wykonanie rzutu petem na tory (jezdnię, chod-nik) i wypuszczenie smrodliwego wydechu wewnątrz pojazdu. Czy muszę wąchać smród papierosów na przystanku i wewnątrz pojazdu? Egoizm, brak kultu-ry, nieliczenie się z drugim człowiekiem. A do tego pokrzykiwanie o ograniczaniu wolności palących: bę-dę palił, bo tylko zwierzęta nie palą (uważaj, palaczu - zwierzęta nie popełniają samobójstw, może i w tym będziesz chciał się od nich odróżnić?). Mówisz, wolno ci palić. A co z prawami niepalących? Im wolno nie wdychać dymu, nie zmuszaj ich do biernego palenia, dużo szkodliwszego dla otoczenia palacza niż dla nie-go samego. Nie wyrzucaj niedopałków na chodnik. Czy to jest aż takie trudne? Truj się sam, na zdro-wie. I pamiętaj, że zapach tytoniu, a smród papierosa, to zupełnie różne zapachy. Palenie upośledza węch, a więc ty nie czujesz tego, co niepalący. A my mamy już dość wąchania tych nieszlachetnych aromatów. Aromatów, od których dostaje się raka płuc. Pal sobie we własnym domu, a nie komuś pod nosem. Nie przy niepa-lących. Ulica, przystanek, knajpka, to miejsca publiczne i tam mamy zachowywać się tak, aby nie przeszkadzać innym. Pisząc te słowa widzę, jak sąsiad wychodzi na balkon. To kulturalny człowiek - nie zatruwa nikotyną żony w domu, nie pali w windzie, na klatce ani na przystanku, tylko w pracy i na własnym balkoniku, czyli u siebie. Skończył i żarzącym się niedopałkiem pstryknął w dal... jakoś tak wprost na balkon sąsiadki...

Nie mogę doczekać się, kiedy zostanie wprowadzony zakaz palenia na przys-tankach. Teraz niepalący są dosłownie "wykurzani" z przystanku na deszcz, jeśli nie chcą nasiąknąć fetorem. Projekt zakazu ciągle jest w obróbce. Miał zostać przedstawiony przez zarząd miasta na ostatniej styczniowej sesji, ale gdzieś po drodze utknął (czyżby jakieś lobby palaczy w ratuszu wstrzymywało procedury?). Projekt całkowitego zakazu palenia pod wiatami przystankowymi i w ich najbliż-szym otoczeniu przygotował Zarząd Transportu Miejskiego po licznych sygnałach od pasażerów. Uchwała wprowadzająca zakaz palenia miała być podjęta już w 2006 r., za prezydentury Lecha Kaczyńskiego (palacza). Niestety, z nie do końca jasnych przyczyn gotowy projekt nigdy nie zmienił się w obowiązujące prawo. A przecież zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyro-bów tytoniowych, rada miasta może ustalić w drodze uchwały dla danego terenu, miejsce wolne od dymu tytoniowego (art. 5 ust. 4).

Nałóg nikotynowy jest cenny - palacze dostarczają rocznie 9 miliardów do skarbu państwa. Akcyza rośnie co rok. Obecnie wynosi prawie 40 euro za tysiąc papierosów, a w 2008 roku zgodnie z normami unijnymi ma wzrosnąć do 64 euro. Jeśli paczka papierosów kosztuje 7 zł, to prawie 5 zł z tej kwoty trafia do budżetu. Wzrost cen powoduje niewielki spadek sprzedaży papierosów, a miejsce oficjalnego obrotu natychmiast zajmuje przemyt. A papierosy z przemytu nie spełniają norm europejskich - zamiast zawierać do 10 miligramów substancji smolistych (rakotwór-czych), mają od dwóch do czterech miligramów więcej.

Nałóg nikotynowy jest kosztowny - budżet wydaje dziś cztery razy więcej na leczenie chorób spowodowanych paleniem tytoniu, niż zarabia na papierosach. Szacuje się, że to prawie 40 miliardów zł. Koszty są szacowane na podstawie za-chorowalności na choroby wywołane paleniem (rak płuc, krtani, zawały serca). Każdego dnia na choroby spowodowane paleniem papierosów umiera 200 Polaków! Wśród tej liczby są także tzw. bierni palacze.

Dziś pali ok. 9 milionów Polaków. A więc nas, niepalących jest 29 milionów! A mimo to my, większość, ulegamy dyktatowi kurzącej (i wkurzającej) mniejszości.

Apeluję w imieniu setek tysięcy płuc i oskrzeli niepalących mieszkańców stolicy! Proszę sprawdzić, w jakiej stercie papierów, na czyim biurku, pod którą popielnicz-ką zawieruszył się projekt uchwały tak długo przez nas oczekiwanej. Dlaczego my radni jeszcze nie widzieliśmy go na oczy?

Oby nie uleciał jak dymek z papierosa.

Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy