Prawie zagłodził krowy
3 kwietnia 2009
W gospodarstwie pod Zegrzem zatrzymano mieszkańca, który głodził i zaniedbywał hodowane zwierzęta. Podczas interwencji m.in. straży dla zwierząt, były one na granicy życia i śmierci.
Sznury, którymi były związane krowy, powrastały w rogi zwierząt, co spowodo-wało pojawienie się dotkliwych ran. Krowy były tak wygłodzone, że próbowały jeść nawet znajdujące się w oborze sznurki. Trudnym zadaniem okazało się także wy-prowadzenie ledwo trzymających się na nogach krów z budynku. Zdołano uratować dziewięć sztuk bydła - nie wszystkie zwierzęta przeżyły. Dwa tygodnie przed inter-wencją w gospodarstwie padło jedno zwierzę, pozostałe czekał zapewne podobny los. Gospodarz nie miał pokarmu dla nich, strych nad oborą był pusty.
Lekarz weterynarii potwierdził odwodnienie i niedożywienie oraz rany od sznu-rów. - Trudno dziś wyrokować czy uda się uratować najbardziej osłabione zwie-rzęta, na pewno dołożymy wszelkich starań - mówi Zbigniew Gruda ze straży dla zwierząt.
- Zwierzęta zostały przewiezione do obory użyczonej przez jedną z zaprzyjaź-nionych osób - dodaje Gruda. Na straży dla zwierząt spoczywa obecnie obowiązek karmienia krów, czyli zakupu siana i słomy, stąd prośba do osób, które mogą po-móc w tym zakresie. Dziewięć uratowanych w tej akcji krów, to tylko część zwie-rząt, które są na utrzymaniu straży. Dlatego wolontariusze apelują o pomoc. Pie-niądze można przelewać na konto 68 1090 1753 0000 0001 0806 5211.
Właściciel gospodarstwa miał pretensje, że strażnicy zabierają krowy. - Trzeba było zabrać je na jesieni - krzyczał. Teraz zwierzęta zostaną poddane leczeniu, co potrwa jakiś czas. - Wystosowaliśmy już pismo do wójta gminy o tymczasowym od-biorze zwierząt, a prawo ich przejęcia rozstrzygnie sąd - mówi Gruda. Po zapadnię-ciu wyroku straż dla zwierząt będzie mogła oddać krowy do adopcji.
Właścicielowi grozi kara do roku pozbawienia wolności lub grzywna.
stroja, bk