Złoty brzeg. Tysiąc dróg
autor: | Iwona Walczak |
wydawnictwo: | Replika |
seria: | Tysiąc dróg |
wydanie: | Poznań |
data: | 30 stycznia 2024 |
forma: | e-book (epub, mobipocket) |
liczba stron: | 320 |
ISBN: | 978-83-6786789-4 |
Inne formy i wydania
książka, okładka miękka ze skrzydełkami | 2024.01.30 |
e-book (epub, mobipocket) | 2024.01.30 |
Do szczęścia prowadzą tysiące dróg, ważne, żeby trafić na jedną z nich.
Im na pewno to się uda.
Nadchodzą lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Wszyscy zaczynają odczuwać smak wolności, ludzie z nadzieją patrzą w przyszłość, snując entuzjastyczne plany. Jednak życie nie zawsze chce się dopasowywać do planów. Bohaterowie - przyjaciele z czasów szkolnych - podążają różnymi drogami, nadal pielęgnując przyjaźń. Niejednokrotnie muszą podejmować ryzyko i wybierać mniejsze zło. Czasem wygrywają, ale w życiu nic nie jest dane raz na zawsze, o czym prędzej czy później będą musieli się przekonać...Autorka w genialny sposób oddała klimat lat 90. ubiegłego wieku. W powieści obyczajowej bogatej w wątki miłosne, sensacyjne, poruszyła wiele ważnych problemów, z którymi muszą borykać się ludzie, pokazała niełatwe relacje rodzinne, różnice społeczne, problemy ludzi z nowym ustrojem politycznym, nieustanną walkę z władzą. Nie dała złudzeń, że życie to jedna wielka wędrówka, a kroczymy przez nie różnymi ścieżkami.
Był początek października tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku. Która to wypadała rocznica ich ślubu? Dwudziesta pierwsza? Niestety tak. Joanna szykowała się na spotkanie. To on o nie poprosił. Rzadko się widywali, prawie w ogóle, od rozstania może ze trzy, cztery razy. Dwa razy poprosiła go o pomoc, było to po napadach na chłopców. Przez te wszystkie lata głównie telefonicznie ustalali szczegóły dotyczące ich odwiedzin i wychowania.
Powiedział kiedyś, rzucając jej tak charakterystyczne dla siebie krytyczne spojrzenie, co zawsze bardzo ją zawsze bolało, żeby przyjrzała się sobie. Że wygląda na pięćdziesiąt lat. Doskonale wiedział, że wtedy dla niej ten wiek był przedsionkiem grobu, ledwie przekroczyła trzydziestkę. Od tamtych słów minęło trochę czasu, a ona wciąż je pamiętała, nadal nie dawały jej spokoju. Tyle lat razem, a większość wymazana gumką. Zatrzasnęła za sobą drzwi ich mieszkania, zostawiając prawie wszystko, nawet ślubny prezent: wielki olejny obraz. Pięść burzy stary porządek, a za zbitą szybą widać nowe, lepsze życie.
Rewolucja. Jakże proroczy okazał się dla niej ten olej.
To, że obecnie miała się dobrze, że jej sytuacja materialna i emocjonalna były w miarę stabilne, zawdzięczała wyłącznie sobie. W mieszkaniu, które urządziła po swojemu, panował spokój i nikt nikogo nie traktował jak wroga. Naznaczyła ściany sobą, swoją historią, życiem synów. Wszędzie wisiały i stały pamiątki z podróży, w szafach leżały albumy, na biurku zaś poustawiała ramki ze zdjęciami chłopców. Maurycy w łóżeczku, Maurycy na rowerku, i Mikołaj - był na wielu fotografiach, tylko z uwagi na to, że urodził się w czasach, gdy był już dostęp do lepszego sprzętu.
Zostawiając za sobą małżeństwo, nauczyła się kroczyć własnymi ścieżkami, i wtedy wszystko zaczęło się układać. Było tak, jakby wizjoner z góry pilnował, by droga prowadziła ją w dobrą stronę, a w przypadku potknięcia, jak kot, mogła spaść na cztery łapy. Po ustrojowej przemianie straciła sporo nerwów, mnóstwo pieniędzy, ale większość transakcji i decyzji, jakie podjęła, okazało się strzałem w dziesiątkę, co pozwoliło jej uwierzyć w siebie, nawiązać przyjaźnie i po prostu żyć szczęśliwiej. Nie zdawała sobie tylko sprawy, że śmierć wyciągnie łapy w jej stronę. Że z żałobą i wielką, wręcz niewyobrażalną stratą przyjdzie jej się godzić latami...
I nagle to spotkanie. Nie zapytał, co u niej słychać, nie zapytał o chłopców i, o ironio, nie miał o nic pretensji, jak to zwykle bywało. Interesowało go, czy będzie miała dla niego chwilę czasu.
Minęły zaledwie dwa miesiące... Smutek rozrywał jej trzewia, a mimo to z podniesioną głową i bez łez na policzkach szła dalej przez życie; dla siebie, dla dzieci, dla rodziny i dla przyjaciół, po prostu - dla samego istnienia. Inaczej było nocami, gdy świat zapadał w drzemkę, a ona nie mogąc zasnąć albo wybudzała się, czując duszności, i wybiegała w panice na balkon. Gdy rytm serca się normował, nie wracała od razu do pokoju, świeże powietrze oraz widok ciemnego miasta dawały jej ukojenie, a wyobraźnia podsuwała uspokajające myśli; że nie tylko ona cierpi, nie tylko ona nie może spać, nie tylko ona ma lęki. W komforcie ciemności łzy płynęły jej po policzku, a to nocne wypłakanie przynosiło stan spokoju, jakże potrzebny za dnia.
Szykowała się. Założyła białą bluzkę z prześwitującymi rękawami i szare spodnie z lekko połyskującego lnu z domieszką jedwabiu. Polakierowała paznokcie na czerwono, a usta pociągnęła pomadką w podobnym odcieniu. Nie lubił, kiedy się malowała, ale to przecież nie miało dla niej znaczenia.
Do kopertówki z wężowej skóry wrzuciła telefon, mały flakon Channel nr 5, portfel i pomadkę. Jasne błyszczące włosy luźno opadały na jej zaróżowione policzki. Dramat ostatnich tygodni i nieskończona tęsknota sprawiły, że znów zeszczuplała, jej cera stała się jaśniejsza, a i rysy wyszlachetniały. Jeszcze tylko lekki płaszcz z błękitnego kaszmiru. Była smukła, młoda, dobrze ubrana, podobała się sobie.
O co może mu chodzić? Ta myśl nie dawała jej spokoju. Wie o Grzegorzu? Może zauważył na mieście banery reklamowe? Nie byłoby to dziwne, bo wielki, rzucający się w oczy, umieszczono na samym środku placu Rodła. A może Justyna weszła jednak na wyższy pułap draństwa i uraczyła go swoimi urojeniami? No cóż... Wredni ludzie przyciągają się jak magnez.
Ale nie, to na pewno były złe tropy, bo gdyby dowiedział się o koncercie Grzegorza w Szczecinie, wtedy słowa Michała kroiłyby jej serce jak brzytwa. W rozmowie przez telefon był miły, wręcz kokietujący, zatem musiało chodzić o coś innego. O pomoc? Może...
Denerwowała się, ale zależało jej, żeby wypaść jak najlepiej, choćby po to, by dokuczyć mu samym wyglądem i osobowością. Była pewna, że osiągnęłaby największą satysfakcję, dotykając go słowami: ,,Pomogę ci, oczywiście w miarę możliwości, ale na nic więcej nie licz. Byłeś draniem i bardzo nas skrzywdziłeś".
Na sąsiedniej półce
-
[ książka, e-book ]Dzika plaża. Tysiąc drógIwona Walczak
-
[ książka, e-book ]Przerwa na rakaIwona Walczak
-
[ książka, e-book ]Malinowa TruflaIwona Walczak
-
[ książka ]Skrzynka życzeńPaulina Jurga
-
[ książka, audiobook ]Matki KonstancinaEwelina Ślotała
-
[ książka ]Czas pokory. Dziewczyna z kamienicy. Tom 3Dagmara Leszkowicz-Zaluska
-
[ książka ]Czas nadziei. Wilczy Dwór tom IIIMagdalena Kordel
-
[ książka, audiobook, e-book ]Elitarne pieniądzeTomasz Roy-Szabelewski
-
[ książka, e-book ]W cieniu czeremchyMagdalena Niedźwiedzka
-
[ książka ]Pakiet: Ocaleni dla miłości / Miłość z krwi i kościAnna Rybakiewicz
-
[ książka ]W cieniu Pałacu ZimowegoJohn Boyne
-
[ książka, e-book ]Nikomu nic nie mówDagmara Leszkowicz-Zaluska
LINKI SPONSOROWANE