W oczekiwaniu na "Pociąg do Falenicy"
7 grudnia 2007
"Pociąg do Falenicy" to spektakl oparty na tekstach poetyckich okresu międzywojennego, związanych z obyczajami i tradycją podmiejskich osiedli letniskowych.
* * *
W sobotę 17 listopada o godzinie 17.00 ze stacji Zastów przez Kolonię Zerzeń, Kaczy Dół odjechał pociąg do Falenicy. Pasażerowie odbyli ciekawą podróż w czasy okresu międzywojennego.* * *
Po przyjeździe do Falenicy usiadłam na ławce na peronie i obserwowałam podróż-nych. Po peronie biegała młoda para kłócąc się niemiłosiernie. Pani biła pana para-solką, a pan wyrzucał z walizki jej ubrania. Obserwatorzy zrywali boki ze śmiechu. Całe szczęście miłość zwyciężyła, bo młodzi pogodzeni odjechali kolejnym pocią-giem.A ja siedzę i czekam na swój pociąg...
Jednak niedługo panował spokój na stacji, bo na peron weszło trzech jegomoś-ciów narodowości żydowskiej, którzy dyskutowali o pieniądzach. Jeden z nich to na-wet chciał sprzedać swoją żonę, a po krótkich negocjacjach zgodził się oddać ją za darmo swojemu koledze.
A ja siedzę i czekam na swój pociąg...
Później na peron wjechał pociąg, a z niego wysiadła elegancka starsza jej-mość, która przyjechała z Kanady do Polski szukać na męża prawdziwego męż-czyzny, a takich można znaleźć tylko w naszym kraju.
A ja siedzę i czekam na swój pociąg...
Nagle na stacji zrobiło się zamieszanie. Na peron wbiegły dziewczynki w stro-jach krakowskich i chłopiec z polską flagą. Wszedł też pan burmistrz ze swoim do-radcą wielce zaniepokojony przyjazdem ministra.
A ja siedzę i czekam na swój pociąg...
"Nagle - gwizd! Nagle - świst! Para - buch! Koła w ruch!" I nadjechał mój po-ciąg. Miał spóźnienie 1,5 godziny, ale nawet tego nie zauważyłam, bo tyle się działo na stacji w Falenicy. Śmiechu było co niemiara, a śmiali się wszyscy, nie tylko ja.
Rozbawiona pasażerka
ze stacji "Zastów"