Problem PZPN po decyzji Zbigniewa Bońka. "To była okazja życia"

Wszystko to ze względu na wycofanie się z budowy nowej siedziby związku. W 2010 r. PZPN nabył działkę w Wilanowie na 100 lat. Niedługo później rozpoczęła się budowa, ale trwała zaledwie tydzień. Zbigniew Boniek zatrzymał projekt po wygraniu wyborów i od razu przekonywał, że to nieopłacalna inwestycja. Ale skoro PZPN nawet nie zaczął prac, grożą mu kary, a pozwolenie na budowę wygasło pod koniec 2015 r.

Dalej czytamy: - W 2019 r. Urząd Miasta Warszawa naliczył dodatkową opłatę w związku z brakiem realizacji inwestycji. Miasto żąda od związku ok. pół miliona złotych. PZPN, jak słyszymy, zaskarżył decyzję do sądu. Postępowanie trwa. Ale jak się dowiedzieliśmy, istnieje realne zagrożenie, że kwota urośnie nawet do kilkunastu milionów złotych. Stanie się tak, jeśli miasto zacznie naliczać zaległości za kolejne lata, w których nie udało się zrealizować inwestycji, czyli od 2019 r. aż do dziś.

Jak się okazuje, nie wszyscy w PZPN rozumieją tę decyzję. - Myśmy byli w wielkim szoku, że Boniek to zaniechał. To była okazja życia. Chodziliśmy za tym dwa lata, przejrzeliśmy pełno działek, pełno projektów. I wszystko na marne. Choć postrzegam go jako dobrego prezesa, który sporo dobrego zrobił, to tutaj ktoś mu bardzo źle podpowiedział. Ale też błąd był ze strony Grześka Laty, że tak późno się do tego wziął. I potem dziwne było dla mnie, że Kulesza nie wrócił do tematu. Boniek zawalił, ale nie jest jedynym winnym - mówi jeden z byłych członków zarządu.

Nie wiadomo, gdzie ostatecznie powstanie nowa siedziba PZPN. Do tej pory faworytem był Otwock, ale jak informuje Przegląd Sportowy Onet, "powoli przewagę zyskuje podwarszawski Karczew".

Źródło: przegladsportowy.onet.pl