Leniwi lokatorzy bloków. Z okien lecą butelki
21 września 2017
Na legionowskich osiedlach zdarzają się osoby, które swoje śmieci zamiast do kosza lub zsypu, wyrzucają dla wygody przez okno lub balkon. Za barierkami balkonu lądują z dużej wysokości butelki, pełne worki śmieci, a nawet... niepotrzebne monitory.
- Jest to bardzo niebezpieczne. Ja nie wiem, czy ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia? W bloku 36 mamy takich lokatorów, którzy wyrzucają nagminnie butelki po alkoholu. Między klatką pierwszą a drugą jak gospodyni zbiera szkło, to zapełni od jednego do dwóch wiader. Są to butelki różnego rodzaju: półlitrówki, "seteczki" i ćwiarteczki. A pod blokiem wielu spacerowiczów, poza tym bawią się dzieci, kiedyś dojdzie do ogromnego nieszczęścia - przekonywała w wywiadzie dla "Miejscowej" Beata Woźniak, kierowniczka administracji osiedla Jagiellońska.
Jak się okazuje, sprawa nie dotyczy tylko kilku bloków. Leniwi lokatorzy zdarzają się wszędzie.
- Tak samo jest bloku 29, pod którym lokatorzy urządzili ogródki. Naprawdę fajnie to wygląda, są zadbane. Tymczasem z mieszkania na pierwszym lub drugim piętrze ktoś wyrzucił ostatnio głośniki kina domowego - kontynuuje Beata Woźniak i dodaje, że tego typu przypadki są zgłaszane przez spółdzielnię do straży miejskiej i na policję.
Butelki można zbierać garściami
Również dozorczyni jednego z wieżowców przy targowisku miejskim uskarża się na ciągłe wyrzucanie śmieci przez balkony.
- Sama o mało nie oberwałam w głowę spadającą butelką. Często zdarzają się też worki pełne śmieci. A butelki po alkoholu i puszki po piwie to niejednokrotnie można zbierać garściami. Na ławeczkach przy chodniku pod balkonami siadają osoby starsze, ludzie przechodzą, a dzieciaki się bawią, ktoś może oberwać w głowę i nieszczęście murowane - uskarża się na lokatorów kobieta. Podobnych przypadków jest zresztą więcej. Pani Halina z ul. Pałacowej mieszka na parterze i od lat pielęgnuje swój ogródek za balkonem. - Człowiek się wkurza, bo ja sprzątam i co rusz zbieram śmieci. Pety, opakowania po chipsach, słodyczach, butelki, czasem nawet podpaski - denerwuje się lokatorka. Problem "bałaganiarzy" potwierdza też przewodnicząca osiedla Sobieskiego. - Butelki oraz inne niepotrzebne już ludziom przedmioty lecą z okien nagminnie, przynajmniej w moim i sąsiednich blokach. Śmiem twierdzić, że w zasobach całej spółdzielni występuje ten problem - mówi Danuta Ulkie.
Złapać za rękę
Policjanci i strażnicy miejscy nie przypominają sobie interwencji związanych z wyrzucaniem śmieci przez okno, czy za balkony. Jednak, gdyby musieli interweniować, to samo namierzenie sprawcy i ukaranie go byłoby trudne. - Spółdzielnia nie zwracała się do nas z tym problemem. Wyrzucanie śmieci, a więc zaśmiecanie to wykroczenie i można taką osobę ukarać mandatem. Pod warunkiem, że złapie się ją za rękę. Niestety, takie przypadki ciężko jest udowodnić, np. do kogo należy wyrzucona butelka. A nawet gdyby udało nam się zlokalizować okno, z którego została ona wyrzucona, to pozostaje przecież kwestia ustalenia osoby, która to zrobiła - dodaje Adam Nadworski, zastępca komendanta straży miejskiej.
(DB)