REKLAMA

Ślady wilka

tytuł oryg.: An einem klaren, eiskalten Januarmorgen zu Beginn des 21. Jahrhunderts
autor: Roland Schimmelpfennig
przekład: Kamil Markiewicz
wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
kolekcja: Seria z Żurawiem
wydanie: Kraków
data: 12 października 2017
forma: książka, okładka miękka ze skrzydełkami
wymiary: 148 × 21 mm
liczba stron: 208
ISBN: 978-83-2334306-6

Splątane historie zwykłych ludzi

Debiut powieściowy jednej z najważniejszych osobowości teatralnych XXI wieku. Minimalistyczny styl i wartka akcja pozwalają czytelnikowi na przeżywanie historii, dopowiadanie znaczeń i odkrywanie marzeń i frustracji bohaterów. W Berlinie stworzonym przez Schimmelpfenniga nie znajdziemy jednoznacznych postaci, oczywistych motywacji i jasnych decyzji. Autor maluje swoją opowieść pełną gamą szarości, pozwalając nam samym nazwać jej odcienie.

Tomasz i Agnieszka, którzy trzy lata temu wyemigrowali do Niemiec, zaczynają mieć już dość. On nie radzi sobie z samotnością, ona z jego częstymi wyjazdami - a żadne z nich z pogłębiającą się między nimi przepaścią. Szesnastoletnia Elisabeth w końcu zdobywa się na odwagę i ucieka od wyzwisk i bicia wiecznie pijanej matki. Razem ze swoim chłopakiem, Miszą, chcą za wszelką cenę dostać się do Berlina. Ojciec Miszy wychodzi z przymusowego odwyku, by odnaleźć syna. Boi się o niego, a jeszcze bardziej boi się, że znów sięgnie po kieliszek. Charly, właściciel małego kiosku, powoli wpada w obsesję. Musi zdobyć broń, żeby ruszyć na polowanie...

Wkrótce ich losy splotą się w najbardziej nieoczekiwany sposób, gdy zaczną podążać śladami wilka.

A wilk już przekroczył granicę.

Tajemnicza, choć bezwzględna opowieść o ludziach - podobnie samotnych jak wilk, którego śladami podążają - walczących o przetrwanie i o wolność mimo wszystko. Wilk staje się ich snem, ich lękiem, obsesją - ich lustrem...

Dorota Segda, rektor PWST w Krakowie

Choć stolica Niemiec w debiutanckiej powieści świetnego dramatopisarza Rolanda Schimmelpfenniga przysypana jest grubą warstwą śniegu, autorowi udało się oddać wszystkie kolory, dźwięki, zapachy, smaki Berlina. Miasto jako fascynująca, wszechmocna, groźna istota jest głównym bohaterem tej książki, to ono w tajemniczy sposób reżyseruje losy swoich mieszkańców: Niemców, Turków, Latynosów, Rosjan i Polaków. Jedynie tytułowy wilk chodzi własnymi drogami, nieuchwytny dla bohaterów książki. Czytelnik ma szansę podążyć jego śladami.

Anna R. Burzyńska, teatrolożka

Schimmelpfennig jest mistrzem niedopowiedzeń.

Deutschlandradio Kultur

Przez powieść Schimmelpfenniga bezpardonowo przetacza się korowód postaci, który przykuwa uwagę czytelnika i porywa go ze sobą. To niezwykle aktualna powieść o wielkiej sile.

Spiegel Online

Choć świat widziany oczami Schimmelpfenniga jest bardzo zimny i nieprzyjemny, w jego sercu wciąż tli się ogień tęsknoty, solidarności i pasji.

Berliner Zeitung

Cóż za efekt! Autor nas samych czyni reżyserami swojej powieści.

Mitteldeutscher Rundfunk

Schimmelpfennig to mistrz niedopowiedzeń i minimalistycznego języka. Trudno znaleźć bardziej współczesnego autora.

Darmstädter Echo

Fragment

Silnik starej toyoty był wyłączony. Młody człowiek marzł. Nie miał dość benzyny, żeby stać z włączonym silnikiem. Od czasu do czasu przekręcał kluczyk w stacyjce do połowy i na chwilę uruchamiał wycieraczki. Bał się o swój akumulator. Wyłączył światła i nie słuchał radia. Siedział w toyocie w ciemności.

To potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, zawołał wcześniej na jezdni któryś z polskich kierowców tirów. To potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, powtarzał w kółko mężczyzna.

Młody Polak wysiadł z auta i zaczął fotografować telefonem widoczną w oddali łunę. Potem wrócił do samochodu. Na zdjęciach nic nie było widać.

Zadzwonił do swojej dziewczyny, Agnieszki, która czekała na niego w Berlinie.

- Nie, to potrwa jeszcze wiele godzin.

- Co zrobisz? - zapytała Agnieszka. - Masz koc?

- Mam śpiwór w bagażniku.

- Zostaw samochód i idź do najbliższej wsi.

- Tu nie ma żadnej wsi.

- Jest. Musi być jakaś wieś.

- Tutaj nic nie ma, nic nie widać.

- Musi być jakaś wieś, Tomasz, idź do najbliższej wsi, bo zamarzniesz.

- Tu nie ma żadnej wsi. Nie mogę tak zostawić samochodu.

Po kolejnej godzinie spędzonej w korku Tomasz znów wysiadł, żeby przespacerować się w kierunku miejsca wypadku. Zanim wyruszył, wybrał sobie punkt orientacyjny, bo wiedział, że bez niego nie odnajdzie przysypanej śniegiem toyoty.

Na poboczu po prawej stronie od niego stał drogowskaz z informacją: ,,Berlin 80 km".

Jestem harcerzem, pomyślał Tomasz, jestem pieprzonym harcerzem.

Ruszył w kierunku miejsca wypadku. Wciąż padał śnieg. W ciemności migotały koguty karetek. Kiedy podszedł bliżej, zobaczył bladoniebieskie płomienie spawarek, za pomocą których strażacy usiłowali wydobyć ludzi z zakleszczonych samochodów. Słyszał wołania i krzyki. W gęsto padającym śniegu na jezdni stał mniej więcej sześćdziesięcioletni mężczyzna, mocno zbudowany, w samym podkoszulku, zakrwawiony, zapewne kierowca tira.

- Czy mogę ci jakoś pomóc? - zawołał Tomasz po polsku, bo wydawało mu się, że zna tego mężczyznę z Warszawy, ale tamten odkrzyknął tylko:

- Zajmij się swoimi gównianymi sprawami!

Po drugiej stronie autostrady wylądował helikopter. Ustawiono reflektory. Sanitariusze pędzili, niosąc kogoś na noszach do karetki. Przy noszach biegła kobieta, która raz po raz coś wykrzykiwała, jakieś słowo, być może imię; nagle osunęła się w śnieg. Ratownicy pobiegli dalej.

Tomasz zawrócił. Idąc między unieruchomionymi autami, wrócił w ciemność.

Minęły go trzy jadące w przeciwnym kierunku karetki na sygnale. W gęsto sypiącym śniegu Tomasz szukał swojego punktu orientacyjnego, drogowskazu z informacją o odległości do Berlina. Znalazł przysypaną śniegiem toyotę i obszedł ją, żeby wyjąć śpiwór z bagażnika.

Tomasz od trzech lat mieszkał z Agnieszką w Berlinie. Zazwyczaj pracował dla pewnego Polaka, Marka. Marek i jego ekipa wyburzali wnętrza budynków lub je odnawiali. Robili wszystko.

W Polsce Tomasz zawsze pracował sam. Kiedy dostawał pracę poza Warszawą, czasem sypiał nocą w śpiworze na budowie lub w aucie - sam. Jednak w Niemczech tak się już nie dało.

Odkąd Tomasz mieszkał w Niemczech, nie mógł znieść samotnej pracy. Odkąd był w Niemczech, nie mógł znieść samotności.

Zamek bagażnika toyoty zamarzł. Po prawej od Tomasza na poboczu stał drogowskaz - osiemdziesiąt kilometrów do Berlina.

Wtedy młody Polak zobaczył wilka. Wilk stał przy drogowskazie na poboczu zaśnieżonej drogi, siedem metrów przed nim, nie więcej.

Wilk, pomyślał Tomasz, to wygląda jak wilk, pewnie to duży pies, kto wypuszcza tutaj psa, a może to jednak wilk?

Zrobił zdjęcie zwierzęciu stojącemu na tle drogowskazu. W ciemności błysnął flesz.

Moment później wilka już nie było.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break