Przepraszam, czy tu biją?
11 grudnia 2012
Przemoc w rodzinie - przez wiele lat temat tabu. Może czasami ktoś tam komuś przylał, ale to tylko w nerwach, a de facto, moja pani, to wszystko z miłości.
Art.2. Klaps nie jest biciem.
Art.3. Klapsem nazywamy uderzenie otwartą ręką w pośladki. Nie wolno uderzać kantem dłoni.
Art.4. Siła uderzenia nie może przekraczać 1N (jednego niutona).
Art.5. Minister Edukacji w drodze rozporządzenia określi szczegółowe warunki wymierzania klapsa, a w szczególności ich dopuszczalną liczbę, zarówno jednorazową, jak dzienną i tygodniową " ....itd., itp.
Na szczęście nie poszliśmy tą drogą. A czy są efekty? Pewnie za wcześnie jeszcze na ogłaszanie sukcesu, ale pierwsze jaskółki już są. W styczniu br. na posiedzeniu senackiej komisji ds. rodziny i polityki społecznej jeden z senatorów szczerze wyznał: "Jestem tradycjonalistą, kocham swoją rodzinę.
Przyjęte ustawy spowodowały wielki ruch w samorządach. Powstały specjalne zespoły do walki z przemocą w rodzinie, ofiarom i sprawcom zakłada się tzw. niebieskie karty, które zobowiązują odpowiednie organy do podjęcia działań, jest telefoniczna "niebieska linia", gdzie przyjmowane są powiadomienia od ofiar lub świadków przemocy. A jak to wszystko działa w praktyce, mogliśmy dowiedzieć się na ciekawej konferencji, przygotowanej przez Rzecznika Praw Obywatelskich i burmistrza Pragi Południe. Wypowiadali się urzędnicy, prawnicy, policjanci i społecznicy, ale "hitem" konferencji okazało się zaproszenie sześciu pań, ofiar przemocy, które odważnie pokazały swoje twarze, opowiedziały o swojej gehennie, o tym, kto im pomógł, a kto nie i w jaki sposób wyzwoliły się i przerwały przemoc. Ich oceny były surowe, ale sprawiedliwe. Mówiły o dzielnicowych, którzy z zaangażowaniem pomagali, ale i o posterunku, na którym dyżurny radził wrócić do domu i zrobić mężowi kolację. O prokuratorze, który nie chciał podjąć dochodzenia, bo... nie było świadków(!) i o takim, który zapewnił dyskrecję i wykazał się wrażliwością w trakcie przesłuchania. O prawnikach, którzy poświęcają ofierze pięć minut, a potem kierują do swojej prywatnej kancelarii i o innych prawnikach, np. tych z Fundacji Pomocy Kobietom i Dzieciom, kierowanej przez Krystynę Żytecką, którzy wysłuchają, napiszą pismo procesowe i jak lew walczą w sądzie, nie pozwalając sprawcy się wymigać.
Konferencja wykazała, że ofiary przemocy w rodzinie mogą tę przemoc przerwać.
Stworzony system pomocy ofiarom i karania sprawców nie jest jeszcze sprawny, ale przynajmniej wiadomo, co szwankuje. Jest jeszcze jeden warunek: nie odwracajmy głowy, gdy jesteśmy świadkami przemocy. Telefon na policję to nie donos - być może właśnie uchroniliśmy kogoś od utraty zdrowia, a nawet życia.
Marek Borowski
senator z Pragi i Targówka, były marszałek Sejmu (2001-2004), wicepremier (1993-1994) i poseł (1991-2011)