Lewitujące pasy. Czy pojawią się w Warszawie?
26 października 2020
Pomysł przybył do nas z Indii, gdzie testowany był po raz pierwszy. W ramach eksperymentu zdecydowało się na niego kilka polskich miast. Co na to Warszawa?
Widziane pierwszy raz, potrafią zaszokować. Trójwymiarowe pasy są w rzeczywistości dwuwymiarowe, jak tradycyjna zebra, a polegają wyłącznie na sprytnej iluzji optycznej. To nowy, niezwykle kreatywny sposób na walkę o bezpieczeństwo pieszych. Czy złudzenie optyczne skłania kierowców do zmniejszenia prędkości? Po raz pierwszy sprawdzono to w stolicy Indii, New Delhi. Rezultaty zaskakują.
Kierowca zwalnia tuż przed przejściem
Według przeprowadzonych badań średnia prędkość pojazdów przed przejściem 3D była o 40 proc. niższa, niż w tej samej lokalizacji przed ich montażem. Na podobny eksperyment zdecydowały się Chiny, Francja, Islandia czy Londyn. Trójwymiarowe pasy pojawiły się też w Polsce, m.in. w Lidzbarku Warmińskim, Nadarzynie, Miechowie, Lesznowoli czy Bartoszycach.
ZDM: "Efektowny, choć nieskuteczny"
Stołeczni drogowcy nie są przekonani do tego pomysłu. Ich zdaniem, o bezpieczeństwo dbać można w inny, mniej eksperymentalny sposób.
- To dość znany pomysł, chętnie opisywany, bo efektowny. Co do jego skuteczności zdania są jednak podzielone - tłumaczy Jakub Dybalski, rzecznik prasowy ZDM. - Kierowca, który po raz pierwszy to zobaczy, może zareagować, bo będzie zaskoczony. Jednocześnie efekt wobec tych, którzy po danej ulicy jeżdżą regularnie i szybko się do pasów 3D przyzwyczają, może być mizerny. W różnych miejscach na świecie pomysł jest testowany, ale - z tego co wiem - nigdzie nie jest używany szerzej. Raczej stanowi ciekawostkę.
ZDM wskazuje, że problem jest inny
- Nie sądzę też, by potrzebą polskich miast był pędzący kierowca, nagle zwalniający, bo coś go zaskoczyło - twierdzi Jakub Dybalski. - W wielu miastach na świecie malowanie tego rodzaju jest sprawdzane w miejscach, gdzie jest uspokojony ruch (np. do 30 km/h lub 20 mil/h), ale lokalnej społeczności zależy, by przy przejściach kierowcy otrzymali dodatkowy bodziec, by zwolnić. W Polsce problemem są kierowcy notoryczne przekraczający dozwoloną prędkość w pobliżu przejść dla pieszych.
Liczby nie kłamią
- Według badania sporządzonego w zeszłym roku dla Ministerstwa Infrastruktury, nawet do 90 proc. kierowców tak się zachowuje. Do wypadków powodowanych przez kierowców w naszym kraju dochodzi nie dlatego, że nie widzieli przejścia, ale dlatego, że byli tak rozpędzeni, że w nagłej sytuacji nie zdążyli skutecznie zareagować. Więc najlepiej zacząć od działań, które skłonią ich do przestrzegania obowiązujących przepisów - dodaje.
Co zamiast tego?
- W Warszawie nie planujemy testować pasów 3D. Skupiamy się na tym, żeby istniejące, dwuwymiarowe przejścia były dobrze widoczne. W ostatnich latach doświetliliśmy ok. 1,5 tysiąca zebr, by pieszy po zmroku był na nich bezpieczny - kwituje Jakub Dybalski. Pomysł egzotyczny i z pewnością efektowny. Czy potrzebny?
(kb)