REKLAMA

Dzikość serca

tytuł oryg.: Wild at Heart
autor: Barry Gifford
przekład: Krzysztof Fordoński
wydawnictwo: Replika
wydanie: Zakrzewo
data: 24 lipca 2018
forma: e-book (epub, mobipocket)
liczba stron: 192
ISBN: 978-83-7674777-4

Inne formy i wydania

e-book (epub, mobipocket)  2018.07.24

Saylor Ripley i Lula Pace Fortune to zakochana po uszy para. On - były więzień, skazany za morderstwo, ona - wrażliwa i sentymentalna dziewczyna, marząca o szczęściu we dwoje. Kiedy wskakują do białego kabrioletu i uciekają na południe Stanów Zjednoczonych, nie spodziewają się, z jakimi trudnościami przyjdzie im się zmierzyć. Zaborcza matka Luli posyła za nimi swego kochanka, w dodatku na ich drodze staje ,,anioł śmierci", Bobby Peru. Kochankowie muszą więc przeciwstawić się zarówno złu w sobie, jak i temu pochodzącemu z zewnątrz.

Na kanwie Dzikości serca David Lynch nakręcił znany film z doskonałymi kreacjami Nicolasa Cage'a i Laury Dern.

Fragment

BABSKIE GADANIE

L

ula i jej przyjaciółka Beany Thorn siedziały przy stoliku w Raindrop Club i popijając colę z rumem, przyglądały się i przysłuchiwały białej kapeli bluesowej The Bleach Boys. Kapela przeszła gładko od Dust My Broom Elmore'a Jamesa do Me and the Devil Roberta Johnsona, kiedy Beany parsknęła nagle.

- Nie cierpię tego wokalisty.

- Nie jest wcale taki zły - stwierdziła Lula. - Przynajmniej nie fałszuje.

- Nie o to chodzi, po prostu jest okropny. Faceci z brodami i brzuszyskami od piwa stanowczo nie są w moim typie.

Lula zachichotała.

- Widzę przecież wyraźnie, że sama jesteś szczuplutka jak nieużywana, niewoskowana żyłka do czyszczenia zębów, i nie wiem, jak możesz go krytykować.

- Dobra, dobra, tylko jeśli twierdzi, że całe to sadło spływa mu o północy do fiuta, na pewno kłamie.

Lula i Beany wybuchnęły śmiechem, a potem pociągnęły po łyku ze swoich szklaneczek.

- Słyszałam, że Sailor wychodzi niedługo z pudła - rzuciła Beany. - Zamierzasz się z nim spotkać?

Lula skinęła głową, a potem skruszyła zębami i połknęła kostkę lodu.

- Będę na niego czekała przy bramie - odparła.

- Gdybym tak bardzo nie nienawidziła mężczyzn - powiedziała Beany - z całego serca życzyłabym ci szczęścia.

- Nie wszyscy mężowie są doskonali. A Elmo pewnie nie zrobiłby bachora tej paniusi, gdybyś wcześniej sama nie wykopała go z domu.

Beany nawijała na palec blond loczek nad czołem.

- Powinnam była mu odstrzelić jaja z trzydziestki ósemki, nie inaczej.

The Bleach Boys przerzucili się na mambo w stylu profesora Longhaira, a Beany przywołała kelnerkę.

- Przynieś nam jeszcze dwie cole z podwójnym rumem, dobrze? - powiedziała. - Kurczę, Lula, spójrz tylko, jak ta mała kręci zadkiem.

- Mówisz o kelnerce?

- Owszem. Założę się, że gdybym miała taki tyłeczek, Elmo nie wtykałby swojego ptaka w każdą dziurkę na naszym brzegu Tangipahoi.

- Nie możesz być tego taka pewna - odparła Lula.

W oczach Beany zakręciły się łzy.

- Chyba tak - przyznała. - Ale zrezygnowałabym z wielu rzeczy, może nawet z valium, żeby tylko załatwić sobie lepszy tyłek, wiesz?

DZIKOŚĆ SERCA

S

ailor i Lula leżeli na łóżku w hotelu Cape Fear, wsłuchując się w skrzypienie obracającego się pod sufitem wentylatora. Z okna rozciągał się widok na rzekę wpadającą do Atlantyku; mogli stąd obserwować łodzie rybackie płynące wąskim kanałem. Czerwiec dobiegał końca, ale łagodny wiatr sprawiał, że - jak lubiła to określać Lula - było im ,,całkiem komfortowo".

Matka Luli, Marietta Pace Fortune, zakazała córce spotykać się z Sailorem Ripleyem, ale Lula nie miała najmniejszego zamiaru stosować się do tego polecenia. Doszła do wniosku, że Sailor spłacił dług wobec społeczeństwa, jeśli w ogóle można było o czymś takim mówić. Nijak nie potrafiła pojąć, jak odsiadkę za zabicie człowieka, który próbował zabić ciebie, można uważać za spłatę długu wobec społeczeństwa.

Społeczeństwo, jakie by tam było, zdaniem Luli z całą pewnością nie straciło zbyt wiele na eliminacji Boba Raya Lemona. Według Luli, Sailor zarówno na krótką, jak i na dłuższą metę spełnił wobec społeczeństwa dobry uczynek, za który zasługiwał na większą nagrodę niż dwa lata w obozie pracy Pee Dee River za zabójstwo drugiego stopnia. Na przykład na opłaconą w całości kilkutygodniową wycieczkę do Nowego Orleanu czy na Hilton Head dla siebie i osoby towarzyszącej, oczywiście Luli. Hotel najwyższej klasy i samochód do dyspozycji, jakiś szykowny nowiutki kabriolet, na przykład chrysler lebaron. To byłoby właściwe rozwiązanie. A biedny Sailor musiał oczyszczać pobocza z krzaków, uważać na węże i przez dwa lata jeść niezdrowe smażone żarcie. Został ukarany tylko dlatego, że miał o włos lepszy refleks niż ten kutas Bob Ray Lemon. Ten świat naprawdę ma nierówno pod sufitem, stwierdziła Lula. W każdym razie, Sailor wyszedł z kicia i wciąż całował najlepiej na świecie, poza tym Marietta Pace Fortune nigdy o niczym się nie dowie, więc żadnej sprawy nie będzie, prawda?

- Tak a propos dowiadywania się - odezwała się Lula do Sailora - pisałam ci może o tym, że znalazłam na strychu w szufladzie biurka listy mojego dziadka?

Sailor wsparł się na łokciu.

- A propos czego? - zapytał. - A odpowiedź brzmi: nie.

Lula cmoknęła dwa razy.

- Wydawało mi się, że o tym mówiliśmy, ale pewnie tylko tak mi się wydawało. Czasami tak już mi się robi. Pomyślę sobie coś, a potem wydaje mi się, że powiedziałam to na głos.

- Naprawdę tęskniłem za twoim sposobem myślenia, kiedy siedziałem w Pee Dee, kochanie - powiedział Sailor. - Za całą resztą oczywiście też. To, co dzieje się w twojej główce, musi być prywatną tajemnicą Pana Boga. Ale chciałaś mi opowiedzieć o jakichś listach.

Lula usadowiła się na łóżku, podłożyła sobie pod plecy poduszkę. Długie czarne włosy, które zazwyczaj nosiła związane w kok i zawinięte jak ogon wyścigowego konia, były teraz rozrzucone na błękitnej poduszce jak skrzydła kruka. Jej wielkie szare oczy zawsze fascynowały Sailora. Kiedy karczował krzaki rosnące na poboczach, myślał zawsze właśnie o oczach Luli, pływał w nich jak w wielkich, chłodnych szarych jeziorach z malutkimi fiołkowymi wysepkami na środku. To one pozwoliły mu pozostać przy zdrowych zmysłach.

- Wiele zastanawiałam się nad moim dziadkiem. Nad tym, dlaczego właściwie mama nigdy nawet nie wspomniała o swoim tacie? Wiedziałam tylko, że przed śmiercią mieszkał ze swoją mamą.

- Mój tato też przed śmiercią mieszkał ze swoją mamą - powiedział Sailor. - Mówiłem ci o tym?

Lula potrząsnęła głową.

- Na pewno nie - rzuciła. - Dlaczego?

- Był bez grosza, jak zwykle - wyjaśnił Sailor. - Moja mama umarła wcześniej na raka płuc.

- Jakie papierosy paliła? - spytała Lula.

- Camele. Tak samo jak ja.

Lula przewróciła wielkimi szarymi oczami.

- Moja mama pali teraz marlboro - oznajmiła. - Kiedyś paliła koole. Podkradałam je od szóstej klasy. A kiedy byłam już dość duża, żeby sama kupować sobie papierosy, też kupowałam koole. Teraz przerzuciłam się na more'y, pewnie zauważyłeś? Są dłuższe.

- Kiedy tato szukał roboty, przejechała go ciężarówka z żużlem na Dixie Guano Road koło Siedemdziesiątej Czwartej Ulicy - powiedział Sailor. - Gliniarze stwierdzili, że był nachlany... tato, nie ten kierowca... ale tak sobie myślę, że chcieli po prostu szybko zamknąć sprawę. Miałem wtedy czternaście lat.

- Jezu, Sailor, tak mi przykro, kochanie. Nie miałam o niczym pojęcia.

- Nie ma sprawy. I tak nieczęsto go oglądałem. Zawsze brakowało mi opieki rodzicielskiej. Obrońca z urzędu tak właśnie powiedział w czasie rozprawy o zwolnienie warunkowe.

- Ale wracając do sprawy - rzekła Lula - okazało się, że tato mojej mamy zwinął pieniądze z banku, gdzie pracował. Złapali go. Zrobił to, żeby pomóc swojemu bratu, który chorował na gruźlicę, był wrakiem człowieka i nie mógł pracować. Dziadek dostał cztery lata w Statesville, a jego brat umarł. Pisał do babci listy prawie codziennie, pisał, jak bardzo ją kocha. Ale ona rozwiodła się z nim, kiedy siedział w więzieniu, i nigdy z nikim o nim nie rozmawiała. Nie cierpiała nawet jego imienia. Ale zatrzymała wszystkie jego listy! Uwierzyłbyś? Przeczytałam je, mówię ci, on naprawdę musiał ją kochać. Na pewno załamał się, kiedy nie stanęła w jego obronie. Ale kiedy pani Pace podejmie decyzję, nie da się już tego zmienić.

Sailor zapalił camela i podał go Luli. Wzięła go, zaciągnęła się głęboko, wydmuchnęła dym i raz jeszcze przewróciła oczami.

- Ja stanęłabym w twojej obronie, Sailor - powiedziała - gdybyś zdefraudował pieniądze z banku.

- Do diabła, orzeszku - odparł Sailor - byłaś przy mnie, kiedy załatwiłem Boba Raya Lemona. Nie można prosić o więcej.

Lula przyciągnęła do siebie Sailora i pocałowała go delikatnie w usta.

- Pociągasz mnie, Sailor, naprawdę mnie bierzesz - powiedziała. - Doprowadzasz mnie do obłędu.

Sailor pociągnął prześcieradło, odsłaniając piersi Luli.

- Ty też doskonale do mnie pasujesz.

- Przypominasz mi mojego tatę, wiesz? - odezwała się Lula. - Mama mówiła mi, że lubił chude kobitki z troszkę przydużymi piersiami. Miał długi nos, tak jak ty. Opowiadałam ci kiedyś, jak umarł?

- Nie, słodka, nic takiego nie pamiętam.

- Zatruł się ołowiem, czyszcząc bez maski dom ze starej farby. Mama powiedziała potem, że mózg rozsypał mu się na kawałeczki. Zaczęło się od tego, że zaczął o wszystkim zapominać. Zrobił się bardzo gwałtowny. W końcu w środku nocy oblał się cały naftą i zapalił zapałkę. Prawie udało mu się spalić cały dom razem ze mną i mamą, bo spałyśmy na górze. Uciekłyśmy w ostatniej chwili. To było rok przed naszym poznaniem.

Sailor wyjął papierosa z dłoni Luli i odłożył go do popielniczki stojącej obok łóżka. Położył dłonie na jej drobnych, ładnie umięśnionych ramionach i zaczął je pieścić.

- Jak dorobiłaś się takich mocnych ramion? - zapytał.

- Pewnie od pływania - odparła Lula. - Już jako dziecko kochałam pływać.

Przyciągnął ją i pocałował w szyję.

- Masz taką śliczną długą szyję, jak łabędź - powiedział.

- Babcia Pace miała długą, gładką, białą szyję - przypomniała sobie. - Była tak biała, że wyglądała jak posąg. Za bardzo kocham słońce, by mieć tak białą skórę.

Sailor i Lula kochali się, a potem, kiedy Sailor zasnął, Lula stanęła koło okna i zapaliła jednego z jego cameli, wpatrując się w ujście rzeki Cape Fear. Trochę to straszne, stać tak na samym krańcu wielkiej wody. Spojrzała w stronę Sailora, który wyciągnął się na plecach. Dziwne, że taki chłopak jak Sailor nie ma żadnych tatuaży, pomyślała. Tacy faceci mają ich zwykle całe mnóstwo. Sailor zachrapał i przewrócił się na bok, odsłaniając przed Lulą długie wąskie plecy i płaski tyłek. Zaciągnęła się raz jeszcze i wyrzuciła papierosa przez okno do rzeki.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA