Trafo niezgody

Pod koniec marca samorządowcy donieśli na prezydenta do prokuratury, gdyż ten ogłosił przetarg na fragment rynku leżący w tak zwanym pasie drogowym. Działka przy ulicy Piłsudskiego 4h leży w pasie drogowym, a więc jest drogą publiczną, czyli dostępną dla wszystkich. Zgodnie z ustawą o drogach publicznych zarządca drogi, w tym przypadku prezydent może ją wydzierżawić, użyczyć, ale nie może jej sprzedać - twierdzi radny Łukasz Broma. Prezydent Roman Smogorzewski odpowiada, że dysponuje uchwałami i ekspertyzami prawnymi, które nie wykluczają takiej możliwości.

Sprawa sprzedaży przez prezydenta Romana Smogorzewskiego fragmentu rynku ma także "drugie dno". Dotychczasowym dzierżawcą działki, na której stoi stacja trafo, jest Paweł Kozera - wydawca lokalnego tygodnika "To i Owo". Powszechnie wiadomo, że obaj panowie nie darzą się zbytnią sympatią.

Spór rozpoczął się w 2002 roku, kiedy to niedługo po objęciu funkcji prezydenta Legionowa, Roman Smogorzewski postanowił rozwiązać umowę dzierżawy działki z wydawcą TiO. Sprawa trafiła jednak do sądu i tam prezydent przegrał.

Pod koniec 2003 roku temat powrócił. Na wniosek prezydenta, rada miasta wyraziła zgodę na sprzedaż działki i w lutym 2004 roku odbyła się licytacja. Zwycięzcą został Paweł Kozera, który za kilkudziesięciometrową działkę zaproponował rekordową sumę ponad 180 tysięcy zł, czyli ponad 4 tysiące zł za mkw. Na 18 lutego wyznaczono termin podpisania aktu notarialnego.

Do podpisania dokumentu jednak nie doszło, ponieważ Kozera postanowił wyjaśnić sytuację dotyczącą statusu działki, którą miał kupić. - Miałem wątpliwości, czy w sytuacji kiedy podejrzewam, że zostało naruszone prawo, mogę stanąć do podpisania aktu. Chciałem przed podpisaniem dokumentu wszystko wyjaśnić - mówi Kozera. Złożył więc skargę do prezydenta, w której zakwestionował całą procedurę przetargu. Prezydent odrzucił skargę. Co prawda przyznał, że działka leży w pasie drogowym, jednak jego zdaniem nie przeszkadza to w jej sprzedaży.

W międzyczasie wyszło na jaw, że podejmując decyzję o przeznaczeniu działki na sprzedaż radni nie zostali poinformowani, że jest ona częścią pasa drogowego, a więc ostali wprowadzeni w błąd przez urzędników i prezydenta. W związku z tym, pod koniec marca, grupa radnych złożyła do prokuratury doniesienie o popełnieniu przez prezydenta przestępstwa. W doniesieniu radni między innymi postawili prezydentowi zarzut świadomego wprowadzenia w błąd radnych Rady Miasta, Komisji Rozwoju, a także osoby, która wygrała przetarg. W odpowiedzi prezydent zapowiedział, że pozwie całą czwórkę radnych do sądu. - Zostałem przez nich niesłusznie oskarżony i tego zamierzam dowieść.

- Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania nie dopatrując się w działaniach prezydenta przestępstwa. Sprawę rozpatrywała jeszcze komisja rewizyjna, która odrzuciła skargę Pawła Kozery - powiedziała "Echu" Magda Kielczyk, rzeczniczka prasowa urzędu miasta. - Radni nie byli zgodni co do sposobu zakończenia sprawy, ale ostatecznie przyjęli uchwałę, w której wycofali się z pomysłu sprzedaży działki ze stacją trafo.

Atmosfera w sprawie była niezdrowa z obu stron. Grupa radnych za wszelką cenę usiłowała z prezydenta zrobić przestępcę. Dużą aktywnością wykazali się też obrońcy Smogorzewskiego - radni Platformy Samorządowej, którzy przygotowali specjalną interpelację, a także przychylne prezydentowi media, ostro krytykujące grupę radnych opozycji. Ci ostatni sami zaznaczają, że działają w interesie publicznym i bronią prawa, które dla wszystkich powinno być równe. Dodają też, że są gotowi zająć się problemem każdego mieszkańca, który czuje się pokrzywdzony przez decyzje różnego rodzaju instytucji samorządowych.

Michał Dąbrowski, bw