Plac zabaw pełen wrzasków
13 października 2006
Dzieci muszą mieć miejsca do zabawy, to oczywiste. Muszą też nieraz pokrzyczeć. Jednak gdy wrzeszczą, przestaje to być przyjemne. Coś takiego niemal na co dzień przeżywają lokatorzy bloków z ul. Hieronima.
Aż w głowie huczy
Wszystko byłoby dobrze, gdyby dzieci po prostu się bawiły. Niestety tak nie jest. W pogodne dni z placu zabaw płynie jeden wielki wrzask. Dzieci nie krzyczą, one - wrzeszczą! Dla mieszkańców położonych tuż obok bloków to istny koszmar.Najgorsze jest to, że wrzaski nie przeszkadzają ani rodzicom, którzy przycho-dzą ze swoimi pociechami; ani nauczycielkom, które przyprowadzają na plac uczniów młodszych klas. Nie zdarza się, by rodzic lub nauczyciel zwrócił uwagę, poprosił o cichsze zachowanie. Tak jakby okolica była pustynią, na której nikt nie mieszka i można wrzeszczeć bez żadnych ograniczeń.
Ratunku!
Dzieci muszą mieć, gdzie się bawić. Nikt temu nie zaprzecza. Ciekawe jednak, jak by się zachowywali bywający na tym placu zabaw rodzice i nauczyciele, gdyby takie miejsce mieli pod swoimi oknami. Czy też by im wrzaski nie przeszkadzały? Oni przychodzą na krótko, okoliczni lokatorzy mają ten hałas na co dzień, nieraz od rana do zmroku. Zaczynają się zastanawiać, czy nie poprosić o pomiar natężenia hałasu.jk