Farma ekologiczna obok S8 i elektrociepłowni?
4 lutego 2021
To jeden z najdziwniejszych pomysłów zgłoszonych do budżetu obywatelskiego na przyszły rok. Mieszkanka Białołęki proponuje budowę małego... PGR-u.
Warszawska Farma Ekologiczna - bo tak nazywałaby się nietypowa inwestycja - byłaby pierwszym w mieście samorządowym gospodarstwem rolnym, dodatkowo oferującym usługi małego zoo. Zaskakująca jest już proponowana lokalizacja: pusty teren między mostem Grota-Roweckiego a elektrociepłownią Żerań. Według wstępnego kosztorysu gospodarstwo miałoby kosztować 5 mln zł, a sądząc z proponowanego programu można stwierdzić, że koszty jego utrzymania w kolejnych latach byłyby ogromne.
Warszawska Farma Ekologiczna
- Projekt zakłada utworzenie pierwszej w Warszawie farmy miejskiej, która będzie miejscem uprawy warzyw, owoców, kwiatów, zbóż i ziół, hodowli pszczół, drobiu i zwierząt (w formie małego zoo) - czytamy w opisie projektu. - Miałyby znaleźć się na niej budynki gospodarcze, zagrody lub wybiegi dla zwierząt, ule, szklarnie i tunele foliowe, duża, zadaszona wiata z paleniskiem, ścieżka edukacyjna, ogród sensoryczny oraz naturalny plac zabaw. Farma ma funkcjonować od marca do października i przez ten okres oferować różnorodność tematów i zagadnień związanych z kalendarzem upraw.
Jak uważa pomysłodawczyni, jej główną funkcją będzie "edukacja i promocja ekologicznego stylu życia" a produkowana na niej żywność miałaby wspierać... ośrodki pomocy społecznej.
Wieś w mieście
- Goście dowiedzą się, skąd biorą się: mleko, jajka, miód, mąka i wiele innych produktów spożywczych - czytamy w opisie gospodarstwa. - Będą mieli okazję sami uczestniczyć w zbiorach oraz w przygotowywaniu pożywienia.
W tygodniu farma będzie otwarta na zorganizowane grupy z placówek dydaktycznych, dla których prowadzone będą zajęcia tematyczne, zaś w weekendy i święta będą mogli odwiedzać ją wszyscy mieszkańcy. Będą mogły odbywać się na niej szkolenia, wykłady, warsztaty kulinarne, imprezy tematyczne i wiele innych.
Tyle teoria. Praktyka podpowiada, że farma kosztowałaby zbyt wielkie pieniądze, zapewne znudziła się warszawiakom po kilku miesiącach i stała problemem na długie lata. Póki co wszystkie inicjatywy finansowane z naszych podatków, takie jak "ogrody społecznościowe", były szybko porzucane przez mieszkańców a "ekologiczne koszenie trawy" na wysepkach na Wiśle skończyło się śmiercią kilku kóz i wielkim skandalem. Mieszkańcy komentujący inicjatywę na stronie budżetu obywatelskiego zwracają też uwagę na męczenie zwierząt.
(dg)