Proteza? Proszę zrobić sobie prywatnie
3 października 2013
- Poszłam do stomatologa w przychodni, a ten chciał ode mnie zapłaty, mimo że miałam prawo do bezpłatnej usługi - oburza się czytelniczka, a my próbujemy wyjaśnić, z czego mogą faktycznie korzystać emeryci u dentysty w ramach refundacji z NFZ.
- Ułamał mi się ząb. Chciałam go wyrwać i wstawić protezę. Jako emerytce, w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, przysługuje mi to raz na pięć lat. Niestety, pani doktor dość niegrzecznie zbyła mnie, polecając wykonanie tego prywatnie. Do czego to podobne? Kiedyś była mała przychodnia i wszystko działało jak należy, w tej przy Milenijnej są wieczne problemy. Dlaczego mam płacić za coś, co mi się należy w ramach ubezpieczenia? - pyta oburzona mieszkanka Białołęki.
Zapytaliśmy białołęcki SPZOZ o tę sytuację. Dyrekcja jest bardzo oszczędna w komentarzu.
- SPZOZ Warszawa-Białołęka nie posiada informacji dotyczącej zaistniałej sytuacji w poradni stomatologicznej. W celu wyjaśnienia problemu prosimy o bezpośredni kontakt pacjentki z przychodnią - napisał lakonicznie Ireneusz Szymański, wicedyrektor ds. lecznictwa. Nie odpowiedział nam, do jakich bezpłatnych usług miała prawo emerytka.
Szczegółowo wyjaśnia to natomiast Narodowy Fundusz Zdrowia. Okazuje się, że emerytka doskonale znała zasady leczenia w ramach ubezpieczenia.
- Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia stomatologicznego ubezpieczonym przysługuje uzupełnienie braków zębowych raz na pięć lat z zastosowaniem protez akrylowych w szczęce i żuchwie. Jeśli wszyscy będziemy bezradnie patrzeć na to, co dzieje się w przychodniach, będzie w nich coraz gorzej - podsumowuje kobieta. Natomiast prawo do bezpłatnej, refundowanej przez NFZ naprawy protezy przysługuje raz na dwa lata - wyjaśnia Piotr Kalinowski z NFZ i podkreśla też, że w sytuacji, gdy placówka posiadająca kontrakt z NFZ, namawia ubezpieczonego pacjenta do wykonania świadczenia refundowanego odpłatnie, warto rozważyć napisanie oficjalnej skargi do NFZ, aby sprawę wyjaśnić.
Czy pacjentka złoży skargę? Zastanawia się czy gra jest "warta świeczki". - Nie powinniśmy pozwolić na takie traktowanie. Lekarze czują się bezkarni, bo to my, chorzy, potrzebujemy od nich pomocy. Może więc pora uświadomić im drugą stronę medalu - mają pracę dzięki nam - pacjentom i to ich rolą jest nam służyć i pomagać. Jeśli wszyscy będziemy bezradnie patrzeć na to, co dzieje się w przychodniach, będzie w nich coraz gorzej - podsumowuje kobieta.
AS