Najdziwniejsze rowery Warszawy powstają na Woli
13 lutego 2015
Widziałeś na ulicach Warszawy naprawdę nietypowy rower i zastanawiasz się, gdzie powstał? Bardzo prawdopodobne, że składało go na Woli w garażu... dwóch Brazylijczyków.
W mieście, w którym zdecydowana większość spotykanych na drogach jednośladów to rowery miejskie i trekingowe, widok customowanego cruisera budzi zainteresowanie i zdumienie, a czasem podziw. Nic dziwnego, bo od razu widać, że taki rower to droga impreza. W Warszawie budową i przebudową tego typu pojazdów zajmują się m.in. dwaj Brazylijczycy, prowadzący na Odolanach warsztat BK42.
- Mieszkam w Warszawie od 19 lat - mówi bardzo dobrą polszczyzną Andre. - Przyjechałem do ojca, który był na placówce dyplomatycznej. Później przez rok uczyłem się języka w Łodzi, a do Warszawy wróciłem na studia.
Mieszkający od 10 lat w Polsce Guilherme na razie rozmawia z klientami po angielsku, ale po polsku rozumie już - jak sam mówi - "mniej więcej 6%". Do Warszawy przyjechał na zlecenie firmy marketingowej i postanowił zostać na dłużej.
Na Odolanach są w stanie przerobić każdy rower, najczęściej zajmują się jednak budową bardzo efektownych i bardzo drogich pojazdów, służących do wygodnej jazdy po mieście i oczywiście przyciągania wzroku. Często same koła kosztują tyle, że można byłoby kupić za tę cenę sprawny rower, a niektóre najlepsze części (zwłaszcza przerzutki i skórzane siodełka) otaczane są przez właścicieli niemal czcią, niezrozumiałą nawet dla przeciętnego rowerzysty.
- Pomysł na biznes powstał od naszego ulubionego hobby, czyli jazdy na rowerze, i chęci posiadania nietypowych rowerów - mówi Andre. - Wtedy w Polsce nie było takiego sklepu, więc musieliśmy sami taki stworzyć.
Pytani o najdziwniejsze zlecenie, z jakim się spotkali, Brazylijczycy tylko się śmieją:
- W tej branży każde zlecenie jest dziwne. Ale chyba najdziwniejsze było zamontowanie do roweru silnika spalinowego. Przecież to mija się z celem.
Dominik Gadomski