REKLAMA

Opowieść słonia

tytuł oryg.: The Elephant's Tale
autor: Lauren St John
przekład: Agnieszka Walulik
wydawnictwo: W.A.B
kolekcja: Afrykańskie przygody Martine
wydanie: wydanie 1, Warszawa
data: 5 września 2012
forma: książka, okładka miękka ze skrzydełkami
wymiary: 123 × 195 mm
liczba stron: 240
ISBN: 978-83-7747784-7

Inne formy i wydania

książka, okładka miękka ze skrzydełkami, wydanie 1  2012.09.05

Do Sawubony zbliża się czarny samochód, zwiastun niebezpieczeństwa. Za dwa tygodnie rezerwat dostanie się w niepowołane ręce. Żeby temu zapobiec, Martine i jej bliscy gotowi są podjąć każde wyzwanie, nawet jeśli wiąże się to z odległymi podróżami i zagrożeniem życia... Czy dziewczynce uda się ocalić najukochańsze miejsce na ziemi, a przy okazji poznać tajemnicę swego losu, zapisaną przez przodków zagadkowymi znakami? I czy pomocy może oczekiwać jedynie od ludzi?

W ostatnim tomie przygód Martine spotkamy się nie tylko z ulubieńcami dziewczynki - białą żyrafą i lampartem - ale także z jej nowymi przyjaciółmi, słoniami, zwierzętami niezwykłymi, inteligentnymi i wrażliwymi.

Bogactwo zawartych w tej książce ciekawostek powoduje, że spotkanie z tą powieścią to nie tylko doświadczenie edukacyjne, lecz także kawał przyjemnej lektury.

Z recenzji Pieśni delfina:

Książka, którą kończy się czytać z żalem. Zaskakujące zwroty akcji, malownicze krajobrazy, drobne nienawiści i przyjaźnie na zawsze. A Martine Allen z pewnością wejdzie do panteonu ukochanych bohaterów książek dla dzieci.

Fragment

Martine również rozmyślała o oczach słonicy. Podczas miesięcy spędzonych w Sawubonie miała bliski kontakt z kilkoma dorosłymi słoniami i bardzo się zaprzyjaźniła z osieroconym słoniątkiem o imieniu Shaka. Zawsze uderzało ją, jak mądre i dobre były brązowe oczy tych zwierząt. Lecz spojrzenie słonicy, która zaatakowała Lurka, było zupełnie inne. Oczy płonęły nieugaszoną nienawiścią. W jej umyśle istniała tylko jedna myśl: zmiażdżyć i rozedrzeć na strzępy szofera tak, jak zmiażdżyła i rozdarła jego ubranie.

Kiedy dotarli w pobliże domu, Lurk wziął się w garść. Zanim Sampson zaparkował przed bramą i wręczył mu kluczyki do land rovera, zdążył już przybrać swą uprzednią, naburmuszoną minę. Siadając w fotelu kierowcy, posłał Tendaiowi mordercze spojrzenie, lecz nie odezwał się ani słowem. Było jasne, że to strażnika obarczał winą za swoje przeżycia.

Tendai odczekał, aż samochód odjedzie, po czym stwierdził:

- Chyba wszystkim nam przyda się filiżanka herbaty.

Dziesięć minut później siedzieli przy kuchennym stole, popijając parującą herbatę rooibos (czerwony krzew), jedząc tartę z budyniem i czując się o wiele lepiej.

- Nie rozumiem - powiedział Tendai. - Widywałem tę słonicę niemal codziennie, odkąd zjawiła się tu przed trzema laty. To najłagodniejsze i najbardziej nieśmiałe z naszych zwierząt. Słonie to stworzenia stadne. Rodzina jest dla nich niezwykle ważna, ale Angel - tak ją nazwałem, bo zawsze była taka spokojna - zawsze jest sama i szybko odchodzi. Boi się ludzi. A dziś zachowywała się jak rozszalały samiec. Boję się myśleć, do czego by doszło, gdyby Lurk nie rzucił marynarki na ziemię.

- To była A n g e l ? - spytała wstrząśnięta Martine. W całym tym zamieszaniu nawet nie przyszło jej do głowy zastanowić się, który słoń na nich szarżował.

W Sawubonie było trzynaście słoni. Niektóre przybyły z przepełnionego rezerwatu w Zambii, kilka było sierotami pozostawionymi po odstrzale, jeszcze inne zostały dokupione przez jej dziadków, by zapewnić w stadach prawidłową równowagę między samcami a samicami. Martine nie znała ich wszystkich i w gruncie rzeczy nie potrafiła odróżnić jednego słonia od drugiego, z dwoma wyjątkami: Shaki, małego słoniątka, które przez kilka miesięcy karmiła mlekiem z wiadra, oraz Angel. Angel nie była typowym słoniem afrykańskim: należała do pustynnych słoni z Namibii - kraju sąsiadującego z RPA.

Powodem, dla którego Angel była dla Martine tak wyjątkowa, był fakt, iż według miejscowych plemion to właśnie ona ocaliła Jemmy'ego, gdy jego rodzice zostali zabici w kilka godzin po jego narodzinach. Jakimś sposobem pomogła mu uciec i zaprowadziła go do kryjówki w Sekretnej Dolinie. Ponieważ sama kilka dni wcześniej poroniła, nie tylko obdarzyła zrozpaczoną i oszołomioną żyrafkę uczuciem, ale też była w stanie ją wykarmić - Martine zawsze sądziła, że musiał to być niezwykły widok. Stanowili dla siebie wzajemnie dużą pociechę. W pewien sposób Angel była dla Jemmy'ego adopcyjną mamą.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break