Radość - miasteczko koło Warszawy
7 stycznia 2015
Ponad 60 lat po przyłączeniu dzisiejszej dzielnicy Wawer do Warszawy dawne miejscowości letniskowe na linii otwockiej nadal zachowują swoją tożsamość. W Radości wystarczy odejść kilkaset metrów od stacji kolejowej, by przekonać się, że niewiele się tu zmienia.
Radość - zmieniło się prawie wszystko
Od czasów przedwojennych zmieniło się sporo: inaczej wyglądają wyasfaltowane ulice, inny jest dźwięk przejeżdżającej w oddali SKM-ki, samochody, architektura domów i wzór tabliczek z nazwami ulic. Pozostał letniskowy klimat. Jeszcze przed wojną Radość miała własną szkołę, posterunek policji i pocztę. Widać go nawet w wynikach głosowania do budżetu partycypacyjnego. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że spośród 11 projektów, wśród których prawie połowę stanowiły projekty wyposażenia Szkoły Podstawowej Nr 140, mieszkańcy Radości wybrali "boks amatorski dla wszystkich"? I to z gigantyczną przewagą 1022:378 nad drugim projektem?
Jeśli nie liczyć kilkuset osób, głosujących na projekty dla szkoły, które cieszyły się popularnością w całej Warszawie, Radość potrzebuje przede wszystkim domków dla dzikich pszczół (ten projekt zostanie zrealizowany w przyszłym roku), siłowni plenerowej i ewentualnie remontu jednego czy dwóch chodników. Czasem ktoś przypomni o brakach w kanalizacji lub problemach z odbiorem śmieci...
Skąd wzięło się takie radosne miasteczko?
Wszystko zaczęło się pod koniec XIX wieku, gdy na terenie Zbójnej Góry powstało kilkanaście willi letniskowych, które od nazwy jednej z nich, należącej do aktora Antoniego Fertnera, zaczęto nazywać Radością, choć używano też nazwy Macierowe Bagno. Czas mijał, domów przybywało. W latach 30. zbudowano tu kościół i założono dwa cmentarze: katolicki i żydowski. Jeszcze przed wojną Radość miała własną szkołę, posterunek policji i pocztę.
Dziś mieszkańcy Radości idący na stację kolejową mówią, że wybierają się "do Warszawy". Czy to się kiedyś zmieni?
DG