Smród na Zarzeczu, a zakład sterylnie czysty
5 października 2012
Mieszkańcy ul. Zarzecze od długiego czasu bezskutecznie próbują walczyć z okropnym smrodem, który zatruwa im życie. Dotychczas wszystko wskazywało na to, że fetor wydobywa się z pobliskiej firmy Pro-Las. Teoretycznie niezapowiedziana kontrola z urzędu wykazała, że w halach firmy zajmującej się przetwarzaniem odpadów z oczyszczalni ścieków jest... sterylnie czysto. Jak to możliwe? Tego nie wie nikt...
Sprawdziliśmy: jakiś czas temu pojechaliśmy na Zarzecze. Już kilkaset metrów od siedziby firmy Pro-Las po otwarciu okien w samochodzie wdarł się nieprzyjemny zapach. Na miejscu było znacznie gorzej.
O śmierdzący problem zapytaliśmy białołęckich urzędników. Nie po raz pierwszy, bo o tej firmie i składowisku osadów już pisaliśmy. Wówczas był przeciek do Wisły opisany, a nawet sfilmowany przez mieszkańca. Wtedy działania urzędników nie przyniosły żadnych efektów. Tym razem w sprawę zaangażował się radny Marcin Korowaj. Ratusz ponownie zlecił kontrolę.
- Wydział ochrony środowiska dokonał kontroli i przeprowadził rozmowę z kierownikiem w firmie Pro-Las. Firma posiada wszystkie niezbędne decyzje z biura ochrony środowiska zezwalające na tę działalność. Podczas kontroli nie odnotowano uciążliwego zapachu, natomiast kierownik Pro-Las przyznał, że może on występować podczas przeładunku odpadów. Istnieje również możliwość, że wydobywa się on ze znajdującej się nieopodal przepompowni MPWiK. Firma Pro-Las planuje (jeśli będzie to możliwe finansowo) zmodernizować do końca tego roku pomieszczenie hali poprzez jej hermetyzację (instalacja systemu uszczelniającego) oraz zamontować specjalistyczne zraszacze neutralizujące nieprzyjemne zapachy przy wjeździe do hali - poinformowała nas Sylwia Ciszyńska z białołęckiego ratusza.
MPWiK: na pewno nie my
Po otrzymaniu informacji z urzędu dzielnicy zapytaliśmy przedstawicieli Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji o możliwość pochodzenia smrodu z ich urządzeń.
- Nie wpływają do nas zgłoszenia mieszkańców dotyczące uciążliwości zapachowych z przepompowni "Żerań" przy ul. Modlińskiej 19. Obiekt działa zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami prawa z zakresu ochrony środowiska oraz na mocy decyzji wydanej przez prezydenta miasta - odpowiedziała Marzena Wojewódzka z MPWiK.
Mieszkańcy Zarzecza nie są zaskoczeni wynikami kontroli dzielnicowych urzędników. - Jakoś dziwnie dzień przed kontrolą zrobiło się tu bardzo spokojnie. Przestały wjeżdżać samochody i faktycznie nie czuć było smrodu. Wygląda to wręcz śmiesznie. Kolejny raz chcą nam udowodnić, że nie mamy racji - tłumaczy jedna z mieszkanek Zarzecza. Zdesperowani mieszkańcy postanowili szukać dalej pomocy.
Ponowna kontrola - i nic
Zdesperowani mieszkańcy poprosili radnego Marcina Korowaja, aby pomógł wyjaśnić taki zbieg okoliczności. - Dostałem pismo podpisane przez wiele osób. Na moją prośbę zorganizowano ponowną kontrolę w siedzibie firmy - mówi Korowaj.
Odbyła się kolejna, teoretycznie nagła i niezapowiedziana kontrola. Jak się dowiedzieliśmy w dniu kontroli w halach Pro-Lasu było sterylnie czysto. Wszędzie były ślady mycia, czyszczenia, a cały proces technologiczny został wstrzymany.
Czy więc na pewno kontrola była niezapowiedziana? Na to pytanie póki co nie poznamy odpowiedzi. Mieszkańcy kolejny raz są rozczarowani.
- To już normalne. Jak ma być kontrola niezapowiedziana, to dzień wcześniej jest cicho, pewnie sprzątają i szykują pokazówkę. Później po dniu czy dwóch sytuacja wraca do normy. Niech nie zwalają na przepompownię, bo faktycznie czasem coś tam z niej czuć, ale to rzadkość i akurat tamten smród nam nie dokucza. Ręce opadają, bo wygląda na to, że tak jak kiedyś powiedział jeden z urzędników "nikt z tym nic nie zrobi, bo tu za duże pieniądze wchodzą w grę" - mówi zrezygnowany mieszkaniec Zarzecza.
Pro-Las: może śmierdzi z przepompowni MPWiK?
Przedstawiciel firmy Pro-Las potwierdza, że firma zamierza zmodernizować zakład. Sugeruje też, że ich problemy na Zarzeczu zaczęły się od czasu, kiedy przestali wynajmować działkę od MPWiK...
- Po sąsiedzku znajduje się przepompownia ścieków MPWiK - zakład również uciążliwy odorowo, np. separatory odpadów z czyszczenia kanalizacji znajdują się na otwartym powietrzu, bezpośrednio przy ul. Zarzecze i Modlińskiej, sama przepompownia też nie posiada żadnych systemów antyodorowych, dopiero obecnie na części zakładu montowane są filtry biologiczne. Protestujący mieszkańcy to osoby zamieszkujące budynek zakładowy MPWiK, z zasady byli pracownicy MPWiK, innych mieszkańców tu nie ma. Starą działkę dzierżawiliśmy również od MPWiK i póki ten stan trwał (10 lat) nikomu oficjalnie nasza działalność nie przeszkadzała (tak jak działalność przepompowni). Problem zaczął się, gdy mieszkańcy (konkretnie dwie osoby) dowiedziały się, że zamierzamy przenieść się na działkę nową, nie należącą do MPWiK. I tu już przestała obowiązywać zasada powiązania z MPWiK. Czy ci mieszkańcy donoszą również na przepompownię? - pyta Maciej Oszmiański z firmy Pro-Las.
Podkreśla też, że firma od kilku lat planowała zmodernizować działalność, tak aby wyeliminować uciążliwość odorową, stąd właśnie decyzja o przeprowadzce na nową działkę.
- Na starej nie istniała taka możliwość bez generalnej przebudowy hali, na co nie było zgody MPWiK. Hala na nowym terenie daje możliwość całkowitej hermetyzacji procesu gospodarki odpadami, a co za tym idzie eliminacji uciążliwości odorowej dla otoczenia. I do tego dążymy. Formalne załatwienie jednak najprostszych nawet spraw, takich jak podłączenie prądu czy wody trwa obecnie miesiącami i stąd przejściowe niedogodności, które staramy się ograniczać - twierdzi Maciej Oszmiański i pytaniami odpowiada na powody przeniesienia siedziby firmy tuż obok starej, a nie poza granicami miasta.
- Jeśli prowadzi Pani działalność w jakimś miejscu przez 10 lat i to miejsce Pani odpowiada, ale musi się Pani przenieść, to gdzie szuka Pani nowego miejsca? To chyba naturalne, że gdzieś obok, czyż nie? - podsumowuje przedstawiciel firmy Pro-Las.
Anna Sadowska