Szczury biegają przy Żuromińskiej
1 października 2012
- Wszystko wisi. Kable wiszą. Dziadostwo było, jest i będzie - skarżą się mieszkańcy budynku przy Żuromińskiej 14. Przez pięć lat było tam czterech administratorów. Żaden ich zdaniem nie zrobił niczego pożytecznego. - Nie można nic zrobić, bo stan budynku jest dowodem w sprawie - tłumaczy administrator Grzegorz Zieleniewski.
Cztery lata temu rozpoczęto remont budynku, ale "załatwiono" dwie klatki i wszystko stanęło. W takim stanie zostało do dzisiaj.
- Człowiek mieszka, płaci za wszystko i nic z tego nie ma. Mieszkam w tym budynku od 40 lat i przez cały czas jest dziadostwo. Wszystko jest rozgrzebane, a w dodatku biegają szczury - żali się pan Ryszard, jeden z mieszkańców.
- Z administratorem nie można niczego załatwić, bo trzyma tylko z tymi, którzy wykupili mieszkania (nie wszystkich na to stać!).
- Do wspólnoty należą tylko ci, którzy wykupili mieszkania. Spotkania nie są tajne, powiadamiani są o nich jedynie członkowie wspólnoty - twierdzą inni mieszkańcy, którzy jako administratora budynku wskazują Artura Kostiana, jak się okazuje nie pełniącego funkcji od... roku. Od tego czasu budynkiem zarządza Grzegorz Zieleniewski.
Dlaczego wnętrza są w tak kiepskim stanie? - Nic nie możemy zrobić. W 2010 roku rozpoczął się remont, ale wynajęta firma nie wywiązywała się z umowy. Nad stanem budynku debatowali biegli. Sprawa trafiła do sądu, ale wiadomo jak to u nas trwa. Chcielibyśmy działać, ale ze względu na toczące się sprawy sądowe niczego nie możemy na klatkach ruszać. Nie ma żadnych tajnych spotkań. Odbywają się co wtorek. Mogą na nie przychodzić nie tylko członkowie wspólnoty, do której należy budynek - tłumaczy administator. Fundusz remontowy budynku przekracza obecnie 200 tys. zł.
Czy taka sytuacja jest faktycznie możliwa? - Jeżeli nie została wydana opinia przez biegłych i nie włączono jej w sprawy dodowodowe to faktycznie nie można niczego tam ruszać - tłumaczy Bartosz Tomanek, student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Blok jest czteropiętrowy, więc nie jest to, mówiąc kolokwialnie, gigant nie do ogarnięcia. - Gdy zaczął przeciekać dach, woda nalała mi się do mieszkania - narzeka lokatorka z najwyższej kondygnacji. - Wszędzie potrafią sobie poradzić - na Bazyliańskiej, na Żuromińskiej 16. Tylko u nas dziury w ścianach - mówi pan Ryszard.
- Nie możemy chodzić po wszystkich lokalach i dopytywać, co nie działa. Mieszkania komunalne podlegają ZGN, ale my się nie uchylamy. A szczury? Zdarzają się wszędzie, nawet w nowoczesnym budownictwie. Ustawiamy pułapki i trutki. Tyle możemy zrobić - mówi Grzegorz Zieleniewski.
mac