Priorytet za tydzień
7 grudnia 2007
- Na Allegro zamówiłem sobie części karoserii do samochodu, zderzak i tylną klapę. Sprzedawca wysłał te elementy w dwóch różnych paczkach za pośrednictwem Poczty Polskiej tzw. priorytetem.
- Jedna z tych paczek dotarła do mnie po pięciu dniach, drugiej jak nie było, tak nie ma. Jestem zawodowym kierowcą i zarabiam jeżdżąc samochodem. Każdy dzień przestoju łączy się z utratą codziennego zarobku. Nie ukrywam, że moja cierpliwość się skończyła, bo kto mi zwróci za przestój w pracy? Czy Poczta Polska ma na to jakieś wyjaśnienie? - mówi zdenerwowany Czytelnik "Echa".
- Rzeczywiście paczka nadana tzw. priorytetem powinna znaleźć się u odbiorcy w ciągu 48 godzin. Jednak nie zawsze nam się to udaje - mówi rzecznik prasowy Poczty Polskiej Michał Dziewulski. - Czasem bywa tak, że przesyłka mogła zaginąć przy sortowaniu. Po prostu mógł zostać błędnie odczytany kod pocztowy i przesyłka "powędrowała" w inne miejsce. Staramy się nie doprowadzać do takich sytuacji. Dlatego ciągle otwieramy nowe sortownie, by system przesyłek mógł działać jak najlepiej. W tej chwili wykonalność zadań związanych z przesyłkami priorytetowymi oceniamy na ok. 80 procent. Proszę mi wierzyć, że na całym świecie dochodzi do tego typu sytuacji. Nikt nie jest doskonały - wyjaśnia rzecznik.
- Czy w takiej sytuacji klient może ubiegać się o odszkodowanie lub zwrot kosztów przesyłki i czy ma ku temu jakieś podstawy prawne? - pytamy.
- Jedyne co w tej sytuacji może zrobić osoba, która paczkę nadała, to złożenie pisemnej skargi. Wtedy zaczną się poszukiwania zaginionej przesyłki. Gdyby pacz-ka została nadana systemem Pocztex, można by było ubiegać się o odszkodowa-nie. Te przesyłki są inaczej traktowane niż priorytet. Jeżeli paczka wysłana Pocz-texem nie trafiłaby do odbiorcy w określonym terminie, wtedy klient mógłby starać się o rekompensatę z naszej strony. Przesyłki priorytetowe prawnie nie są tak za-bezpieczone jak Pocztex.
- Jaki jest więc sens obiecywania, że priorytet dotrze do odbiorcy w ciągu dwóch dni, skoro i tak jest to niemożliwe? Może warto by się zastanowić nad zmo-dernizowaniem tej usługi lub po prostu całkowite jej zniesienie? - dopytujemy.
- W większości przypadków ten system naprawdę działa poprawnie - zapewnia Dziewulski. - O zlikwidowaniu usługi nie ma mowy.
Trudno się dziwić. W końcu to dodatkowe pieniądze dla Poczty. Klienci zastana-wiają się, czy uczciwie zarobione. Niemal każdy z nas miał do czynienia ze spóźnio-nymi doręczeniami priorytetów. Z reguły przychodzą po trzech dniach, czyli znacz-nie po terminie. Zaginięcia też nie są rzadkością. Odczuwają to szczególnie firmy wysyłające priorytetami faktury. Coraz częściej brak pieniędzy na koncie oznacza niedoręczenie listu. O odszkodowaniu nie ma mowy. Poczta za priorytety nie bierze odpowiedzialności. To proste jak drut. Tylko dlaczego normalnemu człowiekowi w głowie się nie mieści?
Agnieszka Pająk-Czech