Najbardziej tajemnicze miejsce Targówka. "Kiedyś stały tu domy"
11 lipca 2017
To dość mroczne miejsce, choć wiosną jest tu pięknie - kwitną krzewy i okolica pachnie wakacjami. Jednak po zmroku nie świeci tu ani jedna latarnia a w ciemnościach można natknąć się na typków spod ciemnej gwiazdy. Za dnia sokole oko wypatrzy fundamenty, pamiątki po stojących tu kiedyś domach. Oto Cynowa - ulica widmo, która kiedyś miała być jedną z ważniejszych ulic Targówka.
Plan był ambitny. Nowa arteria przebita przez nasyp kolejowy miała stanowić przedłużenie ulicy Stalowej, a na Targówku i łączyć się z Pratulińską. Równolegle, od Plantowej po Trocką i dalej, hen, hen na Bródno urbaniści zaplanowali szeroką aleję Tadeusza Korzona. Były to wczesne lata trzydzieste, Targówek miał być przecięty siecią szerokich ulic, a w sercu dzielnicy miał powstać imponujący plac Horodelski. Przedłużenie Stalowej otrzymało miano Cynowej. I właściwie na tym zakończyła się kariera tego miejsca jako wielkomiejskiej trasy.
Kolonia i folwark
Bo Cynowa, choć powstała, to nigdy nie porażała swoją potęgą. Wybrukowano ją kocimi łbami, wzdłuż jezdni zbudowano chodniki. Ulica została zabudowana skromnymi domkami. Ich fundamenty można oglądać do dziś, choć posesje zarosły krzakami. Kto tu mieszkał? Pewnie robotnicy, kolejarze, tramwajarze. Z przedwojennej księgi adresowej możemy dowiedzieć się, że przy Cynowej były dwie większe nieruchomości - kolonia Owernerówka pana Michała Domżala oraz Folwark Targówek niejakiego Hrynkiewicza.
Bój o nazwę
Choć domy zniknęły w latach 60. i 70. XX wieku, to nazwa ulicy została. Nie ma tu adresu, ale pracownicy magistratu oznaczyli Cynową solidną tablicą Miejskiego Systemu Informacji. Niewiele brakowało, by zniknęła za to sąsiednia, blisko stuletnia Pratulińska. Na przełomie 2013 i 2014 roku prawicowi radni chcieli przemianować ją na Jana Golędzinowskiego. Kim był? Opisaliśmy to podczas awantury o nazwę: "Ksiądz Golędzinowski jest postacią dla rejonu bardzo zasłużoną. W 1931 roku tworzył parafię Chrystusa Króla i budował świątynię przy ul. Tykocińskiej. W roku 1940 został aresztowany przez gestapo. Trafił na Pawiak, następnie do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i na koniec do Dachau. Tam w 1942 r. został zabity. Miano "przyznać mu" pobliski skwer, ale ponieważ będzie w tym miejscu budowana stacja metra, to władze dzielnicy zdecydowały się nazwać jego imieniem część ul. Pratulińskiej - pomiędzy Radzymińską a Tykocińską. Dlaczego? Jest to część oddzielona od pozostałej części Pratulińskiej i przybywającym na Targówek podobno nie kojarzy się, że może to być ta sama ulica" - donosiliśmy kilka lat temu. Odmowa zmiany historycznej nazwy spotkała się oczywiście z oburzeniem prawicowych radnych i działaczy katolickich.
Należy mieć nadzieję, że skoro Cynowa przetrwała sto lat, wojnę, przebudowę dzielnicy i nazewniczy szał lat dziewięćdziesiątych - będzie sobie skromnie trwać na skraju Targówka.
KBW