Rzeczniczka burmistrza nadużywa
10 października 2008
- Proszę wziąć poprawkę na gazetę, na którą się Pan powołuje, artykuły tam publikowane nie opierają się na rzetelnych informacjach zebranych u źródła.
Chodziło oczywiście o naszą gazetę. Łatwo jest żonglować faktami - gdy właś-nie dzięki dotarciu dziennikarzy "Echa" do źródeł - owe źródła zorientowały się, że podają błędne informacje na swój własny temat. Oczywiście zakładając, że mieliś-my do czynienia z plotką, która urosła do rangi faktu, a nie z błędem, który napra-wiono z piątku na poniedziałek.
To właśnie dzięki naszemu uporowi, dzięki przeprowadzeniu mnóstwa rozmów, zaangażowaniu w sprawę radnych miasta (głównie szefowej komisji sportu Kata-rzyny Munio) udało się doprowadzić do pęknięcia balonu. Balonu napompowanego plotką, który spowodował, że od wielu tygodni urzędnicy dzielnicy byli przekonani, że boisko jest za małe. Dali temu wyraz m.in. na sesji rady. Także wszyscy kolejni nasi rozmówcy opierali swe wypowiedzi na... 84 metrach. Opisujemy to w artykule "Cudowne powiększenie boiska?".
Również Bernadeta Włoch-Nagórny, kiedy rozmawialiśmy z nią już po wydru-kowaniu "Echa", nie miała jeszcze pojęcia, że boisko na Picassa jest pełnowymia-rowe. A przecież powinna być najbardziej wiarygodnym źródłem informacji o Bia-łołęce.
Łatwo się manipuluje, ale chyba nie po to jest rzecznik prasowy w dzielnicy, by wciskał mieszkańcom kit o dziennikarzach prasy lokalnej? Dziennikarzach, którzy nieraz tygodniami nie mogą doczekać się odpowiedzi na proste pytania od "źródła rzetelnych informacji".
Podatnicy utrzymują rzecznika prasowego po to, by byli informowani o działa-niach samorządu. Nie oczekują podważania wiarygodności mediów.
Redakcja