Tajny BOS
19 listopada 2004
Coraz więcej osób interesuje się ofertą Białołęckiego Ośrodka Sportu. Od lat poja-wiają się także głosy krytyczne dotyczące funkcjonowania tej placówki. Dyrektor Henryk Skrobek odpowiada na zarzuty i przedstawia zasady działania BOS-u.
Panie dyrektorze, ile osób jest obecnie zatrudnionych w BOS-ie, jakie są ich funkcje i obowiązki? Pytanie to zadaję w kontekście dyskusji, która rozgorzała ostatnio na forum internetowym "Echa". Jej uczestnicy sugerują, że BOS ma przerost zatrudnienia, bo od lat jest "fabryką zbędnych etatów", co ma wpływ na wysokość opłat za korzystanie z usług ośrodka.
- To zupełnie nieuzasadnione sugestie. W BOS-ie mamy aktualnie 58 i pół etatu, w tym dwie osoby przebywają na urlopach macierzyńskich, a jedna na długoterminowym zwolnieniu lekarskim. W stosunku do roku ubiegłego mamy o dwa etaty mniej. Moim zdaniem nie ma mowy o żadnych przerostach zatrudnienia. Nie mnie zresztą te sprawy rozstrzygać. Mogę jedynie zapewnić, że wszystkie obowiązujące aktualnie regulaminy BOS w tym struktura zatrudnienia zatwierdzane były przez zarząd gminy bądź dzielnicy najmniej dwa lata temu.
Bliższych informacji o strukturze zatrudnienia nie chciałbym upubliczniać. Zgodnie z opinią prawną, którą uzyskałem w tej sprawie, szczegółowa struktura zatrudnienia należy do wewnętrznych regulaminów firmy. Do takich zaś informacji nie ma powszechnego dostępu.
Czy szkoły korzystające z hal ośrodka oraz basenu płacą za to?
- Szkoły otrzymują z Urzędu Miasta dotacje na te cele zgodnie z ustalonym cennikiem. Aktualny cennik BOS na usługi został zatwierdzony decyzją Zarządu Dzielnicy Białołęka 8 grudnia 2002 roku. Zawarte w nim stawki za wynajem hal i pływalni przez szkoły ustalone zostały na bazie kosztów ośrodka w 2002 roku. W chwili obecnej nie rozstrzygnięte są do końca formy płatności za wynajem hal przez szkoły. Mam nadzieję, że wkrótce sprawa ta zostanie wyjaśniona.
Szacuję, że w tym roku z tego powodu wpłynęło do BOS-u jednie około 10 procent kwoty, którą szkoły powinny nam przekazać za wynajem hal. Zajęcia na basenie wszystkie szkoły opłacają zgodnie z wcześniej podpisanymi umowami według stawek zawartych w cenniku.
Oczywiście, mimo zaległości w płatnościach, zajęcia cały czas się odbywają.
Mieszkańcy Białołęki często żalą się, że wstęp na basen jest stanowczo zbyt drogi. Mówią, że gdyby bilety były tańsze, to o wiele więcej osób przychodziłoby na basen i w efekcie wpływ z biletów mógłby wzrosnąć.
- Bilety na nasz basen nie są drogie, w porównaniu z tym, ile trzeba zapłacić za wejście na inne baseny w mieście. Poza tym proszę uwzględnić fakt, że u nas płaci się tylko za czas realnie spędzony w wodzie. Na wielu innych basenach jest zaś tak, że czas liczony jest już od wejścia do szatni. Dementuję także plotki, jakoby basen był mało wykorzystywany w godzinach, kiedy jest dostępny dla wszystkich. Bardzo wiele osób przychodzi na basen rano - między godziną 6.00 a 7.00. Jedyny dzień, kiedy rzeczywiście jest luźno, to sobota po południu. Natomiast w niedzielę po godzinie 15.00 bardzo ciężko jest o bilet.
Niekiedy słyszę nieuzasadnioną krytykę, a jakoś nikt nie zwraca uwagi na to, że takie ceny obowiązują już dwa lata. Zajęcia dodatkowe (np. aquaaerobik, aerobik, siłownia) mają doskonałą frekwencję. Organizujemy coraz więcej imprez zarówno dla młodzieży szkolnej jak i dorosłych. I wreszcie fakt godny podkreślenia - jako jedyny Ośrodek mieliśmy czynną pływalnię przez cały okres wakacji. W ramach akcji "Zima w mieście" w okresie ferii zimowych odnotowaliśmy 18 tys. wejść, w wakacje ponad 10 tysięcy, a zajęcia te były dla młodzieży bezpłatne.
Dlaczego zatem, Pana zdaniem, pojawiają się głosy krytyczne, dotyczące funkcjonowania BOS-u, skoro jest tak dobrze?
- Ludzi bulwersuje fakt, że trzeba płacić, ale przecież inaczej się nie da. Ośrodek jako zakład budżetowy musi na siebie zarabiać. Dotacja, którą otrzymamy z budżetu miasta zależna jest od wielkości dochodu ze sprzedaży usług. Oczywiście nie liczymy tylko na komercyjne wykorzystanie obiektów dla firm czy osób prywatnych. Bierzemy przecież udział w rozmaitych akcjach, promujemy sport szkolny, rekreację. Niektóre duże imprezy zorganizowane zostały na terenach BOS, a więc w Białołęce, po raz pierwszy.
Pragnę nadmienić, że rozważamy także możliwość przekazywania nieodpłatnie biletów na basen dla dzieci z biednych rodzin i z domów dziecka. Musi to być jednak oficjalnie uregulowane. O wskazanie takich dzieci poprosimy pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej i szkół z terenu Białołęki.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Grzegorz Cielecki
* * *
Zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej ze stycznia 2001 r. podmioty finansowane ze środków publicznych i zarządzające mieniem publicznym (pojęcie to obejmuje również mienie będące własnością samorządu) zobowiązane są udzielać informacji dotyczących spraw finansowych i majątkowych. Ograniczenie tej informacji może nastąpić tylko wtedy, jeśli narusza to ustawę o ochronie danych osobowych lub o ochronie informacji niejawnych. Trudno tutaj mówić o naruszeniu tych ustaw, pytanie dziennikarza "Echa" nie odnosi się przecież do sytuacji konkretnego pracownika, a ma jedynie charakter statystyczny. Trudno też zakładać, że ważny interes bezpieczeństwa czy obronności państwa nakazuje utajniać strukturę zatrudnienia w Białołęckim Ośrodku Sportu. Reasumując: to, ile jest sprzątaczek, trenerów i woźnych, i ile wynosi np. średnia pensja pracownika BOS-u jest z mocy prawa jak najbardziej dostępne i jawne. Prawdę mówiąc, z mojego doświadczenia, nie było trudności z uzyskaniem takich informacji jeśli chodzi np. o urząd dzielnicy czy Białołęcki Ośrodek Kultury. Ten ostatni umieszcza rozkład struktury zatrudnienia na swojej stronie internetowej. Jest zresztą powszechną praktyką, że instytucje zamieszczają na stronach internetowych swoje organogramy.Przyjęta przez Pana Dyrektora interpretacja prawa jest więc co najmniej niezrozumiała. W świetle ustawy o informacji publicznej nie istnieje zresztą w jednostkach budżetowych czy zakładach budżetowych pojęcie dokumentów wewnętrznych (zostało to już potwierdzone kilkoma wyrokami sądowymi). Jeśli z dwóch wymienionych wyżej ustaw nie wynika, że takie dokumenty mają być poufne czy tajne, to nie tylko należy udostępnić informacje tam zawarte, ale wręcz na prośbę obywatela zrobić z nich ksero (chyba, że zostało to już opublikowane w internecie - wtedy wystarczy tylko doń odesłać).
Abstrahując od przepisów, jest jakimś kuriosum, że instytucja powołana do zaspokajania potrzeb obywateli, z ich podatków zbudowana i znacząco współfinansowana, wzbrania się od udzielenia prostych i oczywistych informacji.
Krzysztof Madej
sekretarz rady osiedla Białołęka Dworska
autor publikacji o tematyce administracyjnej i historycznej