"Śmieciowa paranoja". Podatek według nowych zasad
8 października 2020
Lada moment zapadnie decyzja w sprawie sposobu naliczania opłaty za odbiór śmieci.
Z opinią, że podatek śmieciowy jest w Warszawie zbyt wysoki, zgodzą się zapewne wszyscy. Jak jest naliczany? Według zasad ustalonych przez radę miasta stawka od gospodarstwa domowego w bloku wynosi 65 zł miesięcznie, a od domu jednorodzinnego - 94 zł. 15 października Rada Warszawy zajmie się zmianą sposobu naliczania podatku, który ma zostać powiązany z licznikiem zużycia wody. Wiosną radni przekonywali, że wynosi ono przeciętnie 3,8 m3 miesięcznie, ale Główny Urząd Statystyczny podaje liczbę znacznie wyższą: 3,94 m3.
Ile zapłacimy? W maju, gdy projekt został wycofany przed głosowaniem, proponowana stawka za śmieci wynosiła 12,73 zł/m3 zużytej wody. Jeśli nie zostanie ona zmieniona, osoba mieszkające samotnie zapłaci 50 zł, para - 100 zł, rodzina z jednym dzieckiem - 150 zł a rodzina z czwórką dzieci - 300 zł. Przykładowy singiel mieszkający w bloku dostanie więc obniżkę podatku o 15 zł a sześcioosobowe gospodarstwo w domu jednorodzinnym - podwyżkę o 206 zł.
Drogie śmieci warszawiaków
- Dlaczego uważam, że system śmieciowy jest paranoiczny? - pisze Waldemar Kamiński, radny Białołęki. - Zgodnie z przepisami opłaty nie można powiązać z ilością wytwarzanych śmieci, tylko z innymi wskaźnikami (np. liczba mieszkańców w lokalu, ilość zużywanej wody). W efekcie każda zastosowana metoda jest niesprawiedliwa dla jakiejś grupy mieszkańców i żadna metoda nie motywuje do ograniczania ilości śmieci. Jeżeli wprowadzimy opłatę powiązaną z ilością zużytej wody, to mieszkańcy zaczną oszczędzać wodę, ale nie będą mieli motywacji do ograniczania produkcji śmieci.
Warto przypomnieć, że w Polsce mamy problem zarówno z produkcją śmieci i ich recyklingiem, jak i ze zmniejszaniem zasobów wody pitnej. Wprowadzone na szczeblu krajowym przepisy dotyczące odpadów związały ręce spółdzielniom i wspólnotom mieszkaniowym, uniemożliwiając im negocjowanie cen we własnym zakresie. Ostatnia ustawa zlikwidowała konkurencję między firmami śmieciowymi i ustanowiła lokalne monopole według zasady "jedna gmina - jeden odbiorca". Skoro przedsiębiorstwa odbierające odpady nie muszą rywalizować o klienta, nie zależy im na obniżce cen.
Kiedy spalarnia dla Warszawy?
Osobnym tematem jest budowa nowoczesnej spalarni, bez której cały system gospodarki odpadami w mieście jest i nadal będzie wielką fikcją. Rozbudowa zakładu przy Gwarków jest planowana od lat. Docelowo spalarnia ma przekształcać w energię elektryczną i cieplną ponad 305 tys. ton śmieci rocznie, zaspokajając zapotrzebowanie kilkunastu tysięcy gospodarstw domowych. Południowokoreańska firma Posco jest gotowa przyjąć zlecenie za 2,05 mld zł brutto, a więc o ok. 870 mln zł więcej, niż planowało MPO.
Oferta na rozbudowę spalarni leży na stole od lutego, ale prezydent Rafał Trzaskowski wciąż nie zabrał głosu w sprawie inwestycji. Na dziś nie wiemy, czy samorząd zamierza poszukać oszczędności i doprowadzić do rozbudowy, czy też zrezygnować z niej. Gdy Rada Warszawy decydowała o cięciach i przesunięciach w budżecie oraz dalszym zadłużaniu miasta, na temat spalarni nie padło nawet słowo, zarówno ze strony rządzących, jak i opozycji. W 2025 roku zadłużenie samorządu ma sięgnąć 9,4 mld zł - przy założeniu, że nie będzie rozbudowy zakładu przy Gwarków.
(dg)